Cassandra - "Rozdział V, część I"
Na początek wyniki głosowania:
Cassandra:
Liczba głosujących - 10
największa liczba głosów na - podróżowanie po snach (6)
Briana:
Liczba głosujących - 11
największa liczba głosów na - Niewidzialność!!!!!!!!!!
Głosowanie uważam za zakończone ! =D
Zawsze gdy śni mi się koszmar odczuwam emocje tak jak w świecie rzeczywistym, ale gdzieś z tyłu głowy mam przeświadczenie, że kiedyś to się skończy, a gdy się budzę po strachu nie zostaje nic prócz zamazanego wspomnienia.
Ten sen co prawda nie był przerażający, ale było w nim coś niepokojącego... Tylko dlaczego byłam w czyimś śnie? Dlaczego widziałam rzeczy, których nie powinnam widzieć? Nie rozumiem...
Czy to możliwe, że śnię sny innych? Epicko! Im więcej będę o nim wiedzieć tym łatwiej będzie mi go zniszczyć...
***
Znowu to miejsce. Ten bar, w którym wszystko się zaczęło. I znowu tu jestem, ale teraz mam kolejny powód by zdobyć moc, spotkać go i zniszczyć. Nie będę kolejna do kolekcji, zapamięta mnie na dłużej, będę igłą w sercu, ciemnością za dnia, bólem w radości, czarnym wspomnieniem w odmętach pamięci.
Kiedy kładłam się spać nic mnie nie obchodził, kiedy się obudziłam zaczęłam nienawidzić. To jeden z tych dni kiedy mam zbyt melancholijny nastrój, kiedy na wszystko patrzę z boku jak postronny obserwator nawet jeśli biorę w czymś bezpośredni udział.
Kolejny koktajl mleczny, kolejne zadanie...mam tylko nadzieję, że Brie rozwiązała zagadkę, bo inaczej kiepsko z nami i chcę odzyskać torebkę tam są moje rysunki!
Dobrze, że Rodzice mnie chociaż wspierają bo inaczej chyba to wszystko by mnie przerosło! I Henry zawsze jest obok z tymi swoimi błękitnymi oczętami u uśmiechniętą buźką.
Nadal jakby tylko pośrednicząc w swoim własnym życiu schodzę do piwnicy gdzie czeka na mnie moja torba oraz Brie.
- Hej Cass! Mam rozwiązanie zagadki! A ty gdzie się podziewałaś?
- Byłam w kilku miejscach. Przepraszam, że zniknęłam tak nagle, ale musiałam coś pilnie załatwić!
- Ok, ale następną zagadkę zgadujesz ty! - powiedziała wyjmując trzy białe tabletki z plecaka. - Morfina. - wyjaśniła. Podeszłyśmy do biurka Romy i oddałyśmy jej je.
- Mój iloraz inteligencji jest na tyle wysoki, że poradzę sobie z następną zagadką - to zabrzmiało tak próżniacko...
- Znowu jako pierwsze...przecież to niemożliwe ta jedna ma jest zbyt głupia a drugą jest kompletną sierotą!-Roma chyba nie zdaje sobie sprawy, że mówi na głos, albo co bardziej prawdopodobne ma nas po prostu gdzieś!
- Wie pani, Briana wcale nie jest głupia, a ja nie jestem taką całkowitą łamagą! - odzywam się oburzona i patrzę Romie prostu w oczy, a patrzy na mnie przez chwilę jak zahipnotyzowana, aż zrywa się oburzona z krzesła.
- Czy ty właśnie próbowałaś użyć na mnie mocy?! - kobieta żywo gestykuluje i mówi trochę za głośno. - Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób! - cedzi przez zęby. - A po za tym jeszcze wybiłaś mikstury, więc jak ty...?
- Ja...ja...nie wiem - zrezygnowana wzruszam ramionami.
- Czy ty wiesz jakie poważne konsekwencje mogą wyniknąć z używanie mocy bez picia napoju?!
- Tak szczerze mówiąc to nie...- dlaczego ona tak się denerwuje, przecież to jest niezależne ode mnie!
- Masz się tu stawić jutro o 15.00, a następne zadanie dopiero za dwa tygodnie, a teraz biegnijcie jeśli znów chcecie być pierwsze! Tu jest zagadka i zabierzcie się do roboty!
Dzisiaj nie mam ochoty na pogawędki z Brie, więc biorę mapę i staram się wydedukować gdzie iść. Nowa zagadka brzmi -
"Cnota w postaci czystej jak woda,
Jasność lawendą przyćmiona,
Wierność przysięga stanu,
Prawda ukryta na dnie wazonu,
Ajasa krew której jest to wina,
Życie fioletu zaczyna"
- Fiolet, coś fioletowego, a skoro w lesie to pewnie roślina - mamroczą do siebie. - Ajas jako pierwszy popełnił samobójstwo, jego krew, krew dała życie temu co niewinne. Wierność stanu, czystość, cnota, Symbolem stanu....Stanu Illions! Fiołki! Szukamy tego zielska!!!!! Te zagadki są tak proste! Oczywiście to wszystko dzięki mojemu geniuszowi i nad wyraz wysokiemu IQ - uśmiecham się sama do siebie. Nigdy nie twierdziłam, że jestem skromna... - Ale co z wazonem? Gdzie w lesie wazon?! A ty jak myślisz Brie?!!?
- Nie mam pojęcia. Wazon? Po co wazon skoro kwiatki mogą rosnąć na ziemi. Ale idioci. Jednak możemy sprawdzić coś z wodą. Myślę, że może to mieć coś wspólnego z jeziorem Michigan, nad którym właśnie się znajdujemy, a które z zachodu graniczy ze stanem Illions.
- To idziemy nad jezioro.
- Hurra! Ej szkoda, że nie wzięłam kostiumu. - burknęła.
- Czasem zachowujesz się infantylnie...Tak właściwie to ile ty masz lat? - pytam, przekrzywiając głowę.
- Siedemnaście - mówi z uśmiechem.
- Ja mam piętnaście. - mówię szczerze zdziwiona. - Ale i tak jestem wyższa - uśmiecham się z wyższością równocześnie spoglądając na jej koturny, ale nawet z nimi ma trzy centymetry mniej ode mnie.
- To nie fair. - focha się jak małe dziecko i rusza w stronę lasu.
- Życie jest nie fair. A ty zachowuj się jak na starszą przystało. Wiemy czego szukamy i że znajduje się to w pobliżu jeziora - ruszam za nią śmiejąc się po cichu z jej zachowania. Tak to ja robiłam mając sześć lat...nie, to nie jest żart.
Ta waza całkowicie zaprzątnęła moje myśli. Niby co ona miałaby robić w lesie??!!? A może chodzi o coś co ma kształt wazy!! Tak to chyba to...
Jesteśmy już blisko i słychać szum wody. Powietrze jest przesycone zapachem wody i drzew, żywicy i mchu. Jest pełnia lata, ale tu panuje przyjemny orzeźwiający chłód. Może Brie miała rację i faktycznie warto było zabrać stroje kąpielowe? Okolica jest naprawdę piękna - szmaragdowo zielone liście i igły drzew. Zawartość chlorofilu jeszcze wysoka. Wokoło leżą głazy o dziwnych kształtach. Może jeden z nich przypomina wazon?
- Hej Briana.... - urywam, bo pod jednym z drzew stoi on i zawadiacko opiera się o pień. I znowu to rozlewające się po ciele pragnienie by zniszczyć, dobić, zadać ból. Uczucie nie do opanowania. Ale ja jestem silna. Silniejsza. Jestem ponad to i żadne marne emocje mnie nie zniszczą, nigdy. Mam dreszcze i nagle potwornie mi zimno. Wewnętrzna walka z samym sobą. Bezkrwawa, ale jakże bolesna. Gdyby uczucia były nićmi w mojej głowie siedziałby teraz potwór i z radością przecinałby je wszystkie nożyczkami.
I nagle wszystko mija. Cisz. Koniec. Jakby tych uczuć nigdy nie było. Briana oczywiście nic nie zauważyła bo wesoło pluska sobie przy brzegu. A on odszedł. Znowu. Ucieka przed moim gniewem. Jest tchórzem w dodatku nie wartym mojej uwagi - czas skupić się na zadaniu!
Jedna skała, druga, ale każda nie taka. Nagle słychać pisk Brie. Potknęła się o sporej wielkości głaz, który doskonale wtapia się w otoczenie. Biegnę w jej stronę i podaję rękę by mogła wstać. I zaraz dopadam kamienia. Wygląda dokładnie tak jak powinien. Zanurzam w nim rękę. Na dnie są kwiatki wyrywam je. W triumfalnym geście unoszę zdobycz wysoko w górę.
- Jest! - przybijam z Briana piątkę. Teraz to nawet daję upust emocjom i obie skaczemy i ochlapujemy się wodą, zaśmiewając się przy tym tak, że ledwie mogę złapać oddech.
- Jesteśmy rzecz jasna najlepsze!!!!!! - podskakuję wkoło. - Ale gdzie następna zagadka?! Znowu Roma nam ją da? Sprawdźmy wazon - robię powietrzny cudzysłów - jeszcze raz. Obmacuje skałę od środka ale tam nic nie ma, oprócz tego czegoś oślizgłego na dole. Nie jest zbyt przyjemne w dotyku, ale powtarzając sobie, że pewnie nie jest, aż tak ohydne jak myślę wyciągam to coś.
- Wygląda jak zrzucona skóra węża! - wykrzykuję z niedowierzaniem. - W środku jest jakaś karteczka...
Dzisiaj jestem na czas!!!!!! I to tak w miarę w środku dnia, więc naprawdę jest progres. Gdyby nasze opowiadanie szło zgodnie z miesiącami, to Cassandra miałaby dziś urodziny! Jest to także bardzo ważny dzień dla mnie. Ciekawe czy któraś z WAS domyśli się dlaczego ;) =D
Nadal jakby tylko pośrednicząc w swoim własnym życiu schodzę do piwnicy gdzie czeka na mnie moja torba oraz Brie.
- Hej Cass! Mam rozwiązanie zagadki! A ty gdzie się podziewałaś?
- Byłam w kilku miejscach. Przepraszam, że zniknęłam tak nagle, ale musiałam coś pilnie załatwić!
- Ok, ale następną zagadkę zgadujesz ty! - powiedziała wyjmując trzy białe tabletki z plecaka. - Morfina. - wyjaśniła. Podeszłyśmy do biurka Romy i oddałyśmy jej je.
- Mój iloraz inteligencji jest na tyle wysoki, że poradzę sobie z następną zagadką - to zabrzmiało tak próżniacko...
- Znowu jako pierwsze...przecież to niemożliwe ta jedna ma jest zbyt głupia a drugą jest kompletną sierotą!-Roma chyba nie zdaje sobie sprawy, że mówi na głos, albo co bardziej prawdopodobne ma nas po prostu gdzieś!
- Wie pani, Briana wcale nie jest głupia, a ja nie jestem taką całkowitą łamagą! - odzywam się oburzona i patrzę Romie prostu w oczy, a patrzy na mnie przez chwilę jak zahipnotyzowana, aż zrywa się oburzona z krzesła.
- Czy ty właśnie próbowałaś użyć na mnie mocy?! - kobieta żywo gestykuluje i mówi trochę za głośno. - Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób! - cedzi przez zęby. - A po za tym jeszcze wybiłaś mikstury, więc jak ty...?
- Ja...ja...nie wiem - zrezygnowana wzruszam ramionami.
- Czy ty wiesz jakie poważne konsekwencje mogą wyniknąć z używanie mocy bez picia napoju?!
- Tak szczerze mówiąc to nie...- dlaczego ona tak się denerwuje, przecież to jest niezależne ode mnie!
- Masz się tu stawić jutro o 15.00, a następne zadanie dopiero za dwa tygodnie, a teraz biegnijcie jeśli znów chcecie być pierwsze! Tu jest zagadka i zabierzcie się do roboty!
Dzisiaj nie mam ochoty na pogawędki z Brie, więc biorę mapę i staram się wydedukować gdzie iść. Nowa zagadka brzmi -
"Cnota w postaci czystej jak woda,
Jasność lawendą przyćmiona,
Wierność przysięga stanu,
Prawda ukryta na dnie wazonu,
Ajasa krew której jest to wina,
Życie fioletu zaczyna"
- Fiolet, coś fioletowego, a skoro w lesie to pewnie roślina - mamroczą do siebie. - Ajas jako pierwszy popełnił samobójstwo, jego krew, krew dała życie temu co niewinne. Wierność stanu, czystość, cnota, Symbolem stanu....Stanu Illions! Fiołki! Szukamy tego zielska!!!!! Te zagadki są tak proste! Oczywiście to wszystko dzięki mojemu geniuszowi i nad wyraz wysokiemu IQ - uśmiecham się sama do siebie. Nigdy nie twierdziłam, że jestem skromna... - Ale co z wazonem? Gdzie w lesie wazon?! A ty jak myślisz Brie?!!?
- Nie mam pojęcia. Wazon? Po co wazon skoro kwiatki mogą rosnąć na ziemi. Ale idioci. Jednak możemy sprawdzić coś z wodą. Myślę, że może to mieć coś wspólnego z jeziorem Michigan, nad którym właśnie się znajdujemy, a które z zachodu graniczy ze stanem Illions.
- To idziemy nad jezioro.
- Hurra! Ej szkoda, że nie wzięłam kostiumu. - burknęła.
- Czasem zachowujesz się infantylnie...Tak właściwie to ile ty masz lat? - pytam, przekrzywiając głowę.
- Siedemnaście - mówi z uśmiechem.
- Ja mam piętnaście. - mówię szczerze zdziwiona. - Ale i tak jestem wyższa - uśmiecham się z wyższością równocześnie spoglądając na jej koturny, ale nawet z nimi ma trzy centymetry mniej ode mnie.
- To nie fair. - focha się jak małe dziecko i rusza w stronę lasu.
- Życie jest nie fair. A ty zachowuj się jak na starszą przystało. Wiemy czego szukamy i że znajduje się to w pobliżu jeziora - ruszam za nią śmiejąc się po cichu z jej zachowania. Tak to ja robiłam mając sześć lat...nie, to nie jest żart.
Ta waza całkowicie zaprzątnęła moje myśli. Niby co ona miałaby robić w lesie??!!? A może chodzi o coś co ma kształt wazy!! Tak to chyba to...
Jesteśmy już blisko i słychać szum wody. Powietrze jest przesycone zapachem wody i drzew, żywicy i mchu. Jest pełnia lata, ale tu panuje przyjemny orzeźwiający chłód. Może Brie miała rację i faktycznie warto było zabrać stroje kąpielowe? Okolica jest naprawdę piękna - szmaragdowo zielone liście i igły drzew. Zawartość chlorofilu jeszcze wysoka. Wokoło leżą głazy o dziwnych kształtach. Może jeden z nich przypomina wazon?
- Hej Briana.... - urywam, bo pod jednym z drzew stoi on i zawadiacko opiera się o pień. I znowu to rozlewające się po ciele pragnienie by zniszczyć, dobić, zadać ból. Uczucie nie do opanowania. Ale ja jestem silna. Silniejsza. Jestem ponad to i żadne marne emocje mnie nie zniszczą, nigdy. Mam dreszcze i nagle potwornie mi zimno. Wewnętrzna walka z samym sobą. Bezkrwawa, ale jakże bolesna. Gdyby uczucia były nićmi w mojej głowie siedziałby teraz potwór i z radością przecinałby je wszystkie nożyczkami.
I nagle wszystko mija. Cisz. Koniec. Jakby tych uczuć nigdy nie było. Briana oczywiście nic nie zauważyła bo wesoło pluska sobie przy brzegu. A on odszedł. Znowu. Ucieka przed moim gniewem. Jest tchórzem w dodatku nie wartym mojej uwagi - czas skupić się na zadaniu!
Jedna skała, druga, ale każda nie taka. Nagle słychać pisk Brie. Potknęła się o sporej wielkości głaz, który doskonale wtapia się w otoczenie. Biegnę w jej stronę i podaję rękę by mogła wstać. I zaraz dopadam kamienia. Wygląda dokładnie tak jak powinien. Zanurzam w nim rękę. Na dnie są kwiatki wyrywam je. W triumfalnym geście unoszę zdobycz wysoko w górę.
- Jest! - przybijam z Briana piątkę. Teraz to nawet daję upust emocjom i obie skaczemy i ochlapujemy się wodą, zaśmiewając się przy tym tak, że ledwie mogę złapać oddech.
- Jesteśmy rzecz jasna najlepsze!!!!!! - podskakuję wkoło. - Ale gdzie następna zagadka?! Znowu Roma nam ją da? Sprawdźmy wazon - robię powietrzny cudzysłów - jeszcze raz. Obmacuje skałę od środka ale tam nic nie ma, oprócz tego czegoś oślizgłego na dole. Nie jest zbyt przyjemne w dotyku, ale powtarzając sobie, że pewnie nie jest, aż tak ohydne jak myślę wyciągam to coś.
- Wygląda jak zrzucona skóra węża! - wykrzykuję z niedowierzaniem. - W środku jest jakaś karteczka...
Dzisiaj jestem na czas!!!!!! I to tak w miarę w środku dnia, więc naprawdę jest progres. Gdyby nasze opowiadanie szło zgodnie z miesiącami, to Cassandra miałaby dziś urodziny! Jest to także bardzo ważny dzień dla mnie. Ciekawe czy któraś z WAS domyśli się dlaczego ;) =D
Dziewczyno chcesz, zebym zeszła na zawał?! Musialaś wspomnieć o skórze węża?! Jak ja nienawidzę tych obślizgłych gadów (przynajmniej wiem czemu jestem Gryfonką a nie Ślizgonką).
OdpowiedzUsuńRzeczywistoście banalne te zagadki, a co jedna to łatwiejsza. Dziewczyny mobilizujcie się, coś trudniejszego by sie przydało.
Cass jednak nie jest taka jak mi sie wydawało. Miałam ją bardziej za kogoś kto stoi na uboczu, bezkonfliktowy, a tu taka niespodzianka. Skąd w niej tyle nienawiści?
Czekam na kolejny wpis.
Przytulaski :)
incaligo
Osobiście nie mam nic przeciwko wężom =D Ale zdaję sobie sprawę, że wiele osób ich nie cierpi....
UsuńZ Cassandrą to różnie może być, ale wiedzcie, że wiele jeszcze pozostaje do wyjaśnienia i odkrycia.
I jak myślisz dlaczego dzisiejszy dzień jest dla mnie taki specjalny??! ;)
do napisania
coraz starsza
~MrocznaKosiarka
Bo skoro Cass to w pewnym sensie Ty, to masz dzisiejszego dnia urodziny?
UsuńNawet jesli zgadłam, to wybacz ale nie złoże życzeń. Nigdy tego nie robię, mam taką zasadę.
Jak ja kocham węże! Są takie słodziaśne i w ogóle!
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę, masz urodziny? Jeśli tak to spóźnione życzenia!
Idę zadźgać Dereka. Tak po prostu, dla zasady xd
Widzę, że nie ma aż takich przeskoków czasów jak ostatnio. Gratuluję! Teraz czyta się dużo lepiej.
Zagadki są specjalnie takie łatwe?
Pozdrawiam i wysyłam chemicznie konserwowaną wenę w puszkach!
- Izi
Dziękuję za życzenia! =D
UsuńCo do Derecka to nie do końca tak....
Powiedzmy, że w tym wszystkim swój udział ma jeszcze pewna osoba.
Starałam się by nie było!
Zabieram się za konserwę!
~MrocznaKosiarka
Tytuł rozdziału moim zdaniem trochę nie pasuje do Cassy... ale jednocześnie jest ona tutaj nastawiona bardzo agresywnie do świata więc może pasuje?
OdpowiedzUsuńZachowanie Cassy też jest dziwne-można mieć melancholijny dzień i być przybitym(lub chęć by zmieszać wszystkich z błotem) ale ta złość i żądza zemsty?Wiem,że Cassy może się okazać nie taką miłą,spokojną i dobrą dziewczynką za jaką ją mam ale te zachowanie do niej nie pasuje(drobne złośliwości w stosunku do Briany mi nie przeszkadzają , nawet dodają smaczku ale ta mściwość?).Dodajmy jeszcze Derecka ze swoją mocą ale myślę, że to nie jego robota- on by chyba nie sprawił by Cassy go nienawidziła, nie chciałby tego, przy poprzednim spotkaniu miał na nią korzystny wpływ(no chyba że miałby jakiś pokręcony plan do którego byłaby mu potrzebna nienawidząca go dziewczyna, tu się ona zachowała jakby przeżyła jakiś zawód miłosny ale z drugiej strony zachowuje się jakby te sprawy w ogóle jej nie interesowały)może ktoś inny od Selenów lub z jej środowiska usiłował ją kontrolować?.Wpływ Innej Cassy(wynocha z mojego snu!) lub uboczny skutek procesu zdobywania mocy(Briana dostaje niewidzialność=Briana nie chce mówić o swoich uczuciach ale to na tej zasadzie chyba nie działa?)?
Ta sytuacja przy biurku wyglądała tak jakby Cassy czytała Brianie i Romie w myślach(a raczej je słyszała)-obie nie powiedziałyby takich rzeczy na głos,Roma to dobrze wychowana,poważna i stosująca się do konwenansów kobieta(a przynajmniej na taką wygląda),Briana jest szalona ale chyba nie aż tak aby takie rzeczy mówić i protestowałaby gdyby ktoś ją nazwał głupią. Poza tym Roma by nie krzyczała na nią gdyby nic się nie stało.Mimo tego co opisałam wcześniej trudno mi uwierzyć , że Cassy tu wykazuje się telepatią(przecież wygrało podróżowanie po snach, którego Cassy zdradzała wcześniejsze symptomy...znaczy się wtryniła się w czyjś sen lub sen Innej,Przyszłej Siebie).Czyżby podróżowanie po snach pozwala również na wgląd do osoby,która nie śpi ale jest bardzo zamyślona lub daje jeszcze inne możliwości lub jest w jakimś stopniu powiązana z telepatią(obie te moce dotyczą umysłu)?
Wzmianka o napoju-moce daje pitne serum(,,mikstura'')?Stary, dobry pomysł ale chwilami jest on dla mnie trochę zbyt wyświetchany , jest tyle innych wzorów- mocy pochodzącej od promieniowania(Hulk jest ale prawie nigdy nie zdarza się by dostać mocy od innego źródła), zwierzęcego DNA(zwracam honor, przecież mamy Spider-Mana)magicznego przedmiotu(Thor al tu się chyba też lizy asgardzkie pochodzenie) lub zjawiska czy też pochodzenia(są X-meni ale wszystkie filmy obejrzałam przynajmniej dwa razy a nowa część wychodzi dopiero w maju!).
Przy zagadce nic mi nie zaświtało,chyba kreatywne myślenie mi szwankuje...Ale dobrze jest , że całe te zadanie zostało wykonane w jednym rozdziale.
Może piszę to za późno i głupio to brzmi ale życzę wszystkiego najlepszego.
Pozdrawiam,weny i wolnego czasy życzę!
Anonimowa 2
Też lubię wszystkie filmy Marvela, a nawet lubię to za mało powiedziane JA JE KOCHAM!!!!!!!!!! <3 Z zachowaniem, Cassandry, Dereckiem i reakcją Romy jest większy problem i bardziej skomplikowane zagadnienie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o mocy to dogłębniej poznacie je w drugie części, gdzie wszystko będzie dokładnie objaśnione, bo my z Cameleon spędziłyśmy trochę czasu by to wszystko uzgodnić. =D
Za życzenia, wenę i wolny czas bardzo dziękuję szczególnie tego ostatniego bardzo mi brakuje
do napisania
~Rok starsza MrocznaKosiarka