Cassandra - "Rozdział IV, część I"
Na początek dokonałam pewnych zmian we wpisie postaci, dotyczących Flynna i Lewisa, więc możecie zajrzeć i się wszystkiego dowiedzieć! i żeby nie było niejasności w konkursie bierze udział Lewis nie Flynn!I mam bezpośrednie pytanie, żebyście mogły uzasadnić jakie moce powinny mieć Cassandra i Briana? Jeśli chcecie możecie dopisać jeszcze co pasuje do Hipisa i pseudo - Elvisa! To nie przedłużając zapraszam do czytania
~MrocznaKosiarka
Przerażający wyraz twarzy i sklejone włosy, ale to tylko maska bardzo realistyczna maska. Tylko po co ona w pokoju dla gości? Nie mam na to żadnego pomysłu. Dlaczego w ogóle akurat ja zostałam porwana? I co najważniejsze - w jakim celu? Czy oni czegoś ode mnie chcą? Sądzę, że ma to związek z konkursem, a raczej na pewno ma z nim związek.
- Nadal tu jesteś? Nie próbowałaś wyskoczyć przez okno, ani wyważyć drzwi? Naprawdę? - pyta zaskoczony.
- Tak nadal tu jestem, chcę poznać odpowiedzi na kilka pytań. - ostrożnie wsuwam głowę z powrotem do szuflady.
- Pytaj zatem - nowy znajomy zamyka drzwi i siada na jednym z krzeseł przy stole. Ja zasiadam na drugim.
- Po pierwsze - dlaczego akurat ja? - to pytanie dręczy mnie najbardziej.
- _ Proste pytanie, prosta odpowiedź. Obserwowałem was i jesteś najbardziej odporna psychicznie, twoje działania są kontrolowane i przemyślane.
- Hm, brzmi jak komplement. Pytanie drugie - po co tu jestem?
- Nie jestem upoważniony do udzielenia odpowiedzi na to zagadnienie - patrzy przed siebie pustym wzrokiem. Ma ładne oczy - takie czarne i głębokie. Ładne.
***
Chodziło o sok. Tego potrzebowali. Zagrozili Selenom. Jeśli nie dostaną wyciągu z baobabu zginę. Czy mam szansę na przeżycie? Oby. Ale co będzie jeśli dostaną to czego chcą? Co wtedy? Jakie to wszystko jest trudne. Z jednej strony chcę wyjść z tego cało, ale z drugiej zdaję sobie sprawę, że oni nie powinni mieć tej mocy, a z dziwnym nieznajomym jest coś zdecydowanie nie tak. Zachowuje się....wręcz przyjaźnie??? Tylko dlaczego? Stanowczo za dużo znaków zapytania! Z fragmentów rozmowy jakie usłyszałam dowiedziałam się, że przed porwaniem mnie, w gabinecie Romy zostawiono list wyjaśniający, że jeśli nie dostaną soku, moja przygoda z życiem dobiegnie końca. Boję się. Naprawdę się boję. Nie jestem agentką CIA i nie dam rady sama się stąd wydostać! Uh jak ja nienawidzę uczucia desperacji i bezsilności!
- Uciekamy stąd! Szybko. Niedługo wykryją spisek! - przystojniak wpada do pokoju i szarpie mnie za rękę.
- Zabieraj łapy! Niby skąd mam wiedzieć, że mogę ci ufać! - wyrywam się usilnie, ale ma iście żelazny chwyt.
- Rany Cassandra nie mamy czasu! - Zapieram się nogami, ale jest dużo silniejszy. - Co mam zrobić żebyś mi zaufała? - zrezygnowany spuszcza rękę.
- Nie wiem! Nie zaufam ci tak od razu! To wymaga czasu! - teraz to jestem zła, co on sobie w ogóle wyobraża?! Gra jakiegoś dobrego porywacza, bo chyba się pogubiłam?
- Sama mnie do tego zmuszasz! - trwało to chwilę, ale jestem pewna, że miało miejsce. To takie dziwne ja go nawet nie znam! Pocałował mnie tak po prostu, a ja nie dałam mu w twarz - nie jestem Brianą. No i nie lubię przemocy fizycznej! - Teraz mi ufasz?
-Nie - ale już bez oporu biegnę zanim do wyjścia.- Dlaczego w ogóle mi pomagasz?
- Kiedyś ci wytłumaczę Cassy.
Wybiegamy z budynku i pędem do jakiegoś samochodu. Zdyszana padam na siedzenie pasażera i zapinam pasy. Mój wybawiciel, a zarazem porywacz od razu wyjeżdża na ulicę z piskiem opon. Jedziemy szybko, może nawet trochę za szybko, ale nie chcę teraz się tym przejmować.
- Wreszcie możesz mi wszystko wyjaśnić - wygodniej usadawiam się na siedzeniu w oczekiwaniu na pełną emocji, fascynującą historię.
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć, Ciesz się, że żyjesz!
- Powiedz mi chociaż kim jesteś!
- Jestem Dereck.
- Nie masz nazwiska? - znacząco unoszę prawą brew.
- Nazwisko nie świadczy o człowieku.
- Irytujący jesteś...czasami - spoglądam na widok za szybą. Jest noc, dużo gwiazd i księżyc świeci. Chcę do domu do Mamy, do Taty i chcę wyściskać Henry'ego! - Jak daleko od Chicago jesteśmy?
- Jakieś dwie godziny drogi. Ja na twoim miejscu bym się trochę przespał.
- No nie wiem, nadal ci nie ufam- mierzę go sceptycznym wzrokiem.
- Mogę cię pocałować jeszcze raz jeśli chcesz? - ach te flirciarskie uśmiechy...
- Nie skorzystam z propozycji, ale rozpatrzę pańską propozycję ubezpieczenia w przyszłym roku - po chwili ciszy oboje parskamy śmiechem. - Dlaczego kiedy jesteś obok jestem bardziej rozmowna niż zazwyczaj i nie wmawiaj mi, że to urok osobisty!
- Ja po prostu.. mam dar! - kolejny uśmiech, ale ten bardziej...hm...tajemniczy.
- Ta jasne...- powątpiewanie w moim głosie widocznie go rozbawiło.
- Uciekamy stąd! Szybko. Niedługo wykryją spisek! - przystojniak wpada do pokoju i szarpie mnie za rękę.
- Zabieraj łapy! Niby skąd mam wiedzieć, że mogę ci ufać! - wyrywam się usilnie, ale ma iście żelazny chwyt.
- Rany Cassandra nie mamy czasu! - Zapieram się nogami, ale jest dużo silniejszy. - Co mam zrobić żebyś mi zaufała? - zrezygnowany spuszcza rękę.
- Nie wiem! Nie zaufam ci tak od razu! To wymaga czasu! - teraz to jestem zła, co on sobie w ogóle wyobraża?! Gra jakiegoś dobrego porywacza, bo chyba się pogubiłam?
- Sama mnie do tego zmuszasz! - trwało to chwilę, ale jestem pewna, że miało miejsce. To takie dziwne ja go nawet nie znam! Pocałował mnie tak po prostu, a ja nie dałam mu w twarz - nie jestem Brianą. No i nie lubię przemocy fizycznej! - Teraz mi ufasz?
-Nie - ale już bez oporu biegnę zanim do wyjścia.- Dlaczego w ogóle mi pomagasz?
- Kiedyś ci wytłumaczę Cassy.
Wybiegamy z budynku i pędem do jakiegoś samochodu. Zdyszana padam na siedzenie pasażera i zapinam pasy. Mój wybawiciel, a zarazem porywacz od razu wyjeżdża na ulicę z piskiem opon. Jedziemy szybko, może nawet trochę za szybko, ale nie chcę teraz się tym przejmować.
- Wreszcie możesz mi wszystko wyjaśnić - wygodniej usadawiam się na siedzeniu w oczekiwaniu na pełną emocji, fascynującą historię.
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć, Ciesz się, że żyjesz!
- Powiedz mi chociaż kim jesteś!
- Jestem Dereck.
- Nie masz nazwiska? - znacząco unoszę prawą brew.
- Nazwisko nie świadczy o człowieku.
- Irytujący jesteś...czasami - spoglądam na widok za szybą. Jest noc, dużo gwiazd i księżyc świeci. Chcę do domu do Mamy, do Taty i chcę wyściskać Henry'ego! - Jak daleko od Chicago jesteśmy?
- Jakieś dwie godziny drogi. Ja na twoim miejscu bym się trochę przespał.
- No nie wiem, nadal ci nie ufam- mierzę go sceptycznym wzrokiem.
- Mogę cię pocałować jeszcze raz jeśli chcesz? - ach te flirciarskie uśmiechy...
- Nie skorzystam z propozycji, ale rozpatrzę pańską propozycję ubezpieczenia w przyszłym roku - po chwili ciszy oboje parskamy śmiechem. - Dlaczego kiedy jesteś obok jestem bardziej rozmowna niż zazwyczaj i nie wmawiaj mi, że to urok osobisty!
- Ja po prostu.. mam dar! - kolejny uśmiech, ale ten bardziej...hm...tajemniczy.
- Ta jasne...- powątpiewanie w moim głosie widocznie go rozbawiło.
***
Rodzice prawie pozwali Stowarzyszenie Selenów do sądu, za wystawienie mnie na niebezpieczeństwo, ale Roma przyszła i chyba ich ubłagała by dali spokój.
Do zadania zostało kilka dni, więc czekają mnie zabawy z Henrym. Ale to zapewne zasili naszą rodzinną więź! ;)
- Cassandra, pójdź ze mną do kina proszę! To najlepszy film na świecie, muszę go zobaczyć!! - mój mały, chociaż mały przy jego wzroście metr pięćdziesiąt (ma osiem lat) to nie do końca trafne określenie... rozentuzjazmowany braciszek wpadł do mojego pokoju. Może nawet będę dobrą siostrą i z nim pójdę. Jak znam życie to Emma też wybierze no i Nacy oczywiście, a potem się okaże że Frankie też idzie. I W końcu pójdziemy całą wesołą gromadką.
- O jakim filmie mowa? Bo jeśli zapowiada się na krawową jatkę to może rozpatrzę twój wniosek pozytywnie - mrugam do brata wymownie, bo oczywistym jest, że z nim pójdę.
- "Superman"*! - wykrzykuje Henry i mieli rękoma powietrze. - Wiem, że ty też chcesz iść Sandie - mój Braciszek zna sposoby na przekonanie innych do swoich racjo. Bardzo lubię gdy ktoś używa tego skrótu.
- Dobrze, niech będzie - wyraz triumfu na twarzy brata jest godny samego Juliusza Cezara. - Kto jeszcze się z nami zabiera?
- Emma jest chora, Nacy wyjechała, a Frankie idzie z bratem na trening.
Rzadko się zdarza by gdzieś nie kręcił się ktoś z jego świty, ale widać naszła go chęć na przebywanie z siostrą. Wczoraj cały dzień spędziliśmy na graniu w gry całą rodziną, i ściskaniu, i pytaniu czy na pewno wszystko że mną dobrze.
Późnym popołudniem wybrałam się z bratem do kina i było super. Film naprawdę dobry, w nie tak kiepskiej jakości jak wiele innych... Jedliśmy popcorn, śmialiśmy się, ogólnie było klawo. Już w domu zjedliśmy kolację, a potem wzięłam się za rysowanie. Tym razem coś zupełnie innego. To miał być obraz bez pomysłu i jakiejkolwiek koncepcji co w moim przypadku nie ma miejsca praktycznie nigdy! Najpierw jedna kreska, potem druga, trzecia, czwarta... Po kilku godzinach popatrzyłam na swoją pracę.
Czy ja naprawdę to narysowałam?! Ale i tak nie udało mi się oddać piękna jego oczu. Włosy wyszły całkiem nieżle choć nie idealnie. Nos można by trochę poprawić, a światłocień w kilku miejscach jest niedopracowany...
Rysowałam i rysowałam. Tak długo jak tylko dałam radę utrzymać głowę w pionie. Aż w końcu dopadła mnie ciemność.
Było mrocznie i cicho. Za cicho. Żadnych dźwięków. Kontury zamazane i niewyraźnie. Horyzontu nawet nie było tylko biała pustka - jak niedokończony obrazek.
Niespodziewanie słyszę szepty gdzieś blisko. Idę przed siebie, a głosy są coraz wyraźniejsze.
- Nie, nie możesz mnie zostawić! - ten głos. Głos Derecka.
- Ależ mogę. I zrobię to. Bardzo mi przykro, ale kiedyś to się musiało skończyć. - I ten też znam, bo to mój głos. Ale to nie mogę być ja, bo ja stoję tu, ale tam też stoję ja? Teraz już widzę dwie postacie - Dereck, a przed nim ja. Stoję tam i śmieję się w okropnie wredny sposób. Ale jak to możliwe, że występuję podwójnie we własnym śnie??!?!?!!!! Jestem w dwóch miejscach naraz, ale jako dwa zupełnie odrębnej byty. Ten sen jest inny niż moje dotychczasowe - wszystko jest takie niedoķładne, a ja nie biorę bezpośredniego udziału w wydarzeniach.
- Hej! Kim jesteś? Wyjazd z mojego snu!
Czyli to nie jest mój sen...?
- Cassandra, pójdź ze mną do kina proszę! To najlepszy film na świecie, muszę go zobaczyć!! - mój mały, chociaż mały przy jego wzroście metr pięćdziesiąt (ma osiem lat) to nie do końca trafne określenie... rozentuzjazmowany braciszek wpadł do mojego pokoju. Może nawet będę dobrą siostrą i z nim pójdę. Jak znam życie to Emma też wybierze no i Nacy oczywiście, a potem się okaże że Frankie też idzie. I W końcu pójdziemy całą wesołą gromadką.
- O jakim filmie mowa? Bo jeśli zapowiada się na krawową jatkę to może rozpatrzę twój wniosek pozytywnie - mrugam do brata wymownie, bo oczywistym jest, że z nim pójdę.
- "Superman"*! - wykrzykuje Henry i mieli rękoma powietrze. - Wiem, że ty też chcesz iść Sandie - mój Braciszek zna sposoby na przekonanie innych do swoich racjo. Bardzo lubię gdy ktoś używa tego skrótu.
- Dobrze, niech będzie - wyraz triumfu na twarzy brata jest godny samego Juliusza Cezara. - Kto jeszcze się z nami zabiera?
- Emma jest chora, Nacy wyjechała, a Frankie idzie z bratem na trening.
Rzadko się zdarza by gdzieś nie kręcił się ktoś z jego świty, ale widać naszła go chęć na przebywanie z siostrą. Wczoraj cały dzień spędziliśmy na graniu w gry całą rodziną, i ściskaniu, i pytaniu czy na pewno wszystko że mną dobrze.
Późnym popołudniem wybrałam się z bratem do kina i było super. Film naprawdę dobry, w nie tak kiepskiej jakości jak wiele innych... Jedliśmy popcorn, śmialiśmy się, ogólnie było klawo. Już w domu zjedliśmy kolację, a potem wzięłam się za rysowanie. Tym razem coś zupełnie innego. To miał być obraz bez pomysłu i jakiejkolwiek koncepcji co w moim przypadku nie ma miejsca praktycznie nigdy! Najpierw jedna kreska, potem druga, trzecia, czwarta... Po kilku godzinach popatrzyłam na swoją pracę.
Czy ja naprawdę to narysowałam?! Ale i tak nie udało mi się oddać piękna jego oczu. Włosy wyszły całkiem nieżle choć nie idealnie. Nos można by trochę poprawić, a światłocień w kilku miejscach jest niedopracowany...
Rysowałam i rysowałam. Tak długo jak tylko dałam radę utrzymać głowę w pionie. Aż w końcu dopadła mnie ciemność.
Było mrocznie i cicho. Za cicho. Żadnych dźwięków. Kontury zamazane i niewyraźnie. Horyzontu nawet nie było tylko biała pustka - jak niedokończony obrazek.
Niespodziewanie słyszę szepty gdzieś blisko. Idę przed siebie, a głosy są coraz wyraźniejsze.
- Nie, nie możesz mnie zostawić! - ten głos. Głos Derecka.
- Ależ mogę. I zrobię to. Bardzo mi przykro, ale kiedyś to się musiało skończyć. - I ten też znam, bo to mój głos. Ale to nie mogę być ja, bo ja stoję tu, ale tam też stoję ja? Teraz już widzę dwie postacie - Dereck, a przed nim ja. Stoję tam i śmieję się w okropnie wredny sposób. Ale jak to możliwe, że występuję podwójnie we własnym śnie??!?!?!!!! Jestem w dwóch miejscach naraz, ale jako dwa zupełnie odrębnej byty. Ten sen jest inny niż moje dotychczasowe - wszystko jest takie niedoķładne, a ja nie biorę bezpośredniego udziału w wydarzeniach.
- Hej! Kim jesteś? Wyjazd z mojego snu!
Czyli to nie jest mój sen...?
* tak naprawdę film powstał rok później i nie oglądałam, więc nie wiem czy jest to film odpowiedni dla dzieci!!!
Przyznaję się bez bicia, zakochałam się w Derecku. Nie dość że uwielbiam ciemne oczy to jeszcze dałyście w zakładce mojego ulubionego aktora *_*
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ją bym mu w twarz przełożyła i tego się spodziewałam po Cassie. A tu takie małe zaskoczenie.
Może coś źle zrozumiałam, ale czy Dereck był tym co ją porwał? No bo jeśli tak ,to trochę jest taką postacią jak Snape w Potterze. Chociaż nie uważam, żeby Seleni byli tymi "dobrymi". Dobrze, że wszytko tak pozytywnie się skończyło.
Zaintrygowałaś mnie tym snem. To był sen Derecka? I jak to się stało, że śniąc zorientował się, że ktoś mu łazi po podświadomości? Za dużo niewiadomych. Ale to lubię :D
Do następnego :)
(PS jakbyś mogła zajrzeć tak na szybko na mojego bloga, była bym wdzięczna, ponieważ jest tam pewna informacja)
Zajrzałam i nawet skomentowałam już wcześniej prolog =D
OdpowiedzUsuńA Derecka tez lubię, ale ja chyba nie dałabym w twarz... ;)
Racja taki trochęe Snape ale nie chciałam tak od razu wszystkiego wyjaśniać, więc dowiedzie się w swoim czasie! ;)
do napisania
~MrocznaKosiarka
Jak ona nie mogła dać mu w twarz? Przecież ona nie jest pierwszym lepszym plastikiem, że każdy może ją całować!
OdpowiedzUsuńJedyne co mi się niepodoba, to to że akcja jest za szybka. Jest porwanie, a potem od razu ucieczka.
Ciekawi mnie ta maska...
Czyj to był ten sen? Coś mi mówi, że to nie będzie sen Derecka, ale pewnie jak zwykle się mylę. Ech!
Weny!
- Izi
Ps. Hipis niech ma możliwość zmiany postaci na zwierzęcą, a psudo Elvis kontrolę emocji. Cassy oczywiście podróżowanie po snach, a Brie telekinezę!
UsuńZobaczymy jak to wyjdzie z tymi mocami, a z tym okrakiem to jakby nie mogłam tego tak teraz wyjaśnićvale postaram się już tak nie skakać
UsuńDo napisania
~MrocznaKosiarka
Moce?Już zaraz piszę..ale najpierw ocenię ogół rozdziału.
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł towarzysko i zarazem bardzo ciekawie,ciekawiej niż inne,wcześniejsze towarzyskie rozdziały Cassy.
Więc ten chłopak to był Dereck!A ja się niczego nie domyślałam...
Czyli z baobabem strzeliłam słusznie.
Cassy nie spoliczkowała Derrecka bo-po pierwsze jak sama zauważyła,,nie jest Brianą'', po drugie-według mnie jest ona typem przyzwoitej i wstydliwej dziewczynki a Dereck jeszcze się nie posunął za daleko(nie macał jej przecież,tylko pocałował!), po trzecie-Dereck chyba nie lubi obrywać za bezczelność,więc swoją mocą eliminuje takie działania.W ogóle zachowanie Derecka wyglądało tak jakby próbował się zabawić uwodząc ją i jest dla niego chwilową rozrywką(bo jest nowa i świeżutka,ucieszyłam się wiedząc, że ma moc;już dawno przejadła mi się koncepcja rozsądnej dziewczyny,której aroganci irytują ale taki jeden z nich jest przystojnym badassem więc zakochuje się w nim bez pamięci),czyżby on tam był wtyką Selenów?Ta głowa to była tylko maską i czy miała ona na cel przestraszyć ją?I ile ona tam była?Jedną noc?Czy więcej?Ale mimo zdezorientowania cieszę się, że dziewczyna uratowała się z opałów.
Chyba te zmiany dotyczące Flynna przegapiłam.
Co do mocy...Na ogół superbohaterzy mają moce,które do nich pasują,wynagradzają ich braki(na przykład niezdara i ciamajda staje się zwinna i super silna) albo wyglądając na przypadkowy los na loterii.
Cassy- podróżowanie po snach,tu akurat mogła bym wymienić inne moce wynagradzające ale uważam, że była by ona szczęśliwsza gdyby miała jedną dziedzinę w której jest mistrzem niż gdyby była średnia w swoich zaletach i jedną super moc broniącą.Co do podróżowania po snach-wchodząc do czyjegoś snu może wejść do umysłu i dokładnie poznać tą osobę a potem wykorzystać zdobytą wiedzę(tą koncepcję nie wymyśliłam osobiście,wzięłam ją z oglądanej kiedyś kreskówki).Akurat na końcu rozdziału widziałam wskazującą na to scenę.Niech się dziewczyna nie dziwi,przy Derecku to się ona we wredocie wyrobi.
Briana-nawet nie pamiętam co jej dałam,tak dawno głosowałam(Cassy pamiętam bo przy niej wybór był oczywisty).Telekineza albo niewidzialność.To pierwsze bo jej naturą jest działanie i z nią będzie jej iść lepiej,to drugie-ta moc jej da odrobinę subtelności(ta dziewczyna rzuca się w oczy z natury i upodobania;może jej pomóc w opałach lub wspomóc jej normalne działania).
Pseudo-Elvis-to ten nieznośniejszy z bliźniaków?Kontrola emocji by mógł zawsze być sobą i osiągać swoje cele(w tej sytuacji gdyby Seleni dawali moce jakich pragną) lub telekineza rekompensująca wady(by się mógł bronić przed ludzka wściekłością gdy przesadzi).
Hipis-przyrodę kocha,w zgodzie z nią żyje to niech się w zwierzę umie zamieniać.A jeżeli dostałby moc obronną to kontrola emocji by móc się bronić uspokajając i tym samym odbierając powód do ataku(wydaje mi się,że to jest również moc do niego pasująca).
Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Szeroko przestudiowałaś i cechy i predyspozycje w związku z mocami! A jakie będą faktycznie dowiecie się 12 października wraz z końcem ankiety!
OdpowiedzUsuńDerecka będzie dużo i różnie to może z nim być! Gość jest nieobliczalny chwilami ;)
Do napisania
~MrocznaKosiarka