poniedziałek, 4 lipca 2016

Powrót starszego brata

Briana - "Rozdział II, część III"

 Że co!? Dlaczego ona dzwoniła do N... Niego? Dowiedziała się? O co chodzi?
- Dzwonię w sprawie zachowania Briany, czy mogłabym się z panem spotkać "U Ala"? - Zapadła cisza, on coś powiedział. - Takie są procedury bezpieczeństwa, panie Lace. O siedemnastej godzinie proszę się tam pojawić. Do zobaczenia. - Odłożyła słuchawkę i zwróciła się do mnie: To twoja kolejna bójka Bella, nie toleruję takiego zachowania i razem z twoim bratem zastanowimy się nad karą. Mam nadzieję, że chociaż on zdoła cię zdyscyplinować.
 A więc o to chodziło! Całkiem zapomniałam, że przecież Nigel zgłosił mnie do Próby jako prawny opiekun podając się za mojego brata. Szlag! Będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz i skończy się wieczne milczenie.
 Ze spuszczoną głową wyszłam z jej gabinetu i skierowałam się na zajęcia hiszpańskiego, które już swoją drogą się zaczęły. Weszłam do klasy i usiadłam w jednej ławce z Ericiem.
- Gdzie byłaś?
- W jaskini smoka.
- Co się stało?
 Zaczęłam mu nawijać, że "lekko potrząsnęłam" Pello i mam już go dosyć. Właśnie wypowiadałam niecenzuralne słowo, kiedy zauważyłam, że w klasie jest jakoś dziwnie cicho. Odwróciłam głowę w prawo i zobaczyłam, że Chihuahua mi się przygląda. Czekał, aż się zorientuję, że powinnam się zamknąć.
- Milczenie jest złotem.
- Zna mnie pan, ja nie potrafię. - Wyszczerzyłam się.
- W takim razie powiedz to po hiszpańsku.
- Yyy... - Zacięłam się na chwilę, lecz zaraz przetłumaczyłam swoją błyskotliwą wypowiedź. - A jak będzie to ostatnie słowo?
- Hijo de puta.
- Dzięki, profesorze. - Mrugnęłam do niego i dokończyłam zdanie.
 I kto mi powie, że nauka języków jest nudna? Haha! Jednak tuż pod koniec zajęć pokłóciłam się z nauczycielem o moją ocenę za wypracowanie. Upierałam się, że poprawnie zapisałam zdanie, lecz on nie chciał przyznać jednego punktu, który brakował mi do piątki.
- Hijo de puta - warknęłam pod nosem wychodząc z klasy.
 Po lekcjach posiedziałam przy stosie papierów przysłanych mi od Jack'a. Mój przełożony wysłał mi ostatnio sto kartek do wypełnienia i posegregowania. Czułam się jak sekretarka. Nie stworzono mnie do pracy za biurkiem, to jest złoooo!!
 O szesnastej dwadzieścia Roma wpakowała mnie do swojego Renibusa i pojechałyśmy do Al's. Z racji, że był środek tygodnia, bar nie był wypełniony po brzegi i dyrektorka szybko odnalazła "mojego brata" przy barze.
- Witam, panie Lace. Proszę za mną.
 Poprowadziła nas do Piwnicy. Gdy otwierała zamknięte na kłódkę drzwi przypomniały mi się czasy Próby. To było trzy lata temu, tyle się zmieniło od tamtych wakacji, a wydaje się jakby to było wczoraj. Wow! Otrząsnęłam się i usiadłam przed piwnicznym biurkiem dyrci. Równie dobrze mogła kazać Lace'owi zapierniczać do Selenu, ale wtedy zdradziłaby jego położenie. A to spryciula.
- Może zacznę od tego, że dziś rano Briana pobiła innego ucznia...
- Sprowokował mnie! - wykrzyknęłam na swoją obronę.
- Nie przerywaj mi - syknęła i mówiła dalej jak gdyby mnie tam nie było. - Gdyby chodziło o ten jeden raz nie przyjeżdżałabym tutaj. Ponieważ wiem, że ta bójka nie była jej pierwszym takim wybrykiem. Briana jest agresywna w stosunku do uczniów.
- Rozumiem doskonale. Od zawsze mieliśmy z nią problemy tego typu. - Spojrzałam na "brata" z wyrzutem. Jak on mógł? "Tego typu problemy"? Jego głos brzmiał profesjonalnie, siedział sztywno... To nie był ten sam Nigel, który razem ze mną pił po pracy shakei "u Ala". To nie był mój partner, którego kochałam.
- Jest to jej pierwsze poważne ostrzeżenie, jeszcze dwa i wyrzucimy ją ze szkoły. Myślę, że to oraz zakaz opuszczania pokoju przez trzy tygodnie to odpowiednia kara.
- Zgadzam się z panią. Czy mógłbym teraz pomówić z nią na osobności?
 Biolożka skinęła głową i we dwoje przystanęliśmy w zaułku za barem. W tym samym, w którym pobił mnie John.
- Co ty sobie wyobrażasz?
 Spojrzałam na niego z dołu (przeklęte 162 cm!) i zobaczyłam, że jego twarz jest zimna i prawie bez wyrazu. Ściągnięte delikatnie brwi świadczyły o złości, ale poza tym nie okazywał już emocji. Nie mogłam uwierzyć, że tak się zmienił. Trinity zrobiła z niego bezdusznego potwora. Patrzył na mnie, ale nie odpowiedziałam. Starałam się nie zachowywać jak dziecko, sprawdzałam wytrzymałość nas obu.
- Zawiodłaś mnie.
 Zabolało. Jak cios soplem lodu prosto w brzuch. Au! Takich mocnych słów się nie spodziewałam. Od razu zachciało mi się płakać. Poczułam się taka bezwartościowa, "zawiodłam go". Miałam wrażenie jakbym się stoczyła, to była nagana z ust... "starszego brata". Byłam zdołowana.
- Idź.
 Z potulnie pochyloną cały czas głową wróciłam przed drzwi Piwnicy i razem z Renibus z powrotem do Akademii. W miasteczku Roma odesłała mnie do swojego dormitorium informując, iż zakaz opuszczania pokoju obowiązuje od dzisiaj. Zaprowadziła mnie pod same drzwi, a następnie poinformowała Trinity, że jej zadaniem będzie dopilnowanie mojej kary.
- Co!? Ale to...
- Cisza! Moja decyzja jest ostateczna.
 Po czym lisica (rude włosy spokojnie jej odrosły i nie nosi już turbana) obróciła się na pięcie i wyszła z budynku. Super! Jakbym nie miała wystarczająco dużo papierkowej roboty, to teraz w ogóle nie będę mogła wychodzić. Ta stara jędza jeszcze specjalnie wyznaczyła do pilnowania mnie, akurat Stone. Klawo, po prostu klawo jak cholera!!
 Zakaz nie powstrzymał mnie jednak przed wymknięciem się tak jak zwykle. Wszyscy już dawno spali i ciemność ogarnęła październikową noc. Czarne niebo tylko gdzie nie gdzie, poznaczone było migającymi gwiazdami. Mimo tego wykorzystałam moc niewidzialności i podkradłam się pod odpowiednie okno. Nie pukałam trzy razy. Po co jakiś szyfr, skoro można po prostu otworzyć okno i wejść? Filmowi kochankowie to idioci.
- Bella?
 Ujrzałam go siedzącego po turecku na łóżku. W jednej ręce miał szklankę, w drugiej trzymał jakąś kartkę. Z jego zielono-niebieskich oczu biło zmęczenie. "Bella", nie Briana. Stałam się widoczna i podeszłam przysiadając na granatowej pościeli. Odłożył papiery, dopił śmierdzącą, bursztynową ciecz i spojrzał na mnie. Już otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale on przerwał mi mówiąc tylko jedno słowo:
- Milczenie.
 Przypomniałam sobie nasz układ oraz to o czym dzisiaj rozmawialiśmy. Przy okazji niechciane pojawiło się wspomnienie naszej kłótni. Powstrzymało mnie to od dalszych prób nawiązania rozmowy. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, przełamując niewidzialną barierę nieśmiałości, która zawsze pojawiała się najpierw. Gwałtownie zburzył mur pocałunkiem, a reszty erotycznych szczegółów wam oszczędzę.
 Każdy kolejny poranek był ciemniejszy od poprzedniego, nadchodziła zima i zmrok zapadał wcześniej, a słońce wstawało później. Coraz zimniejszy był krótki spacerek z nocnej eskapady do akademika. Zaczęły się jesienne deszcze i poranna rosa. Oddychałam świeżym, wilgotnym powietrzem wyczuwając w nim zapach... Czego? Wolności? Przy tej beznadziejnej karze wszystko poza dusznym pokojem pachniało jak wolność. No może poza czekoladą. Czekolada pachniała jak miłość.
 Gdy wróciłam do pokoju, chciałam rzucić się na łóżko, mimo iż noc właściwie spędziłam w łóżku. Odrzuciłam jednak pokusę i poszłam do łazienki się wykąpać. Woda od razu postawiła mnie na nogi i do szkoły ruszyłam dziarskim, á la Shaggowsky krokiem. Zajęłam stolik na stołówce i nałożyłam sobie tosty. Później dosiadła się do mnie Cassandra. Powiedziałyśmy sobie cześć i zabrałyśmy za pałaszowanie śniadania. Cisza nie trwała jednak długo i już po chwili do pomieszczenia wparowała niszczycielka światów... Dawn Parker. W mgnieniu oka znalazła się przy naszym stoliku i walnęła ręką o blat przyprawiając Cassy o zawał.
- Czy to prawda, że miziałaś się - nie użyję w tym miejscu innego określenia, które słyszałam - z Pello na korytarzu i Roma prawie wywaliła cię z budy?
- Nie. Ble, nie!! Parker proszę, przyprawiasz mnie o wymioty!
- To coś ty znowu zrobiła?
- I kto to mówi! Wkurzył mnie i tym razem to przegiął, więc... Potrząsnęłam nim tylko odrobinę - zrobiłam niewinną minkę.
- O, ludzie - mruknęła.
- Hej, to wcale nie było tak mocno. Chyba. Renibus dała mi szlaban na trzy tygodnie i jedno z trzech ostrzeżeń. Dopiero po trzecim wylecę.
- Czasem bywasz skrajnie nieodpowiedzialna, ale bez tego nie byłabyś Brianą... - stwierdziła Cassandra.
- Nieodpowiedzialna? Cóż, racja!
 Tak samo twierdzili wszyscy nauczyciele, rodzina i... Nigel.
- Słyszałam, że dzisiaj wreszcie poznamy nowego nauczyciela zajęć artystycznych - rzuciłam żeby zmienić temat. Od razu wywiązała się mała dyskusja, ponieważ był to jeden z ulubionych przedmiotów Cass. Ja nie mam w sobie ani centa talentu, więc nie uczęszczałam na te zajęcia, ale nowy nauczyciel to zawsze jakieś wydarzenie urozmaicające jeszcze bardziej zwariowane życie naszej szkoły.
 Na pierwszej lekcji miałam sprawdzian z historii. Och, rzeczywistość w tej nierealnej budzie też istnieje i to twarda rzeczywistość, taka jak czasy saskie w jakimś zadupiastym państwie w Europie, zwanym Polska. Sprawdzian ogólnie poszedł mi nieźle, ale pomyliłam Augusta II z Augustem III. Taka sama peruka, co za różnica, który numer? Ech, kolejna czwórka mi będzie średnią zaniżać. A tak się staram!


4 komentarze:

  1. A więc to z powodu bójki Roma dzwoniła! By ją ukarać.Ale wydaje mi się, że tu nie chodziło o to , że Briana pobiła się z Pello tylko, że to było KOLEJNE z jej nietypowych zachowań(czy Pello nigdy nie oberwał chociaż plaskaczem od dziewczyny za świńskie zachowanie?Bo domyślam się, że nie Brianie jednej takie świństwa mógł mówić(wszystkie próbowały zignorować lub płakały a czy któraś się wściekła tak by go uderzyć?)).Briana od początku odznaczała się swoistym szaleństwem, nietypowość była jej stylem życia a Roma kocha zasady i dyscyplinę, Bella od początku musiała jej być solą w oku.Tylko parę rzeczy mnie dziwi.Jeden-Stone jako strażnik- Roma chce jej w ten sposób dopiec(tak by na przyszłość spotulniała i nie rozrabiała?Oj ma na to marne szanse zwłaszcza, że po latach w domu musiała się nieźle uodpornić na tresowanie) ale z drugiej strony to niemal jawna prowokacja do łamania zakazu-Roma chce ją wyrzucić z Akademii?Dwa-co z Pello?To Briana go bardziej biła niż się ze sobą bili(o ile dobrze pamiętam)i odpowiada za napaść fizyczną ale on ją prowokował i wyzywał twierdząc, że jest bez wartości z racji bycia kobietą więc ten powinien również zostać ukaranym.Nie uwierzyła Brianie a Pello poza byciem playboyem dla niej nie rozrabia?Później go ukarze czy też uważa, że już nie można go wytresować(bądź nie zna od gorszej strony) a w przypadku Briany jest jeszcze nadzieja?
    Nigel zdyscyplinować?Chyba raczej ogarnąć lub załamać(jak tu zrobił).
    Czy puta znaczy to samo co to podobne z wymowy do angielskiej plaży?Chyba jednym z celów kształcenia w językach obcych jest to by nauczyć jakich słów nie używać bo nie wypada ale chyba Michael albo tego nie stosuje albo chce pomóc Brianie się wyładować.
    Gdyby Roma o tym wiedziała kazałaby Brianie za karę robić robotę papierkową.
    Auto Romy naprawdę nazywa się Renibus czy tylko Brianie tak się to powiedziało?
    Nigel się rzeczywiście dziwnie zachowuje.Czy Stone aż tak mu namieszała w głowie czy on po prostu bardzo się wściekł,że Briana może wpaść jako wtyka(dowiedzą się o zamiarach CIA i przyciśnięta wydać wtykę numer dwa)?
    Jak zawsze powtarzam szczera rozmowa by polepszyła relacje między Brianą i Nigelem ale chyba prędzej Vincent zatańczy kankana przed wszystkimi Selenami na jawie niż to nastąpi.
    Czyli jednak Pello zażądał seksu od Briany.
    Co takiego zrobiła Dawn, że została niszczycielką światów?
    Czemu Amerykanie uczą się polskiej historii i to o czasach saskich?Jest wiele innych wydarzeń, które są ważniejsze i bardziej zauważalne z perspektywy innego, dalekiego państwa jak na przykład te wszystkie zrywy do niepodległości.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był to jej kolejny przejaw agresji, więc kochająca zasady Renibus musiała w końcu dać jej jakąś srogą karę. Inne laski Pello były po prostu w nim zakochane po uszy, a potem nagle on je rzucał i panny wpadały w rozpacz. Roma wie, że dziewczyny się nie lubią i Stone chce na każdym kroku dokuczać Brianie, więc dyrcia uznała, że przez to dobrze dopilnuje aby Brie nie złamała zakazu. Raczej nie uwierzyła Brianie, widzi w niej całe zło świata, a Pello się upiekło, bo to było oczywiste, że on jej uderzył.
      Roma nie wie jakie panują między nimi stosunki, więc myślała, że przynajmniej ktoś z rodziny umie ją ogarnąć.
      Mniej więcej to znaczy. Cóż, jest dosyć nowoczesnym nauczycielem (tym bardziej jak na tamte czasy) i wziął to trochę jako żart.
      Hahaha! Racja, biedna nieświadoma Roma.
      Wszyscy uczniowie tak nazywają to auto w związku z jej nazwiskiem.
      Trochę w tym było roboty Stone, ukazała mu swój sposób myślenia, a on uznał, że jest on dobry i też zaczął tak myśleć. Poza tym on zna Brianę i ma już dość tego, że po raz kolejny są z nią problemy i to on za nią odpowiada, mimo iż nie są już partnerami.
      Po czym to wnioskujesz? Zresztą ten chłopak cały czas mówi pół żartem i sarkazmem, a do tego jest bezczelny, więc tak to wypada.
      Cały czas próbuje zniszczyć Romę ;)
      Tak sobie napisałam, bo ja ostatnio to miałam.
      Dziękujemy i nawzajem, szczęśliwych wakacji!

      Usuń
  2. Wybacz, ale nie będzie komentarza, chcialam tylko, żebyście wiedziały, że jestem, czytam, życie mi daje w kość i nie mam weny na komentarze.
    Tule, wasza In :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, aż tak źle? :(
      Fajnie, że czytasz, doceniamy to. Trzymaj się, przytulaski :*

      Usuń