poniedziałek, 28 listopada 2016

Poezja kluczem do wygranej

Cassandra "Rozdział III, część IV"
Mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam dzieląc się tymi informacjami z Brianą, ale wydaje mi się, że CIA powinno najlepiej i najskuteczniej zająć się to sprawą, a po drugie zrobiłam to z czysto egoistycznych pobudek. Nie chciałam mieć problemów w razie gdyby ktoś inny to wykrył, zgłosił na policję i wydałoby się, że miałam takie informacje, a nic z nimi nie zrobiłam.
 Nie chciałam jednak wkopać Teddy'ego. Naprawdę polubiłam dzieciaka.
 Nie wiedzieć dlaczego Roma zwołała dzisiaj wieczorem obowiązkowy apel dla wszystkich uczniów nauczycieli i pracowników. Z tego co wiem, mają przyjść nawet sami mieszkańcy wioski. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale wygląda to dość poważnie. Wolałabym jednak, żeby nie miało to związku z hazardową aferą...
 Cały dzień się niepokoiłam. czy na pewno postąpiłam słusznie? Jednak dopiero pod wieczór dotarło do mnie skąd te wątpliwości. Był jeden główny powód. Powód który był jednym wielkim dupkiem, ale chyba wciąż mi na nim zależało. Łuka Ivanowich - moja największa słabość. Wiedziałam jedno - nie wiadomo jak bardzo nie obnosiłabym się ze swoją nienawiścią w stosunku do niego i tak wciąż coś do niego czułam. Jedyne co działało na jego korzyść, to fakt, że na pewno nie używał na mnie swojej mocy. To jedna z niewielu dobrych rzeczy jaka pozostała mi po tej całej historii z Vincentem - przez jego kisiel stałam się odporna na moce innych Selenów. Nie mają na mnie żadnego wpływu. Najczęściej jestem z tego zadowolona, choć czasem to dość uciążliwe...
 O wyznaczonej godzinie wyszłam z akademika i poszłam do sali bankietowej w głównym budynku. Przyszłam trochę za wcześnie, bo był tu tylko wiecznie narzekający woźny - Ravid. Po ucieczce Perry Madeinusie było naprawdę ciężko się pozbierać. Ta niegdyś pełna ciepła i radości kobieta sposępniała i przybyło jej co najmniej dziesięć lat. Ravid nie potrafił jej pomóc. Wcześniej to ona utrzymywała ich małżeństwo. Z tego co wiem, woźny pałał sam do siebie ogromną nienawiścią i nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak Madeinusa zgodził się zostać jego żoną. Tyle, że ja znam całą prawdę, wiem że Ravid był tylko deską ratunku, przykrywką, a kiedy zniknęła Perry, Madeinusa zaczęła pałać do niego wyraźną niechęcią. Nie raz słyszałam jak się kłócili. Kobieta obwiniała swojego męża o  wszystko co się wydarzyło.
 Kiedyś Roma poprosiła mnie żebym zaniosła państwu Dowle jakieś papiery. Ich krzyki słyszałam nawet z zewnątrz. To była ich przełomowa kłótnia. Madeinusa wykrzyczała, że żałuje tego wszystkiego. Żałuje, że w ogóle wyszła za Ravida, ale największy ból sprawiła woźnemu mówiąc, że Vincent byłby chyba lepszy ojcem od niego i żałuje, że to właśnie z Vincem nie wychowała Perry...
 Tydzień później Ravid się wyprowadził, a jeszcze miesiąc później rozwiedli się. Skutki tego rozłamu odczuwali najdotkliwiej uczniowie. Woźny stał się jeszcze bardziej zgorzkniały i wredny niż wcześniej, a Madeinusa, która niegdyś z taką pasją opowiadała o podróżach i organizowała wycieczki po całej kuli ziemskiej kazała uczniom czytać podręcznik, a potem robiła jeszcze bardziej szczegółowe i podchwytliwe sprawdziany niż Roma.
 Dziwnie się czułam w niemalże pustej sali, a Ravid cały czas spoglądał na mnie nieprzychylnie. Postanowiłam, że już chyba lepiej poczekać na zewnątrz. Wyszłam na dziedziniec i przysiadłam na mojej ulubionej ławeczce. Słońce już zachodziło, ale wieczór był ciepły i przyjemny.
- Nie powinnaś tu siedzieć tak sama, w Akademii nie jest teraz bezpiecznie - nie widziałam go, ale zapach tytoniu był mocno wyczuwalny nawet z odległości kilku metrów. Łuka nigdy nie wyjdzie ze swoich nałogów...
- Niebezpiecznie? Ciekawe dlaczego? - zaśmiałam się sztucznie, ale nie patrzyłam  w jego stronę. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Ty wiesz...? - wydawał się tym nieco zaniepokojony.
- Wiem. Wiem wystarczająco dużo.
- Kto ci powiedział? - choć starał się mówić spokojnie, usłyszałam w jego głosie lekkie rozdrażnienie.
- Naprawdę sądzisz, że ci powiem? - patrzyłam wciąż prosto przed siebie, ale szelest trawy i skrzypnięcie ławki świadczyło o tym, że usiadł z drugiej strony. Ostentacyjnie odsunęłam się do samej krawędzi ławki. Byle dalej od tego kłamcy...
- Cass...proszę czy możesz chociaż posłuchać tego co mam ci do powiedzenia?
- Mów więc, proszę bardzo .
- Nie chciałem tego naprawdę... Wiesz, że to silniejsze ode mnie. Kiedy zabawiałem się z Tris... - urwał na chwilę, pewnie nie chciał mnie zdenerwować, ale dla mnie jego życie uczuciowe przestało już mieć znaczenie, a przynajmniej wmawiałam to sobie dostatecznie długo by zacząć w to wierzyć... - przez chwilę było fajnie, ale szybko zaczęła mnie nudzić. Rzuciłem ją, a wtedy znalazłem sobie nową rozrywkę - karty... Podniecało mnie to i wkręcałem się coraz bardziej. Potrafiłem grać dniami i nocami. Cały czas i o coraz większe stawki. Z początku wygrywałem - uśmiechną się nieznacznie  - ale potem szczęście się ode mnie odwróciło. Zacząłem częściej przegrywać i coraz większe sumy pieniędzy...w końcu by jakoś wyjść z długów zgodziłem się pracować dla właściciela kasyna...
- I żeby uratować swój własny tyłek wciągnąłeś w to te wszystkie dzieciaki? Wiedziałeś jak im zagrać na emocjach... masz na nimi przewagę. Im młodsi tym łatwiej ci ich kontrolować, a mimo wszystko opowiadasz mi to tak by się wybielić i nie masz najmniejszych wyrzutów sumienia! - zaczynałam tracić do niego cierpliwość, ale całą siłą woli starałam się opanować i mówić spokojnie.
- Oni są tylko pionkami w grze zrozum, a stawka jest wysoka....z każdą minutą coraz wyższa...
- Musisz z tym skończyć. Zginął uczeń! Niewinne dziecko! I to twoja wina! -  jemu też już puściły nerwy, zerwał się z ławki i  z wściekłością zaczął na mnie wrzeszczeć.
- Jak śmiesz w ogóle mówić takie rzeczy? Ty która pomagałaś Vincetnowi? Potworowi, który jest odpowiedzialny za śmierć wielu uczniów, temu, który chciał z nas wszystko zrobić niewolników?!
- Byłam pod jego silnym wpływem i dobrze o tym wiesz. Omotał mnie, byłam wyniszczona psychicznie i nie zdawałam sobie nawet sprawy do jest rzeczywistością, a co tylko iluzją! A ty zamiast mi pomóc i wyciągnąć z tego wszystkiego, wolałeś zabawiać się z Hyeną! - ja też wstałam, ale w przeciwieństwie do niego nie krzyczałam. Mówiłam spokojnie, ale jadowicie. Tak by sprawić mu ból...
- Zrozum  - powiedział już spokojniejszym tonem. - ja nie chciałem żeby tak wyszło dalej nie chcę... - ręka, w której trzymał papierosa trzęsła mu się tak bardzo, że ledwo mógł trafić do ust. Oczy miał przekrwione i rozbiegane. Na pewno pił wcześniej i to dużo. Tylko alkohol potrafił wydobyć z niego szczerość...
- Wierzę, że nie chcesz - gdy patrzyłam na niego to serce mi się łamało (tak wiem, że to mięsień i nie może się złamać, ale to tylko taka przenośnia).
- Proszę wybacz mi. Tylko tyle...wybacz - zrobiło mi się go tak szkoda, że nawet sama nie wiem kiedy podeszłam by go przytulić. I wtedy na te kilka sekund wszystkie problemy zniknęły.


Po policzkach płynęły mi łzy i nawet nie przeszkadzał mi mocny zapach tytoniu. Przez chwilę oboje zapomnieliśmy o tym wszystkim co się wydarzyło, co tak bardzo na nas wpłynęło.
 Nagle dookoła rozbłysły światła. Z mroku wyłoniły się jakieś postacie. Coś krzyczeli, ale ja tylko stałam z Łuką pośrodku tego zbiorowiska i nie byłam w stanie się ruszyć.
- Cassandra Tenebris proszę natychmiast się odsunąć - ale ja nie przesunęłam się nawet o milimetr. Jedna  z osób wyszła z szeregu i bezceremonialnie odciągnęła mnie na bok
- Zostaw tego kryminalistę, to najlepsze co możesz zrobić - znałam ten głos. Należał do Tris Hyeny. Byłam zbyt otumaniona by zastanawiać się co ona tu robi. Rozejrzałam się dookoła, wszędzie byli agenci CIA, ale nigdzie nie dostrzegłam Briany, za to Tris wydawała się doskonale zorientowana w sytuacji.
- Nie martw się zostaniesz tylko przesłuchana, wiemy że nie miałaś w tym żadnego udziału - jakaś starsza kobieta stanęła obok.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Widziałam tylko jak inni agenci podchodzą do Łuki i zakuwają do w kajdanki. Nie powiedział ani słowa, wciąż patrzył prosto na mnie. Czułam jak nogi się pode mną uginają.
- To przykre zakochać się w nieodpowiedniej osobie, ale wiedz, że tylko składając prawdziwe zeznania możesz mu pomóc - kobieta objęła mnie ramieniem i odprowadziła do wozu, jeszcze kilka razy zapewniając, że wiedzą, że jestem niewinna i żebym się niczym nie martwiła.
Nogi miałam jak z waty, a obraz zamazywał mi się przed oczami. Ostatnie co pamiętam to twarz, której nigdy nie spodziewałabym się tam zobaczyć. Jednym z agentów prowadzących Łukę, był... Thomas Hyena.

3 komentarze:

  1. Co ma tytuł do rozdziału-rozmowę Cassy z Łuką dzięki której agenci CIA mogli go podejść i złapać? A obrazek to Łuka czekający na okazję by porozmawiać sam na sam z Cassy?
    Ona już pewnie wkopała Teddy'ego - powiedziała Brianie, że ma informatora a Briana przekazała wieści innym agentom - oni(od Briany) wiedzą, że Cassy to solidna osoba i po jej przejściach z Vincentem nie będzie tak po prostu tolerować działań osoby, która krzywdzi innych i może ich kontrolować ale jednocześnie, że jest kompletną nogą w relacjach z innymi( już wcześniej była a teraz po przejściach z Vincentem...; wcześniej wchodziła w sny i tworzyła je ale tylko przyjemne nigdy nie do znęcania się nad innymi ani nie była agresywna, nikogo nie straszyła a teraz w szczególności po Exorciście nie mogła by zrobić)i chcieliby się upewnić czy nie dowiedzieliby się czegoś więcej więc mogli dowiedzieć się kim on jest i wypytać go.
    Myślę, że ten obowiązkowy apel mógł mieć coś wspólnego ze złapaniem Łuki-Roma pewnie nie chce by CIA pchało nosa w ich sprawy ale już drugi raz działa w Akademii Selenów manipulator, który doprowadza do zguby uczniów a ile czasu zajęło im pokonanie tego pierwszego...Pozwolenie na wkroczenie CIA i odbycie tej akcji pozwoliło by schwytać przestępcę i wymierzyć mu karę(o ile dobrze rozumiem moce oni mają kiedy piją selenowy kisiel, pozbawiony go Łuka będzie zwykłym człowiekiem, którego można śmiało wsadzić za kratki)co by przywróciło spokój i wszystko dalej mogłoby odbywać się według starych zasad(a przestrzeganie zasad to coś co Roma kocha). Ktoś (Romę nie posądzam o taką wiedzę i wścibstwo, może Tris -skoro jest z agentami to może być jedną z nich i mogła się zbliżyć do Ivanowicha by zdobyć informacje)wiedział, że Łuka będzie chciał wykorzystać każdą okazję by porozmawiać na osobności z Cassy a Cassy nie pójdzie na apel razem ze wszystkimi tylko sama i skorzysta z tej okazji a rozmowa z Cassy rozproszy go na tyle by go złapać(nie wiem czy kontrola emocji może działać na całą grupę osób naraz, może mieć też problemy z użyciem mocy bo jest pijany-jak alkohol wpływa na używanie mocy-trudności z tym, blokada ? ; poza tym wie, że mogą zacząć strzelać i moc mu nie pomoże-mogłaby tylko obronić Romę jeśli ta umie robić z telekinezą pole ochronne wokół siebie no i pewnie widział jak ,,niepokonany'' Vincent został zastrzelony).A nawet jeśli Roma im nie pomogła to mogli oni zwyczajnie wykorzystać okazję a Renibus mogła o tym pomyśleć, że jakiś głupi dzieciak pewnie poszedł na policję i powiedział, że zginął jego kolega z którym uczy się w tradycyjnej szkole z internatem(został zabity normalnie, bez użycia mocy), CIA dowiedziało się, wyszpiegowało(Roma chyba zdaje sobie sprawę, że werbowanie nowych Selenów może budzić podejrzenia i pewnie próbują ich szpiegować) i zareagowało.
    Czemu aż tak się załamała po ucieczce Perry?Bo ta nie wróciła do Akademii(wszystko wygląda tak jakby tak było)? Ich małżeństwo nie było idealne ale nie pomyślałam, że Madeinusa czuła się tak źle, że gdy tylko mogła porzucić przykrywkę to to zrobiła(co nie dało jej spokoju i teraz wyładowuje się na swoich uczniach tworząc te podstępne sprawdziany).
    Cass jest odporna na moce innych Selenów-na swoją także? W sensie czy Bor teraz może wędrować czy tworzyć jej sny? Jeśli nie to to musiało być dla niej kłopotliwe kształcić się dalej w tworzeniu snów bez żadnej pomocy- zawsze sobie wyobrażałam naukę tego(zwłaszcza wędrowanie), że ona uczy się wędrując po snach innych osób razem z nim.Inna niedogodność-Selen teleporter nie może jej teraz przenieść i musi się telepać autem, autobusem czy pociągiem podczas gdy każda inna osoba może się teleportować wraz z nim(dłużej trwa podróż nom i świadomość tego musi być irytująca dla niej).

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój komentarz- ciąg dalszy
    Rodzeństwo Hyena agentami?Im więcej źródeł informacji lepiej(zwłaszcza, że ich wtykami są Briana i Trinity-ta pierwsza nie bedzie podejrzewana ale będzie bardzo się skupiać na swoim życiu towarzyskim...przez jakiś czas była zajęta załamywaniem się bo Nigel wolał Stone o której chyba ktoś wiedział, że chce zniszczyć Brianie życie co też nie sprzyja zajęciu się misją)Co oni takiego obiecali Tris, że ta zgodziła się być agentem?Duża wypłatę, prestiż jaki ma zapewniać ta praca czy to, że jeśli ktoś okaże się podejrzany to będzie mogła skomplikować mu życie daje jej satysfakcję?Jesli jest tak samo bystra jak wredna to się nadaje(choć nie było widać by tu komuś szczególnie dokuczyła).Myśl o tym, że Thomas jest z CIA jest trochę dziwna ale na niego nikt nie zwracał uwagi bo się nie wyróżniał, może oprócz dobrej pamięci jest całkiem dobrym obserwatorem i nieźle łączyć fakty oraz mieszka z Ericem co to dużo wie a ze swoją mocą...przydawał im się).
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł faktycznie trochę niejasny, ale już wyjaśniam - jest to nawiązanie do Thomasa, który poprzez pisanie wierszy w zaszyfrowany sposób gromadził informacje i całej tej hazardowej akcji i w ogóle o Selenach.
      Roma raczej obawiała się ataku CIA w związku z dość podejrzaną w świetle prawa działalnością Selenów. Tris faktycznie jest z agentami, a jej romans z Łuką wcale nie był przypadkowy skorzystała z jego rozproszenia by wydobyć z niego potrzebne informacje. Co do alkoholu to nie ma on zbytnio wpływu na moc. Jedynie Selen ma lekkie problemy z kontrolą tego co robi, ale nie w jakimś dużym stopniu, ale to też zależy.
      Jeśli chodzi o teleportowanie to jest dla Cass faktycznie bardzo irytujące i dość problematyczne, a co do podróżowania po snach to Bor nie może już wnikać w jej sny i ona sama jakby nie może używać swojej mocy do kontrolowania własnych snów. Jest w stanie oddziaływać jedynie na innych.
      Rodzeństwo Hyena spisało się dużo lepiej niż Brie czy Trinity, Thomas potrafi stać się niewidzialny, ale nie mam tu na myśli tego w dosłownym znaczeniu. Udawał cichego poetą, a tak naprawdę skrzętnie zbierał informacje, cały czas się przysłuchiwał i śledził. Za to Tris jest świetna w wydobywaniu informacji. Z Łuki wyciągnęła wszystko czego chciała.
      Dziękuję bardzo za komentarz :D
      ~MrocznaKosiarka

      Usuń