Cassandra - "Rozdział II, część III"
- Co dziś robimy??? - Nova maniakalnie szturchała mnie w ramię, a złoty zegarek boleśnie obijał się o mój łokieć. Czy ona zawsze musi się tak obwieszać? Odsunęłam się dyskretnie i pomasowałam obolały łokieć.
- Nie wiem, może dla odmiany ty coś wymyśl. I nie, nie pójdę patrzeć jak grasz w kosza!
- Może złożymy Perry niezapowiedzianą niespodziankową wizytę?
- Możemy - zgodziłam się.
Obie ruszyłyśmy tyłki z kanapy i przeszłyśmy dziedziniec, apotem ścieżką, aż do czegoś w rodzaju osiedla, gdzie mieszkają nauczyciele.
Jeden z nich należał właśnie do rodziców Perry. Patrząc na jej ojca, nie dziwię się, że woli mieszkać w akademiku... On tylko na wszystkich warczy, a raz gonił Noveen po całym korytarzu po podmieniła papier toaletowy w damskiej toalecie. Wszystkie byłyśmy jej wdzięczne, że choć raz zamiast tego szarego czegoś był ładny papier w stokrotki! A on tak się zdenerwował, jakby co najmniej zamieniła jego bokserki na damskie stringi! Ale on zawsze był nieobliczalny. Całym sercem współczuję Perry, te wszystkie gniewne spojrzenia rzucane w jej stronę, gdy woźny zalezie komuś za skórę. Nawet nauczyciele nie kryją wobec niego swojej niechęci. Czemu się zresztą nie dziwię. Nie rozumiem tylko jak taka miła spokojna osoba jak Madeinusa mogła wyjść za kogoś takiego?!
Pukam do drzwi, bo Nova zawsze wali tak, że zbudziła by nawet umarłego, a nie chcemy się narazić panu Dowle....
Na szczęście otwiera nam Perry. Jej twarz rozjaśnia się w uśmiechu na nasz widok. Wchodzimy do środka i podążamy za nią do kuchni. Pomieszczenie jest niewielkie, ale bardzo jasne, słońce wpada wprost przez okno. Siadamy przy stole, a Perry nalewa nam soku. Każde pomieszczenie w ich domu ma ścisły związek z Meksykiem. Pełno kolorowych, ręcznie plecionych dywaników, dużo czerwieni i jaskrawych ozdób.
U pani Madeinusy bardzo rzadko można usłyszeć melodyjny hiszpański akcent. Perry mówi biegle w tym języku, podczas gdy ja i Nova umiemy się ledwie przedstawić. Ale znam za to czeski i potrafię naśladować kanadyjski akcent, za to Noveen nie wykazuje specjalnych umiejętności językowych, chyba że liczyć uliczny slang, bo tym posługuje się, aż nad wyraz biegle!
- Cieszę się, że przyszłyście. Rodzice kłócą się dziś od rana, ale nie wiem o co. - Perry kręci głową ze smutkiem.
- Nie łam się stara, na pewno jakoś się ułoży! - Nova wyciąga rękę by przybić żółwika.
- Gdzie są teraz twoi rodzice? - pytam.
- Ojciec jak zawsze w sobotę robi gruntowne porządki w szkole, a mama pojechała do Chicago na zakupy.
- Dobrze, w takim razie mamy względny spokój. Ktoś ma jakieś pomysły na zajęcie?
- Może zagramy w chińczyka? - droczy się ze mną Noveen.
- Dobrze wiesz, że nie rozumiem tej gry! - szturcham ją w ramię.
Perry jest bardzo podobna do swojej matki, ale czy ona zna o niej prawdę? Tajemnicze listy ze starej księgi wciąż nie dają mi spokoju. Spokojna Madeinusa i Vincent?! Co ich łączyło? I o co Vincent chce się zemścić?! Nie wiem, ale muszę się tego dowiedzieć za wszelką cenę. Dla dobra Perry. Obawiam się, że ta dziewczyna nie ma o niczym pojęcia! A Ravid? Ile wiem wkurzający woźny?! Jego tu w ogóle nie powinno być, przecież nawet nie jest Selenem!
Siadam w salonie na skórzanej kanapie w ceglastym kolorze, jest na niej pełno narzut, kocyków i kolorowych poduszek. Rozmowa wyraźnie się nie kleiła. Perry wyraźnie coś martwiło, a Nova wybitnie nie miała nic do powiedzenie. Cały czas tylko obracała w palcach swój ulubiony złoty łańcuch.u
Nieoczekiwanie Perry poderwała się z fotela:
- Chodźcie coś wam pokażę - bez słowa przeszłyśmy za nią do jej pokoju.
Na biurku stało kuliste akwarium, wypełnione wodą. Pływała w nim wesoło złocista rybka.
- Skąd to masz? - Nova jako największa na świecie miłośniczka koloru złotego podbiegła do akwarium i przyłożyła do niego twarz tak mocno, że zupełnie rozpłaszczyła sobie nos.
- Wczoraj ktoś zostawił to na wycieraczce. Zawsze chciałam mieć rybkę, więc zabrałam ją do siebie - mówiąc to wsypała rybce trochę karmy.
- Wiesz od kogo to? - zawsze staram się zachować zdrowy rozsądek.
- Nie mam pojęcia. Moja mama uwielbia rybki. Pozwoliła mi ją zachować.
Przez dłuższy czas zajmowałyśmy się rybką. A przez zajmowałyśmy mam na myśli, że siedziałyśmy i czekałyśmy, aż zrobi coś ciekawszego niż pływanie dookoła kuli. Niezwykle interesujące. Wkrótce zaczęłyśmy się nudzić. Wreszcie po godzinie gapienia na rybkę Noveen wstała i oznajmiła, że obiecała chłopakom, że po południu zagra z nimi mecz koszykówki. Nie chciałam zostawiać Perry samej, więc Nova poszła sama. Niedługo później poprosiłam ją o kubek herbaty. Kiedy wyszła z pokoju podeszłam do akwarium.
Ta rybka ewidentnie się na mnie gapi! Stworzonka zamachało złocistym ogonkiem i dalej wpatrywało się we mnie uporczywie. Odsunęłam się od szklanego naczynia, bo zachowanie tej rybko zaczęło mnie bardzo niepokoić.
- Cassandra musisz mi pomóc! - wykrzyknął ktoś zza moich pleców. Pisnęłam przerażona, ale zaraz czyjaś ręka zasłoniła mi usta - Tylko spokojnie. Nie krzycz. - ręka przestała zgniatać mi twarz. Obróciłam się szybko i stanęłam twarzą w twarz z....
...z Dereckiem! Osłupiałam wpatrywałam się w niego z otwartą buzią dobre dwie minuty, które wtedy wydawały się wiecznością.
- Ale ty...tu...jak...ja nie rozumiem...- rozłożyłam bezradnie ręce. Nie wyglądał najlepiej. Był bardzo blady i wychudzony. Koszulka, która niegdyś aż nazbyt opinała jego mięśnie, tera wisiała na nim jakby była co najmniej trzy rozmiary za duża! - Skąd się tu wziąłeś? - wreszcie udało mi się złożyć jakieś logiczne zdanie.
Dereck nic nie odpowiedział tylko wskazał na teraz już puste akwarium.
- Przecież, nie miałeś mocy zamiany w zwierzę! - wychrypiałam coraz bardziej przerażona.
- Vincent jest silniejszy niż wam się zdaje - powiedział tylko.
- O czym ty mówisz?! To przez kisiel? Zdobyłeś nową moc! Spójrz tylko na siebie wyglądasz jakbyś miał zaraz umrzeć!
- Vincent wie co robi. Ma co do ciebie wielkie plany Cassandra! Nie może zrozumieć dlaczego go odrzuciłaś. Przecież on tyle dla ciebie robił! Nawet nie wiem ile dla niego znaczysz!
- Ja nic dla niego nie znaczę. Chciał manipulować mną tak samo jak tobą! Jesteś teraz wrakiem człowieka, Vincent cię wykorzystuje, a ty spełniasz wszystkie jego zachcianki! Czy naprawdę tego chcesz?
W oczach Dereck'a pojawiły się łzy. Co się stało z silnym facetem, którego zapamiętałam. Tamten Dereck na pewno by się nie rozpłakał. Vinc go zniszczył. Zniszczył kolejną osobę.
- Może i masz rację, może ja się nie liczę, ale ty tak. Ty liczysz się najbardziej. Vincent to twój ojciec...
Tego już za wiele. Nie... Jak mogłaś mi to zrobić.Vin? I serio? Ojciec, nie można wymyślić czegoś innego? Tak wiem narzekam, ale no proszę cię. Ojciec?!
OdpowiedzUsuńWasza, nadal w odurzającym szoku, In
Spodziewałam się takich reakcji, ale spokojnie to jeszcze nie wszystko...
UsuńA miękki jest ten papier w stokrotki(bo niektóre są takie twarde)?
OdpowiedzUsuńGniew za zamianę bielizny Ravida w pełni rozumiem-w pewnych okolicach ciała człowiek lubi czuć się wygodnie i komfortowo(no może inne dziewczyny mają inne poglądy na ten temat ja mam takie, co do facetów-ich na ten temat nie zagadywałam).
No cóż, nawet w najspokojniejszym człowieku może tkwić odrobina szaleństwa i objawić się w najmniej oczekiwanej chwili.Myśle, że jednak to nie to- Madeinusa mogła się najzwyczajniej w świecie zakochać w Vincencie.
Jak złota rybka w kuli może zrobić coś ciekawszego od pływania we wcześniej wspomnianym naczyniu?Pomacha płetwą?Przecież robi to cały czas podczas pływania.Popatrzy?Człowiek z perspektywy ryby musi dziwnie wyglądać.
Vincent dał Dereckowi nową moc czy też przeniósł na niego umiejętność jego żony by ten mógł być przez jakiś czas złotą rybką?
Przez ten manewr z ojcem poczułam się jak przy oglądaniu Gwiezdnych Wojen.
Vincent ojcem Cassy? To dziwne ale wyjaśnia jedną rzecz-skąd taka moc u Cassy skoro wędrowców w snach jest mało-odziedziczyła ją. Przy tym jeżeli podejrzenia Cassy są słuszne to Perry jest jej przyrodnią siostrą(choć to jest dziwne bo ona ani trochę nie ma w sobie szaleństwa oraz dziwnych skłonności-wdała się w matkę?).Może to dlatego Vincent miał romans z Madeinusą- był ciekaw jak jest z dziedziczeniem mocy Selenów, moc się dziedziczy ale Perry nie odziedziczyła po nim bo ma w sobie więcej z matki?A matka Cassy jest zwyczajną osobą więc nie ma żadnych przeszkód by odziedziczyła tą moc?Jestem ciekawa jak się to rozwinie.
Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
Derek za sprawą Vincent'a utracił poprzednią moc, równocześnie zyskując nową. David denerwuje się o wszystko, nawet o właściwie nic nie znaczące szczegóły...
UsuńJeżeli chodzi o całą genetykę, to wszystko wyjaśni się w następnych 3 rozdziałach, a przynajmniej taką mam nadzieję ;)
Vincent jest nieobliczalny, ale co do jego miłosnych podbojów to... na razie nie mogę zbyt wiele zdradzić.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale byłam na obozie i nie miałam Internetu.
~MrocznaKosiarka