poniedziałek, 5 grudnia 2016

Zrypałam sprawę

Briana - "Rozdział III, część IV"

 Kiedy go zobaczyłam prowadzącego Łukę (mogłam się domyślić, że nie kto inny, tylko on prowadził ten hazardowy światek) po prostu kopara mi opadła do parkietu sali. Mimo tłumów przy wejścju zdołałam zobaczyć jak to właśnie on zakuwa Ivanowicha w kajdanki. COO?!!?!? To są jakieś żarty? Thomas Hyena? Jak? Przecież to jest ten cichy, wrażliwy chłopak piszący wiersze i cały czas ukrywający się za plecami Tris. Ten cieć! Jakim cudem on jest w CIA? No przecież, przecież...
- Bella, Stone do mnie! - Ponad rykiem radiowzów i poleceń wydawanych przez policjantów usłyszałam swoje nazwisko, ale tylko przez głos, który je wypowiedział. To był głos sierżanta Jarvisa.
 O matko, to mój koniec! Już się boję. Błagam, litości! Ten ton nie zapowiada pogadanki o regularnym dostarczaniu raportów. O nie! On zamierzał nas totalnie dojechać (na szczęście Trinity też, szczęście w nieszczęściu). Dopiero gdy postawiłam trzy pierwsze kroki przeciskając się przez tłum zgromadzony przy wejścju, zdałam sobie sprawę z tego, że on właśnie nas wydał. Ordynarnie nas wsypał. W tej chwili każdy kto go usłyszał już wie, że jestem agentką. Michael!! Rozbieganym wzrokiem przejechałam po zgromazonych szukając jego jasnych włosów. Wreszcie dostrzegłam go, jak stał pod drzewem. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie pomieszane z bólem zdrady. O matko! Ten wzrok omal mnie nie zabił. Poczucie winy zgniotło mi w ułamku sekundy wszystkie organy. Płuca podeszły mi do gardła, a serce było skurczone, tak jakby suszyło się tysiące lat w piaskach pustyni. Zawiodłam go. Jak mogłam być taką idiotką?! Trzeba było odejść póki miałam okazję! Teraz już nic nie mogę zrobić. Zbyt późno na opowiadanie się po jednej ze stron. A ja głupia chciałam jeszcze próbować wyjaśniać tą sprawę z morderstwem. CIA tylko mnie pogrążyło, oddaliło od rodziny, przyspożyło upokożeń. Ten jeden raz John Bella miał rację, trzeba było szukać pracy gdzie indziej.
 Jak skazaniec na ścięcie przeszłam między uczniami w strobę szefa. Jarvis już lekko zniecierpliwiony tupał nogą. Trinity wyłoniła się z tłumu pod żeńskim akademikiem. Gdy w pierwszej chwili zobaczyłam agetów, z przerażeniem pomyślałam, że Trinity zajęła się jednak tą sprawą i to ona zwołała tu CIA. Na szczęście to nie ona, bo chyba bym sobie tego nie wybaczyła.
- Stać!
 Oczy wszystkich zwróciły się na stojącą w drzwiach... Romę!? Co ona chciała zrobić? Ja i Trinity byłyśmy już prawie na wyciągnięcie ręki sierżanta. Czy ona...
- Odsuńcie się dziewczęta!
... Ona chciała nas ratować?! Nie możliwe! Przecież to Roma! Stara, zgorzkniała Renibuska. Jednak teraz ta zgorzkniała kobieta miała łzy w oczach. Autentycznie! Byłam w szoku, zresztą tak jak wszyscy. Dyrektorka spojrzała, wydawało się, że po raz ostatni na mury Akademii, a potem zrobiła coś czego żadne z nas się nie spodziewało. Jej przekrwione, zapłakane oczy pokryły się kisielowym różem. Nagle wszyscy agenci zaczęli dziwnie się zachowywać, łapali się za głowy. Puścili Cassandrę oraz paru innych uczniów i sami wsiedli do samochodów. Jednak mimo wszystko zabrali ze sobą Łukę. Włączyli silniki i odjechali z wioski.
 Uczniowie, a nawet nauczyciele stali jak skamieniali. Zaniemówiliśmy. Ona wypiła kisiel! Roma wypiła kisiel, złamała tą samą złotą zasadę, którą złamał Vincent. Gdy jej oczy powróciły do normalnego koloru, osunęła się bez siły na ziemię. Natychmiast podbiegł do niej Bor. Dyrektorka z szaleństwem w oczach złapała nagle historyka za ramię.
- Namieszałam im w głowach. Oni myślą, że Ivanowich jest z innej szkoły. Zrzuciłam na niego całą winę by nas obronić. Musiałam użyć do tego kisielu, Borze, musiałam. Podróżowanie po snach w połączeniu z moją telekinezą pozwoliło mi ochronić Selen. - Kobieta mówiła słabym głosem, jakby wyrażała ostatnią wolę na łożu śmierci. - To jednak nie wystarczy. Borze, musicie się przenieść. Tobie ufam najbardziej, teraz Ty przejmiesz moje obowiązki. Po tym co zrobiłam już nie mogę dłużej być Selenką. Niedługo i tak zwariuję. Zamknijcie mnie na tym samym oddziale co pana Johnsona. Dziękuję, że mogłam ci zaufać. Zanieźcie mnie do mojego domu i zawołajcie Bellę, Stone i Tenebris.
 Po tych słowach Frank i Michael wzięli ją pod ramiona i zanieśli do jej kwatery. Uczniowie powoli się rozeszli, lecz bibliotekarz przywołał mnie, Trinity i Cass do siebie.
- Dziewczęta, pani dyrektor chciała z Wami porozmawiać. Dajcie jej chwilę, zawołam was. Na razie usiądźcie.
 On zniknął za drzwiami do sypialni, a my usiadłyśmy na wskazanej przez niego kanapie w salonie. Nigdy jeszcze nie byłam w domku Romy. Był urządzony bardzo skromnie, prawie nie było w nim ozdób. Jedyne co rzucało się w oczy to wielki obraz budynku Akademii nad kominkiem. Na stoliku do kawy nie leżały czasopisma, a same meble były jednolite. Dom wydawał się , zwłaszcza, że my trzy siedziałyśmy cicho jak myszy pod miotłą. Nawet nie kłóciłyśmy się z Trinity. Panowała grobowa atmosfera. Wszystkie czułyśmy, że Roma odchodzi. Jeszcze nie umierała, ale sama stwierdziła, że niedługo jej odwali tak jak Levisowi. A kiedy człowiek jest słaby psychicznie, długo nie pożyje. Ha! A ja i Dawn śmiałyśmy się, że ona przeżyje nase dzieci. No proszę, jak bardzo się myliłyśmy. Ale nit nie zna dnia, ani godziny.
- Trinity. - Z pokoju wyłonił się Bor.
 Stone wstała z kanapy i zniknęła za dzwiami. Długo nie była na "audiencji" i już po chwili historyk wywołał mnie. Przeszłam przez drzwi i trafiłam do sypialni, urządzonej podobnie jak salon. Renibus siedziała dostojnie na fotelu, wskazała bym usiadła naprzeciw na drugim identycznym.
- Bella od jakiegoś czasu podejrzewałam, że ty i Stone jesteście agentkami. Spokojnie, nie od początku. Wtedy nie pozwoliłabym wam przejść Próby. Ale widziałam u was pewne syndromy. Chciałam tylko żebyś wiedziała, że nie obwiniam cię o dzisiejszą sytuację. Znam cię pięć lat, wiem, że na swój sposób chroniłaś Selenów. Dziękuję ci za to. I jeszcze jedno. Po moim odejściu... Miej oko na Michaela. Może i jesteś waritką, ale on cię potrzebuje.
- Nie wiem czy on w ogóle chce mnie widzieć. Ale dziękuję, pani dyrektor.
 Romcia skinęła mi głową i pozwoliła wyjść. To była ostatnia chwila gdy widziałam tą dumną, waleczną i niezastąpioną Romę Renibus. Bor przywołał Cassandrę, a ja wyszłam z domku. Westchnęłam melanhonijnie, a gdy zamknęłam drzwi o mało nie dostałam zawału. Michael na mnie czekał. Z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać. To nie zapowiadało nic dobrego.
- Michael, ja...
 Nie zdążyłam dokończyć zdania bo on sam mi przeszkodził przyciskając swoje usta do moich. Byłam chyba w jeszcze większym szoku niż wtedy gdy pocałował mnie po raz pierwszy. Jego usta jak zawsze były słodkie, a on sam przyciągnął mnie bliżej do siebie. Gdy już udało mi się zaczerpnąć tchu spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale nigdy nawet o tym nie pomyślałem. Nie jestem na ciebie zły. Ja cię kocham Briana. Mówię serio. Żadna praca, nawet CIA, nie stanie pomiędzy nami. Przecież to nic złego. Nie zdradziłaś im przepisu na kisiel, bo już dawno by nas tu nie było. Więc nie zrobiłaś nic złego.
- Poważnie? Przecież szpiegowałam was wszystkich.
- Zna cię. Nic takiego byś im nie powiedziała. Poza tym to była twoja praca. Była, prawda? Odejdziesz?
- Po tym co się dzisiaj stało, na pewno.
 I staliśmy tak objęci w cieniu drzew, nietykalni przez słońce, idący na żywioł w przyszłość, pewni tylko swoich uczuć.

4 komentarze:

  1. Zapytałam o Thomasa Hyenę bo to już chyba któryś raz było powiedziane, że to pokój Erica i Thomasa, Briana parę razy była u Erica a o Thomasie nigdy nawet wzmianki nie było(zawsze sądziłam, że osoby ciche i porządne jak on dużo czasu spędzają w swoich pokojach, tudzież w bibliotece a nie było nawet wzmianki o nim, a chyba tutaj każdy bohater nawet ten mało znaczący był choćby wspomniany(chyba tylko raz z perspektywy Łuki, że chyba pisze wiersze zamiast robić pracę na lekcji), choć teraz już wiem, że wcale nic nie znaczącą osobą nie był;jakby Perry nie przyjaźniła się z Dawn to by pewnie też nie zwracano na nią uwagi z wyjątkiem momentów gdy sklep był za daleko lub komuś nie chciało by się do niego pójść -przed aferą z Vincentem).
    Łuka, mistrz dyskrecji...prowadzi nielegalną działalność w Selenie i jego styl bycia i zachowania jest taki, że jakby ktoś się zastanawiał kto prowadzi spotkania hazardowe to od razu wychodzi, że on.To konsekwencja jego charakteru(,,mam zwyczaj przechodzić przez ulice gdy przy przejściu na pieszych już przeskoczyło na czerwone a samochody jeszcze nie mogą jechać'') czy to, że mu się ostatnio psychika zwichrowała?
    Niezłym szokiem było dla Briany odkrycie kim tak naprawdę w organizacji Selenów jest Thomas.Skąd się wzięło jej oburzenie- ten niedorobiony w porównaniu do niej chłopak wykonał zadanie, którego ona nie zdołała? I jest to dla niej takim wielkim szokiem bo według niej agent CIA powinien przede wszystkim znać sztuki walki i dobrze strzelać bo jego praca to łapanie przestępców , bo nie słyszała o tym, że przy ludziach nie uważanych za groźnych swobodnie się mówi a jeszcze przy tych ,,niewidzialnych'' to oni to w ogóle dużo słyszą, bo słyszała o tym ale nie wierzy w to i uważa, że dobry informator to ktoś kto potrafi wkręcić się w towarzystwo i przebywając z innymi wyciągnąć potrzebne dane a nie ktoś co dużo słyszy bo nie zwracają na niego uwagi, bo uważa, że Thomas może sporo słyszeć ale brak mu zrozumienia innych- nie pozna kiedy żartują a kiedy nie,źle rozpozna emocje i mowę ciała u mówiącego więc może dawać częściowo fałszywe informacje?Czy to, że ciągle ukrywa się za plecami Tris znaczy, że on zawsze jak jest gdzieś(nie licząc szpiegowania) to chodzi zawsze z Tris dla ochrony- przy siostrze o takim charakterze to ja mu się nie dziwię-ona chyba umie każdemu pogonić kota więc skutecznie go ochroni(tylko co ona z tego będzie mieć - jakoś nie wierzę by broniła go bo ma poczucie obowiązku chronienia rodzeństwa i to starszego choć tylko o 5 minut, czyżby sprząta za nią w jej pokoju lub daje jej odpisać lekcje z przedmiotów dla wszystkich-mają przecież różne moce).
    Tutaj to już Briana spanikowała-przecież w CIA by jej za niepowodzenie głowy nie urwali.Uczniowie by się domyślili, że CIA nie przyjechało do ich Akademii bez przyczyny a ci co wiedzieli o kłopotach nie mówili o nich nikomu(prócz Cassy i Briany, które się dowiedziały i bliźniąt Hyena,które z pewnością wie wiele na wiele tematów)-pomyśleli by pewnie, że albo dzieje się coś podejrzanego i dużego i stąd oni się dowiedzieli ale, że żadna afera teraz się nie dzieje tylko CIA coś niepokoi o mniejszym kalibru a jako, że żaden z nich o swoich kłopotach nawet policji się nie wypowiadał to nawet jeśli ich nie wywołał mogli pomyśleć, że mają kreta w swoich szeregach.Sierżant Jarvis je wywołał bo i Briana i Trinity nie przynosiły już mu korzyści jako informatorki, był na nie strasznie zły.Miał powód na Brianę - skoro nie dzieje się tam nic podejrzanego na większa skalę to nikogo nie podejrzewają, że jest szpiegiem lub poplecznikiem wrogich sił-Brianie w tych warunkach powinno się łatwiej szpiegować, powinna mieć poczucie obowiązku wobec CIA i składać raporty bez przypominania o tym i mając aż 5 lat czasu powinna znaleźć chociaż coś co da im choćby podstawy to próby postawienia Selenów pod ściną by chociażby zaprzestali rekrutacji; z drugiej strony-wie jaki charakter ma Briana i teraz kiedy nic podejrzanego się nie dzieje ta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thomas przez cały czas był tylko nieśmiałym bratem Tris. Okazało się że jednak nie tylko, że on ma sekretną torzsamość.
      Łuka ma skłonności do takich rzeczy, ale żeby go obwinić trzeba dowodów.
      Briana nie myślała, że ktoś tak nieśmiały w ogóle należy do CIA. Po chwili zastanowienia oczywiste by doszła do tych wniosków co Ty. Z bycia szpiegami mają oczywiste spore korzyści finansowe.
      Mimo wszystko wielu uczniów wiedziało o hazardzie. Do tego CIA zrobiło przedstawienie żeby ukarać Brie i Trinity za ich nieskuteczność.

      Usuń
  2. Mój komentarz-ciąg dalszy
    pozostawiona bez przypomnień o raportach tylko by imprezowała, na dodatek teraz chodzi z Michaelem.Wezwał Jarvis Brianę bo ta mu się nie przydaje-chce od niej albo informacji o Selenach ukarać za niesubordynację i albo wywalić albo odsunąć ją od sprawy Selenów i dać do łapania przestępców bo w tym jest jeszcze chyba dobra.Trinity chyba też zawiodła tak jak Briana ale zamiast
    życia towarzyskiego zajmowała się knuciem przeciwko Brianie.Tylko zostawił dobrych szpiegów.
    O co chodziło z tym kisielem?Przecież oni zdaje się piją kisiel codziennie by mieć moce(utrzymywać je) a raz w życiu za spożywają miksturę by je dostać.Wypiła kisiel Vincenta by móc przepędzić CIA i teraz
    zamknąć w psychiatryku bo zna jego efekty uboczne czy też uważa, że Vincent właśnie od niego oszalał.Wiedziałam, że czuje obowiązek bronienia uczniów i teraz wyszła bronić ich przed CIA ale nie sądziłam, że będzie bronić Brianę i Trinity ale skoro nie ma do nich urazy(na pewno do Briany co sądzi o Stone nie wiadomo)to je również chroniła.Nie sądziłam, że właśnie ona-trzeźwa i
    zasadnicza spotka ją taka sytuacja, że po niej uzna, że oszalała i każe się zamknąć w szpitalu.Dziwne jednak się rzeczy w życiu dzieją...
    Gdyby Briana nie wstąpiła do CIA nie poznałaby by Nigela, który ją wspierał i był przyjacielem, praca dała jej poczucie spełnienia i większą wiarę w siebie a bez tego nie skończyłaby etapu życia życia z Johnem Bellą w ogóle lub tak szybko,mogłaby w ogóle nie usłyszeć o Selenach lub odpaść przed zdobyciem mocy a w Akademii poznała Michaela.Teraz zaś nie wywiązała się z obowiązków intensywnie korzystała z życia i jak przyszło co do czego panikuje, że dostanie burę- to nie brzmi zbyt dojrzale zwłaszcza, że żałuje jeszcze, że została agentką(zobowiązała się-nie dotrzymała zobowiązań-dostanie karę-będzie potem żyć dalej).Tak bardzo bała się reakcji zwierzchnictwa na jej zachowanie?
    Po co agenci chcieli by Cassy z nimi poszła-chcieli od niej informacji na temat Łuki?
    Michael poczuł się strasznie zraniony tym, że w taki sposób dowiedział się o pracy Briany jednak ona nie jest osobą,która by udawała i go nie okłamywała(tylko nie powiedziała o tej kwestii)więc jej wybaczył i nadal pewnie będzie się między nimi dobrze układać.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roma wypiła kisiel dający moc, a on jest inny niż ten codzienny. Ot tego się wariuje.
      Brie nie żałuje że wstąpiła do CIA, to tylko gdybanie. A Brie bała się że zostanie oskarżona o pomoc sekcie, CIA rozwali Selen, a ją wrzucą do więzienia.
      Tak.
      On ją zna, wie do czego jest zdolna. Kocha ją, potrafi wybaczyć.
      Dziękujemy i nawzajem :)

      Usuń