poniedziałek, 21 listopada 2016

Russian Roulette

Briana - "Rozdział II, część IV"

 Nadszedł kolejny dzień w wiosce Selenów i kolejne przygotowania do największej biby dekady będącej zakończeniem naszego pobytu w szkole. Ta impreza sama prosiła się o huczne jej świętowanie. W końcu to najlepsza klasa Selenów, EVER! Jako, że moją funkcją było tylko zabezpieczenie miejsca aby nikt nie przeszkodził nam w świętowaniu, pomagałam wszystkim po kolei, tak jak mogłam. Razem z Ericiem przemyciłam wódkę do Selenu. Ukryliśmy butelki w plecakach po weekendowym wypadzie do Chicago. Nawet sama Roma się nie połapała, że w jej Renibusie jest alkohol. Razem z Novą rozdawałyśmy na przerwach karteczki wyrwane z zeszytu z zaproszeniami. Lista gości obejmowała tylko klasę o rok młodszą i oczywiście naszą. Żadne małolaty nie zostały zaproszone. Termin został niedawno dokładnie uzgodniony - balanga rozpocznie się o 18, kiedy będzie już spokojnie po apelu i wszyscy zdążą się przygotować. Nawet największe damy dadzą radę się umalować. Bliźniaki we dwoje zajmowali się ogniskiem, więc im akurat nie musiałam pomagać, zwłaszcza, że Tris ledwo powstrzymywała się przed poderżnięciem mi gardła na sam dźwięk mojego głosu. Nie wiem co ona do mnie ma, czy ja brzmię aż tak wkurzająco? Cassanda zajmowała się tylko dostarczeniem wszystkiego na miejsce i chęcią bym się do niej przyłączyła, ale Nova już zadeklarowała jej pomoc, a od czasu incydentu z Vincentem Sandra stała się... inna. Bałam się z nią rozmawiać, żeby czegoś nie palnąć. Mimo iż zachowywała się już normalnie, nadal byłam pewna, że wystarczy jedno zdanie, a dziewczyna wybuchnie. Natomiast Stone, nie miałam najmniejszej ochoty pomagać, mimo iż miała najwięcej roboty z jedzeniem. Nic się nie zmieniło przez te wszystkie lata, nadal jej nienawidziłam. Tu już nawet nie chodziło o odebranie mi Nigela i zajęcie mojego miejsca w CIA... No dobra, o to też, ale wkurzał mnie sam jej nieznośny charakter. To po prostu zakłamana, dwulicowa świnia. Nikt przy tak słabej cierpliwości jak ja by z nią nie wytrzymał. Właściwie, to mało kto w ogóle by z nią wytrzymał.
 Więc wyszło na to, że dzisiejszy dzień okrzyknięty przeze mnie 15 DBR - Dni do Balangi Roku - nie zapowiadał się wyjątkowo. Nadal było sporo przygotowań, ale mieliśmy wszystko pod kontrolą. W planach miałam tylko próbowanie trunków przemyconych do wioski razem z Ericiem. Nie zamierzaliśmy dużo wypić, przecież jutro jeszcze jest szkoła, ale my i tak od miesiąca nic nie robimy. Wystarczą ciemne okulary i hajda na zajęcia! Te piękne rozmyślania o nic nie robieniu przerwała mi praca, a dokładnie Cassandra. Też bym w życiu nie pomyślała, że Cassy pomoże mi w robocie, ale życie bywa zaskakujące. Wszystko może się zdarzyć!
 Wyjęłam z szafki ukryty w skarpetce kieliszek na właśnie tego typu sprawy jakimi było kosztowanie trunków, kiedy do pokoju weszła Cassandra. Nie zwróciła na mnie uwagi, zajęła się swoimi rzeczami, ale już po chwili zaczęła:
- Mam do ciebie sprawę. Pracujesz w CIA, więc masz o tym większe pojęcie ode mnie, więc... noooo... yyyy... jak bardzo nielegalny jest hazard?
- Zależy od kwoty i innych czynników. Ale spoko, nie bój się. Nie grozi ci nic gorszego od dwóch lat w kiciu jeśli nie próbujecie się pozabijać o tą kasę.
- Nie chodzi o mnie. Mam na myśli, że tu w Akademii rozwinął się hazard... i to właśnie z tego powodu... zginął ten uczeń. Uprzedzając pytania, nie wydam swojego informatora.
- Debilka! - Palnęłam się otwartą dłonią w czoło. - Jak mogłam się tego nie domyślić!? Zawsze chodzi o pieniądze. To musi być już na prawdę grubo jeśli dochodzi do morderstwa. Mają jakieś regularne spotkania?
- Tttak, to znaczy chyba tak, ale nie mam na tyle dokładnych informacji...
- Jak dobry jest twój informator? Zresztą nie ważne, wydobądź z niego jak najwięcej, zanim dojdzie do kolejnego morderstwa. A tak właściwie to wiesz kto zabił?
- Nie, nie wiem. A mój informator... jestem w stanie to z niego wydobyć, ale nie chcę żeby coś mu się stało i w razie czego niech jego pomoc zostanie uwzględniona...
- Jeśli poznam jego tożsamość, to na pewno uda mi się jakoś wynagrodzić jego zasługi. Dzięki Cassandra, ratujesz mi tyłek!
W napadzie błyskotliwości uściskałam mocno zdezorientowaną dziewczynę i złapałam za dawno już przeze mnie nie używane kartki ze sprawozdaniami. Chwyciłam jeszcze tylko w biegu długopis i popędziłam jak strzała do łazienki. Nie, nie dlatego, że chciało mi się siku. Zaryglowałam się w jednej z wolnych kabin (a wolne kabiny w damskim akademiku były akurat rzadkością), usiadłam na upuszczonej klapie sedesu i zdjęłam skuwkę długopisu. W szale zaczęłam bazgrać po kartce słowa, których nikt, nawet ze spluwą przyłożoną do czoła by się nie doczytał. Kreśliłam znaki nieistniejące chyba w żadnym języku, a tym bardziej nie w angielskim.
 Jednak napisałam ledwie dwa zdania i nagle rozszalały jeszcze przed sekundą długopis się zatrzymał. Ekscytacja opadła powoli i na spokojnie przyjrzałam się zapisanym słowom, wreszcie zdając sobie sprawę, że... Jak tak na prawdę nic nie wiem. Gniewnie wyrwałam i zgniotłam kartkę. To bez sensu! W Akademii jest nielegalny hazard, ale kto?, co?, jak? i gdzie? Nie mam pojęcia! Uczeń przez to zginął, znałam jego nazwisko, ale jakiekolwiek grono podejrzanych nie miało miejsca! Mogłam je określić mianem "hazardziści", ale to niezbyt dokładne, a CIA potrzebuje jak najwięcej sprawdzonych informacji. Dlatego zdałam sobie sprawę, że jak na razie muszę zdobyć więcej informacji. Nie było mi to na rękę, wolałam działać, tu i teraz! Ale niestety nic innego nie mogłam zrobić. Wyjęłam więc brudnopis by zanotować wszystko czego do tej pory udało mi się dowiedzieć. Na pierwszym miejscu to co na razie wiadomo o śmierci tego ucznia - Jack'a Brosky'ego. Nie udało mi się zapamiętać dat, ale wystarczy o to zapytać którejkolwiek dziewczyny z młodszych klas, same tam plotkary. Następnie wypisałam powód śmierci jako "powiązania z hazardem?" pod spodem zostawiając wolne miejsce. Od słowa hazard dałam strzałkę do "szkolne kółko hazardowe". Chciałam tam jak najszybciej coś napisać, ale na razie nic na ten temat nie wiedziałam. To było najbardziej wkurzające! Gdybym mogła tu wpisać chociaż jedną informację, byłabym szczęśliwa. No cóż, na razie muszę się zadowolić tym co mam... Czyli w zasadzie niczym.
 Ugh! Zrezygnowana złożyłam kartki na pół i wrzuciłam do szuflady biurka, po tym jak jedna laska wyrzuciła mnie z kibla. Spojrzałam na przygotowany wcześniej kieliszek i przypomniałam sobie, że miałam iść do Erica. Właśnie, Eric!! Może od niego dowiem się czegoś więcej na interesujący mnie temat.
 Dzierżąc dzielnie kieliszek w dłoni przeszłam na drugą srronę ulicy, do akademika chłopaków. Od razu zajechało spoconymi skarpetkami nie pranymi od miesiąca. Do tego wszystkiego dochodziły głośne ryki samców alfa. Ale to i tak lepiej niż w damskim akademiku, gdzie bałaś się krzywo spojrzeć na choćby jedną z lokatorek, bo potem miałaś przesrane cały tydzień. I jeszcze te wieczne wrzaski i kłótnie! Ugh! W świecie mężczyzn wszystko było prostsze. Wystarczyły pięści. Może jednak też to było powodem śmierci Jack'a.
 Pokój Erica był... specyficzny. Po pierwsze zajmował go tylko on i Travis Hyena. To oznaczało, że trzy pozostałe łóżka były wolne, a na nich Hipis urządził sobie... kwietniki. Przez to cały pokój wyglądał jak puszcza i nikt nie zauważył małego drzewka konopii indyjskiej w kącie pokoju. Willliamsen umiał się urządzić.
 Sam właściciel pokoju podlewał akurat paproć, wielką czerwoną konewką z kwiatkiem, więc kiedy weszłam nie zauważył mnie. Zresztą trudno było dojrzeć kogokolwiek w tej dżungli. Dopiero gdy wyłoniłam się z tej gęstwiny, zauważył moją płomienną fryzurę.
- Briana, pokoik! Wbiłaś na kwadrat posmakować trunków życia?
- No ba, brachu! Pokaż co tam mamy.
 Eric uśmiechnął się znacząco i wyjął spod jednego z "kwietników" butelkę wódki. Uniosłam znacząco brwi i podałam mu kieliszek. Łyknęliśmy sobie po jednym i rozsiedliśmy na podłodze jak w sercu dzikiej puszczy. Popijaliśmy piwko, kiedy wreszcie zagaiłam:
- Hej brachu, wiesz coś o klubie pokera?
- W sensie o tych spotkaniach w piwnicy akademika, na które chodzą wszyscy chłopaki? Nie, nie wiem.
- I nie wiesz, też o żadnych tajnych terminach spotkań?
- O tym, że w co drugi czwartek znika cała kasa? Nic, a nic.
- Aha. Masakra Eric, ty jesteś taki niedoinformowany! - Mrugnęłam do niego porozumiewawczo.

3 komentarze:

  1. Tytuł rozumiem ale co ma to zdjęcie do rozdziału?Aluzja do tego, że się palnęła w czoło?
    Jakim sposobem Briana ma zabezpieczyć to miejsce?Pokryć je niewidzialnością oprócz nierzucającej się w oczy dróżki do niego?
    Co ma do niej Tris? Czemu ją irytuje co ona mówi- przecież mieszkały razem w jednym pokoju to się powinna przyzwyczaić do jej stylu życia.Czy może tutaj chodzi o związek z Michaelem- o ile dobrze pamiętam to ona całowała się z Łuką, który jednak teraz gania za Cassy a tu Briana jest w szczęśliwym związku- zazdrości jej tego i dlatego wkurza ją przebywanie w jej towarzystwie?
    Cassy naprawdę zrobiła na Brianie aż takie wrażenie swoim wybuchem podczas ich wyprawy ratunkowej, że to tak jej się wryło w pamięć, że teraz czuje potrzebę bycia ostrożnym przy niej? Czy też teraz Cassy jest odrobinę bardziej pewna siebie i bardziej wyraża swoje uczucia i dopuszczając myśl, że w niej też tkwi trochę gwałtowności to teraz trochę się jej obawia?
    Nie pomyślałam, że Cassy przyjdzie z tym do Briany a przecież zdarzyło się morderstwo i uczniowie są manipulowani(co można podciągnąć chyba pod zmuszanie)- przestępców łapie policja a jedyna policja tutaj to tajna agentka Briana( jest jeszcze Trinity Stone ale ona nie budzi zaufania no i Cassy nie wie o niej)-ma powiązania które mogą pomóc-innych agentów, sama może pomóc jako agentka oraz może robić się niewidzialna- może niedostrzegalnie szpiegować Łukę( ale nie walczyć z nim) i nawet dostać się na spotkanie niezapraszana.Brianie śledztwo może dać zadowolenie przełożonych(coś się tam dziwnego dzieje od dłuższego czasu normalności jeśli można tak nazwać spokojna życie tajnej organizacji z ludźmi obdarzonymi mocami, oczywiście jeśli większą cześć śledztwa wykona głównie ona lub jeśli rozwiąże całą sprawę- jest jeszcze Cassy, która swoją mocą też może po szpiegować w ludzkich snach ale nie wyobrażam jej sobie w roli detektywa więc to penie przypadnie w udział Brianie, według mnie poradziłaby sobie ze wszystkim prócz Łuki, który mógłby jej zaszkodzić swoją mocą manipulowania emocjami). Od razu sobie wyobraziłam jak niewidzialna czai się po Akademii( i nie wiem czemu ale łazi za Cassy by poznać tożsamość informatora).
    Bazgranie po kartce jest sposobem Briany na wyładowanie emocji i uspokojenie się?Wcześniej tak nie robiła.
    Gdzie się podziewa Travis Hyena? Mieszka razem z Ericem a Briana tyle razy do niego wpadała i nigdy nawet nie zaznaczyła, że choćby siedział cicho na drugim łóżku i się uczył lub czytał książkę. Nigdy nie zwrócili na niego uwagi, Travis dużo czasu spędza poza pokojem czy się tak akurat złożyło, że zawsze kiedy ona wpadała to jego nie było?
    Ale Eric jest przedsiębiorczy - nie wyobrażałam sobie , że hipisi potrafią być tak dobrze zorganizowani...co do doinformowania to sobie wyobrażam- jest miły, wyluzowany, ze wszystkimi żyje w pokoju i pewnie nigdy nie wykorzystał usłyszanej informacji do złośliwej rozrywki więc ludzie nie uważają go za zagrożenie, są przy nim swobodni i pewnie się mniej pilnują z tym co mówią.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak =D
      Nie, chodzi o to żeby zadbała iż żaden nauczyciel ich nie zobaczy. Użyje do tego tradycyjnych metod i po prostu będzie stała na czatach.
      Trinity obrała sobie za cel zastąpić Brianę w CIA, w oczach Nigela. Jest zła bo Brie zdaje się to ignorować i jest szczęśliwa z Michaelem.
      Tak, ten wybuch i ogólnie to że Cass musiała chodzić do psychiatry sprawia, że Brie próbuje być przy niej ostrożna.
      Dokładnie, Brie jakoby reprezentuje prawo w Akademii, więc żeby zapewnić bezpieczeństwo uczniom to do niej można się zgłaszać. Gdy tylko Brie pozna szczegóły na pewno postara się jak najlepiej to rozegrać.
      Próbowała spisywać notatki żeby to poukładać, ale ma koszmarny charakter pisma ;p
      Travis przebywa dużo czasu poza pokojem. Dziwne, że akurat teraz zwróciłaś na niego uwagę.
      No i nie zapomnij, że w jego towarzystwie, jak to u Hipisów, po prostu się ćpa, więc też w taki sposób dużo wie.
      Dziękujemy i nawzajem!

      Usuń
  2. W komentarzu pytałam się o Tris Hyenę a nie o Trinity Stone.
    Zawsze myślałam, że grzeczne dzieci, które traktują naukę poważnie sporo czasu spędzają w swoim pokoju jak nie ucząc się to robiąc coś innego(a Travis nie wygląda mi na towarzyskiego).A zwróciłam uwagę bo już chyba było raz zaznaczone, że Eric mieszka razem z Travisem w pokoju, Briana do niego wpada co rusz a tu jego nigdy nie ma.
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń