Briana - "Rozdział V, część I"
Normalnie chciałam go udusić. Chyba już wiedziałam co się stało. Zakochałam się w Nigel'u. Kiedy powiedział, że jestem dla niego jak siostra ... miałam ochotę dać mu w twarz. On chyba nie widzi tego co do niego czuję. Albo to ja nie daję tego po sobie poznać. Może powinnam mu to powiedzieć? Nigdy w życiu!
Leżałam na kanapie w jego domu. Zastanawiałam czy powinnam w ogóle coś czuć do Lace'a. To było dziwne. Jak zauważyłam prawie go nie znam. Oczywiście będę się starać poznać go jak najlepiej, ale on cały czas będzie we mnie widział swoją partnerkę, którą musi chronić. Młodsza siostra. Może wcale się w nim nie kocham? Przecież to może być inne uczucie. Nie mam za dużego doświadczenia w tych sprawach bo byłam zakochana tylko raz. Na wymianie zagranicznej był u nas Meksykaniec. Och zauroczenie z szóstej klasy. Pisaliśmy do siebie listy kiedy odjechał. Ale potem wszystko się skomplikowało. Szkoda gadać.
Rozmyślałam, rozmyślałam i zasnęłam. Obudził mnie dźwięk skwierczącego na patelni boczku. Przy kuchence stał Nigel. Poczynił postępy - dzisiaj miał szorty, a nie same gacie.
- Hej Brie. Śniadanie zaraz będzie gotowe. Chcesz sok pomarańczowy czy z czarnej porzeczki?
- Z czarnej pożeczki. - podeszłam do niego.
Obrócił się i wziął mnie w ramiona.
- Ale z ciebie laska. - i pocałował mnie.
Otworzyłam oczy. Z zapartym tchem rozejrzałam się wokoło. To był sen.
- Hej Brie. - jednak przy patelni serio stał Nigel. W przeciwieństwie do mojego snu, w realu miał krótkie spodenki i koszulkę.
- Co tak pachnie?
- Jajka na bekonie. Choć już gotowe.
Wstałam i podeszłam do stołu. Stały tam już tależe i szklanki z sokiem z czarnej pożeczki. Czarnej pożeczki!?
- Skąd wiedziałeś, że to mój ulubiony sok? - zapytałam podejrzliwie. Nigdy mu tego nie mówiłam.
- Ulubiony? No widzisz trafiłem.
Zjedliśmy jajka rozmawiając o zadaniach.
- Co było rozwiązaniem oatatniej zagadki?
- Ty mi to powiedziałeś. Morfina.
- Co? Każą wam przynieść morfinę!? Czy oni są niepoważni? Jeśli każą wam ją zażyć to wzywam sierżanta bez żadnego ale.
- Uspokuj się Nigel. A jak się nazywa ta twoja dziewczyna? - zapytałam niewinnie patrząc w tależ.
- Kto? Aaa ... To nie ... To nie była moja dziewczyna.
- Mhm ... - mruknęłam tylko.
- A jak tam twój chłopak?
- Że co? - zdziwiłam się. Jaki mój chłopak? Czyżbym czegoś nie zauważyła?
- No ten hipis co był po ciebie wczoraj.
- Aaa! On ... - już chciałam powiedzieć, że nie jest moim chłopakiem, ale wpadł mi do głowy pewien plan. Udam, że chodzę z Eric'iem żeby wzbudzić w nim zazdrość. - ... Spotkamy się dzisiaj w parku. Powiedział, że razem z naszymi hipisowskimi kumplami będziemy robić protest przeciw śmiecenu w miejscach zielonych.
- Aha ... - odburknął z zniesmaczoną miną.
- Będzie super. Może nawet pobijemy się z glinami!
- Och nie Briana, co to, to nie! Nie ma mowy o żadnych bójkach z policją. Nigdzie nie idziesz!
- Co? Mam siedemnaście lat! Mogę chodzić gdzie chcę.
- Jeśli będziesz bić się z policją to nie możesz.
- To może pójdziesz ze mną. No weź przecież nic nie masz do roboty.
- Muszę napisać raport z twojej misji.
- To trwa tylko godzinę, może dwie. I ja mogę to zrobić. Chodź!
- Nie. - to było jego ostatnie słowo.
Wstał od stołu i poszedł do góry. Ja musiałam posprzątać po śniadaniu. Potem ubrałam się i wsiadłam do samochodu. Gdy odjeżdżałam Nigel patrzył na mnie morderczym wzrokiem z okna.
Nie jechałam na jakiś protest hipisów. Choć byłoby ciekawie. Podjechałam mamy do hotelu. Siedziały z Hayley przy stoliku i grały w karty.
- Och Briana! - mama podeszła i mnie przytuliła.
- Hej młoda. - uściskałam też siostrę. - Możemy porozmawiać? - zwróciłam się do matki.
Odeszłyśmy na bok. Razem omówiłyśmy sprawę wsadzenia taty do więzienia. Po dłuższej chwili pojechałyśmy na komisariat i złożyłyśmy zeznania. John Bella będzie musiał odpowiadać za znęcanie się nad żoną i córką oraz za dotkliwe pobicie. Kiedy wróciłyśmy ja i Hay ugotowałyśmy obiad. Ona uwielbia gotować. Po posiłku, który zjadłam z nimi pomywałam z mamą naczynia, a moja młodsza siostra czytała książkę.
- Wiem, że John Bella nie jest moim ojcem. - rzuciłam przecierając tależ.
- Słonko ...
- Wiem, że moim ojcem był Alvin Schwarceneger.
- Skąd to wiesz?
- Kiedy byłam na pierwszej akcji w CIA mieliśmy zinfiltrować spory gang narkotykowy. Kiedy wpadliśmy do ich siedziby on przeglądał jakieś papiery. To był mój akt urodzenia. Zapytałam go o to. Dowiedziałam się, że to on był moim ojcem. Już ich wyprowadzaliśmy kiedy on niezauważony podniósł pistolet i strzelił mi w kolano. Rozpoczęła się krwawa jatka. Ja też strzelałam do nich. Trafiłam mu w głowę. - mama zasłoniła usta ręką. - Reszta opanowała sytuację, a Nigel zawiózł mnie do szpitala. Resztę opowieści już znasz.
- Brie słonko ja ... Nie wiedziałam jaki nosisz ciężar.
- Dałam radę. Ale jedno chcę wiedzieć. Jak to się stało, że jestem jego córką?
- Ja już po ślubie wiedziałam, że z John'em jest coś nie tak. Mój przyjaciel Alvin chciał mi pomóc. Jednak kiedy zaszłam w ciążę ... opuścił mnie.
Zatkało mnie. Jedna głupia decyzja. Gdyby był odważniejszy starałby się chronić mamę i mnie w szczególności. Ale nie był. To przyczyniło się do tego, że moja mama wycierpiała więcej. O wiele więcej niż ktokolwiek powinien. Była niewinna, a on nie chciał jej chronić, nie pomógł jej uciec. To była bolesna prawda o ludziach. Bali się reagować na przemoc ze strachu, że mogą stać się kolejną ofiarą. Jednak Alvin byl wystarczająco silny by przeciwstawić się John'owi. Czemu tego nie zrobił? Już nigdy się nie dowiem.
- Mamo zobacz, mogę to ugotować jutro na obiad? - moje rozmyślanie przerwała Hayley podbiegając do nas.
Gdy już wróciłam do domu. Nigela nie było. Zastanawiałam się co właśnie robił. Sprawdziłam papiery. Napisał raport. W takim razie postanowiłam przeszukać jego pokój. Nigdy nie miałam do tego okazji, a jest zapewne parę rzeczy, których mogłabym się dowiedzieć. Otworzyłam drzwi do jego sypiali.
W środku panował prawie idealny porządek poza parą stringów na oparciu fotela. Chyba wiedziałam skąd pochodzą. Podeszłam do komody. Same ubrania. Ale pod jedną kupką bluzek poczułam coś twardego. Na dnie leżał album.
Zaczęłam go przeglądać. Och mały, słodki Lace. Na jednym ze zdjęć kogoś mi przypominał, tylko nie wiedziałam kogo. Kiedy przewróciłam na następną stronę, zamarłam. Na zdjęciu były moje najlepsze przyjaciółki z podstawówki Nicole i Alice! Na fotografii uśmiechały się i trzymały za ręce swojego starszego brata ... Nigela. Ale ja jestem głupia! Przecież Nic i Al miały starszego brata Nigela i wszyscy nazywali się Lace! Jaka ja jestem tępa! W ogóle nie poznałam Nigela, w przeszłości miał gętsze i dłuższe włosy. No i był trochę hipisem! Miał inny charakter. Słyszałam, że chodził na jakieś zloty ekologiczne czy coś podobnego. A teraz tak bardzo się sprzeciwia żebym ja zadawała się z hipisami.
Przewróciłam na następną stronę, a tam Lace z jakąś hipiską. Przytulali się. Wyjęłam zdjęcie z folii. Na odwrocie pisało "Nigel i Courtney <3 Festyn obrony przyrody 1973". To była chyba jego dziewczyna. Słodko razem wyglądali. Co się wydarzyło, że już nie są ze sobą? To było tuż przed tym jak Nigel wstąpił do CIA. Na jednej stronie były same ich zdjęcia razem, a potem tylko jedna fotka Nigela w biórze i jedna ... ze mną? Pamiętam kiedy zrobił to zdjęcie! Byliśmy u Ala zaraz po tym jak wyszłam ze szpitala. Piliśmy truskawkowe shake'i, które on nazwał Napojami Zdrowia ponieważ była to najnowsza oferta w knajpie, która pojawiła się akurat w dzień mojego wyzdrowienia.
Przyglądałam się wszystkim trzem zdjęciom kiedy ciszę przerwał szczęk klucza w zamku. Szybko schowałam album tam gdzie był. Zdjęcia Lace'a i Courtney nie zdążyłam schować więc włożyłam je do kieszeni.
- Briana!?
- Obecna! - odkrzyknęłam przymykając drzwi jego sypialni. Nie było mnie tam.
- I jak tam protest? - zapytał gdy pojawiłam się na schodach.
- Eee tam nuda. Parę osób tylko krzywo na nas spojrzało i wrzuciło papierki do kosza.
- To dobrze. Jadłaś na mieście?
I tak zaczęła się zwykła pogawędka. Pytał mnie co tam u mamy. Opowiedziałam mu o tym, że złożyłyśmy na policji zeznania w sprawie taty. W sensie Johna. Nie wiem jak go nazywać. Potem obejrzeliśmy telenowelę. Na koniec śmialiśmy się do rozpuku po tym jak tańczyliśmy do piosenki z reklamy. Było fajnie ... aż zdjęcie, które ukradłam mu z albumu wyleciało mi z kieszeni i wylądowało na podłodze tuż pod nogami Nigela. Podniósł je zanim zdążyłam zareagować. Gdy zobaczył co jest na fotografii mina natychmiast mu zżedła.
- Rozumiem, że wzięłaś je z mojego albumu.
- Tak.
- Jesteś aż tak chytra, że przeszukujesz nawet swojego partnera? - zapytał próbując wszystko obrócić w żart.
- Tak. Cassandrę też przeszukałam. Kim była ta dziewczyna?
- Czy to ważne?
- Po twojej minie wnioskuję, że tak.
- To Courtney. Moja dziewczyna.
- Czemu już z nią nie jesteś?
- Umarła. Była szaloną hipiską. Chodziłem z nią na te wszystkie spotkania by się jej przypodobać. Pewnego razu pierwszy raz na imprezie były narkotyki. Spróbowała tylko trochę. I zaczęła się dusić. Miała krwotok z nosa. Umarła na moich oczach podczas gdy nic nie mogłem zrobić. Od tamtej pory wiedziałem, że nie mogę być zwykłym policjantem. Wstąpiłem do CIA by już nikogo to więcej nie spotkało. Boję się, że gdy znów kogoś będę kochał, on też umrze.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Teraz wszystko nabrało sensu. Jego niechęć do hipisów, ostra reakcja. To wszystko przez śmierć jego dziewczyny.
- Skoro widziałaś to zdjęcie to pewnie juz też załapałaś, że jestem bratem Nicole i Alice?
- Tak. Ale jak mogłam się nie połapać!
- Kiedyś byłem brzydszy. - rzekł. Oboje wybuchnęluśmy śmiechem.
Ta sytuacja mnie zastanowiła. On chyba nie jest jeszcze gotowy na związek po tym co się stało z Courtney. Ale czy to możliwe, że zaczyna coś do mnie czuć? Może boi się tego okazać bo może się ze mną stać to co z nią. Czy to możliwe żeby chciał ze mną być?
Nie.
Nicole & Alice |
Nigel w młodości |
Rozdział taki przemyśleniowy, ale to dobrze. Czasem trzeba odpocząć do nadmiaru akcji.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, ze Brie zakocha się w Nigelu i strasznie jej współczuję! Najgorsza jest nie odwzajemniona miłość.
Coś lubisz wprowadzać bliźniaków do swoich opowiadań...
Głupi ojciec Brie. Jak można być tak nieodpowiedzialnym?
Pozdrawiam i wysyłam babeczki z nadzieniem z marmolady wenowej!
– Izi
Taaak. Zwłaszcza u Brie ;)
Usuń$mutecek :(
Tak, ale tylko jako role drugoplanowe
Może jest mafiosem B)
O.O Ej weź mi prześlij na nie przepis! Pyszne mniam ;) Dzięki
~ Cam
Przepraszam, możesz mnie zabić, ale zapomniałam skomentować. Mam nadzieję, że jednak się nade mną zlitujesz.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie przeszłością Nigela. Serio, jak mogla nie poznać?! I ta troska... Zachowuje się jak mieszanka starszego brata z zazdrosnym chłopakiem. Mi nie jest szkoda Brie, ale znając Ciebie napiszesz coś, przez co będę jej bardzo współczuć.
Dobrze tak ojcu , a raczej ojczymowi czy jak to się zwie. I jeszcze ta historia o prawdziwym ojcu Briany. Skończony kretyn i dupek, tak się nie postepuje. Troszkę się podenerwowałam
Czekam na dalsze wpisy.
incaligo
(PS lubisz kryminały?)
Wielka Cameleon okazuje Ci litość.
UsuńHaha. No cóż sama widziałaś jak wyglądał wtedy więc ... A co do litośći dla Brie to jeszcze nie wiem.
No cóż takie jest życie moich bohaterek. Sabrina też miała durnego ojca.
A ja czekam na Twoje kolejne komentarze
~ Cam
Ps. Filmy jak najbardziej, a książki jeszcze żadnej nie czytałam, choć bym chciała
Reakcja Briany wydała mi się odrobinę głupia-myślałam,że poczuje ulgę, będzie spokojniejsza a tu to.A teraz czuje,że się zakochała.Tego się absolutnie nie spodziewałam,myślałam ,że Briana będzie mądrzejsza a nie tylko po gryfońsku spontaniczna(chyba czytam za dużo fanficków ze Snape'em)....Na moje oko to efekt zaprzestania niedopuszczania do siebie myśli o tym,że z Nigelem mogą być więcej niż partnerami w pracy i przyjaciółmi po spotkaniu z tamtą panienką(ale tylko częściowo teraz to sobie uświadomiła całkowicie) oraz szalejących hormonów(ma w końcu 17 lat),lub może nie?No cóż , zobaczy się.Widać też,że jest ona w tych sprawach całkiem niedoświadczona;powinna z nim porozmawiać,powiedzieć mu co czuje(po tym jak sobie ustali co naprawdę czuje,nawet mimo jej świętego oburzenia na niego).
OdpowiedzUsuńTa scena z sokiem jest podejrzana.Rozumiem bekon bo mogła poczuć jego zapach nawet śpiąc(raz jednocześnie śniłam sen i wiedziałam w jakiej pozycji leżę na łóżku) ale sok?Mogła mu kiedyś o tym powiedzieć ale niezbyt w to wierzę.Poza tym Cassy miała dziwny sen...
Równowaga w przyrodzie musi być zachowana to i w domu Bellów(chyba tak się to odmienia) musi być ktoś spokojny.Dobrze, że to trafiło na Hayley, matka Briany miała by naprawdę bardzo ciężko mając dwie narwane córki.Dobrze,że skrzywienia psychiczne facetów nie przechodzą na ich córki(chyba że to tylko dotyczy przypadku supersamca) i Hayley wdała się w matkę(wiem,że wcześniej była mowa jaka ona jest ale musiałam to napisać).Historia matki Briany jest dla mnie typowym przypadkiem tego co się dzieje gdy dziewczyna zwiążę się z facetem,który nie dorósł do odpowiedzialności i dowiedziawszy się o ciąży prysnął.Wyjaśniło się też to z ojcem- z jednej strony szkoda mi Briany,która musiała żyć ze świadomością własnego ojca na sumieniu a z drugiej-ona nie powinna czuć się winna w końcu gdyby go wtedy nie zabiła to on by zabił ją.
Historia Nigela też wydała mi się typowa.
Niektórzy ludzie zmieniają się nie do poznania w ciągu życia a niektórzy maja tak charakterystyczną urodę, że zawsze można ich poznać.Nigel zalicza się chyba do tych pierwszych,poza tym każdy ma chyba chwilę wielkiej nie spostrzegawczości(choć w przypadku Briany była to wielka chwila).
Briana to tajny agent z prawdziwego zdarzenia,ma już swoje pierwsze ,,odchyły'' zawodowe.Ciekawe co będzie następne po przeszukiwaniu cudzych rzeczy.
Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
No cóż ona ma skomplikowaną osobowość tak jak ja!
UsuńAkurat z tym sokiem to on to pamiętał z jej przeszłości kiedy przyjaźniła się z jego siostrami.
Dokładnie. Hay była też wychowywana tak by nie narażać się ojcu.
Haha! Wielki ten odchył. Ale szczerze ja pewnie też bym się nie skapnęła =D Po przeszukiwaniu następne może być ... nie wiem jeszcze ale będzie spokojnie!
Dziękuję i nawzajem
~ Cam