poniedziałek, 18 lipca 2016

Cicho, to sekret!

Briana - "Rozdział III, część III"

 Na drugiej lekcji miałam w-f. Pączuś kazał nam zrobić tradycyjnie dwa okrążenia wokół boiska, a potem grałyśmy w ręczną. Zawsze stoję na bramce i nawet się sprawdzam, więc razem z moim składem rozniosłyśmy przeciwniczki. Po wyczerpującym meczu skoczyłam do PGZ na okienko. No bo błagam, kto korzysta ze szkolnych pryszniców? Te w akademikach są w miarę zadbane, ale w szatni? Bleee!
 Walnęłam się na fotel i kopnęłam automat z napojami, z którego wyleciała puszka Pepsi. Obok mnie usiadła Perry z książką na kolanach. Uczyła się na geografię, co w jej przypadku było trochę zabawne. Ciekawe czy mama pytała ją w domu? Współczułam jej takich rodziców. Nauczycielka i okropny woźny, wolałam nie myśleć jaka atmosfera panuje u niej w domu. Chociaż moi rodzice nie byli gorsi. Przywitałam się z nią, ale ona tylko przestraszona podniosła na chwilę głowę do góry. Przy automatach pojawiła się Cassandra i do końca lekcji patrzyłam jak rozwala jedno zombie po drugim. Trinity, która nie odpuszczała mnie na krok na korytarzu i wysyłała mi mordercze spojrzenia, ledwo się powstrzymała, żeby mnie nie opierniczyć przy wszystkich za jakąś wymyśloną głupotę. Widziałam w jej oczach, że jeszcze przyjdzie czas na jej unoszenie się. Zachowywała się jakby miała nieograniczoną władzę, a przecież miała tylko pilnować, żebym po lekcjach nie ruszała się z pokoju. Uhh! Jak ja wytrzymam TRZY TYGODNIE takiej tyranii?! Po przerwie biegłam na chemię byle tylko się od niej uwolnić.
 Kiedy tylko weszłam do pracowni, poczułam straszny smród. Nie zlokalizowałam tego, dopóki Shaggowsky nie wyciągnął butelki spod stolika.
- Uwaga dzieciarnia! Temat dzisiejszej lekcji to... alkohol! Co wiecie o alkoholu?
- Jest dobry? - Rzucił jakiś koleś z ławki za mną.
- Sie wie! Co jeszcze?
- Jest szkodliwy dla organizmu.
- Możliwe. Co jeszcze?
- Śmierdzi.
 Klasa parsknęła śmiechem.
- Dzisiaj na lekcji powiem wam wszystko co wiem, o tym co ludzkość zwie alkoholem.
 Całą lekcję przegadał o bimbrze, brandy i whisky. Co dziwne, czegoś nas nauczył z chemicznego punktu widzenia. Wytłumaczył nam co nieco o budowie chemicznej, co nie stawia na nim krzyżyka jako nauczyciela. Potrafi zaciekawić przedmiotem. W większości pijanych jełpów, ale potrafi.
 Po tej lekcji nie tylko Shaggowsky wyszedł schlany. Uczniowie zataczając się po korytarzu dowlekli się do kibla i puścili pawia tuż przy drzwiach. Widocznie słaba głowa, albo tak mocny był napitek. Cóż ja zaraz potem miałam lekcję z mocy, co kiepsko wróżyło mojej edukacji jeśli patrzeć na stan nauczyciela.
 Gdy weszłam do cuchnącej klasy po przerwie i zastałam Shaggy'ego położonego na biurku, chciałam wyjść. Pewnie nawet by nie zauważył. Niestety moja sekretna miłość miała aktualnie lekcję, więc nie mogłam się z nim spotkać, a Dawn odprawiała właśnie karę za posmarowanie klamek od drzwi klas pastą do zębów. Życie!
- Ser! Jak miło... że wpadłaś! - Nauczyciel nagle się ocknął i pomachał do mnie butelką bimbru. - Siadaj, naleję ci czegoś dobrego i pogadamy.
 Wzruszyłam ramionami. Czemu nie? Spróbować nigdy nie zaszkodzi, zwłaszcza, że zawsze można zwalić na niego. Przysunęłam sobie krzesło, a szaleniec wyłożył na stół literatkę. Nie szczędził trunku i nalał do pełna, co nie zrobiło dużego wrażenia, bo zaraz sam pociągnął resztę prosto z butelki. Cuchnęło strasznie. Lekko przechyliłam szklankę by sprawdzić jaki to faktycznie ma smak. O mało tego nie wyplułam. Ostre!
- Nie pluj! Bo zmarnujesz, głupia dziewczyno. Ach, daj mi to. - Scobeus wziął ode mnie szklankę i wypił na raz do dna. Dziwiłam się, że jeszcze nie odleciał. Widocznie ma mocną głowę.
- To... Pan sam pędził ten bimber? - zagaiłam.
- No jacha! W mojej skromnej chacie! - Wyprężył się. - Nie jest najgorszy.
- Ja się nie znam.
- A to na czym się znasz?
- Doskonałe pytanie! Chyba nie ma dziedziny, na której bym się tak na prawdę znała.
- Aaa, to przerypane! Dziecko musisz znaleźć swoje powołanie!
- Jest pan pijany, a gada jak trzeźwy nauczyciel.
- Od lat to ćwiczę.
 Może i tak, ale było po nim widać. Nos miał cały czerwony i nabrzmiały, a do tego co jakiś czas dostawał głośnej czkawki. Jednak jest to część jego wizerunku, który budował od lat. Właśnie? Ile on może mieć lat? Czy byłby starszy od Vincenta? Może to właśnie okazja by coś od niego na ten temat wyciągnąć.
- Zna pan Vincenta?
- Nikt go tak na prawdę nie zna, jednak rozmawiałem z nim nie raz.
- Serio? Jak on wygląda?
- Jest średniego wzrostu, łysy, ma brązową brodę i wąsy. Młodszy ode mnie, ale już po trzydziestce.
 Byłam zszokowana. Sama nie wiedziałam czego się spodziewałam, ale raczej nie tego. Vincent jest po trzydziestce? Wow! Shaggowsky mówił wszystko tak jakbym go pytała o jego córkę (jednak z tego co wiem, jest starym kawalerem).
- Wie pan gdzie mieszka?
- Byłem tam dwa razy. Nigdy nie pamiętałem jak dom wygląda, ani jak do niego trafić.
- Upijał pana?
- Nie, choć kisiel ma genialny! Robił mi coś z głową.
- Pił pan jego kisiel? - Zamarłam zaskoczona. Czy Vincent...
- Niemal codziennie rano. Jest lepszy od kawy. Od razu stawia na nogi, chociaż czasem wydaje mi się, że nie pamiętam połowy dnia.
 Spojrzałam na niego z przerażeniem. Niemożliwe, a jednak. Vincent kontroluje nauczyciela i to takiego, po którym nikt się tego nie spodziewa. Nikt się nie połapał! Czy to tylko Shaggowsky? Czy on znów kontroluje uczniów? A może więcej nauczycieli? A może nawet samą Romę? Co ja mam robić!? Muszę powiedzieć Cassandrze! Ona będzie wiedziała jak to rozegrać.
 Spojrzałam na nauczyciela od chemii, który podczas mojej chwili namysłu zdążył uciąć sobie drzemkę. Niech śpi, niech o tym zapomni. Mam nadzieję, że był tak nachlany, iż Vincent nie mógł się dostać do jego głowy. Inaczej by mi tego nie powiedział, ale to nie znaczy, że nie może dowiedzieć się później.
 Na następnej wolnej godzinie rozglądałam się za Cassandrą. Byłam nawet u nas w pokoju, ale prawdopodobnie miała lekcję. Spotkałam natomiast naszą ukochaną raperkę - Novę.
- Hej, wiesz może gdzie jest Cassy?
- Może wiem, a może nie. - Z każdym słowem  pobrzękiwała za dużym złotym zegarkiem.
- A ty gdzie się wybierasz? - Stone wyrosła za moimi plecami jak spod ziemi.
- Tam gdzie cię nie ma i nikt nie starszy dzieci. - Uśmiech wykwitł na moich ustach.
- Pani dyrektor zabroniła ci chyba przebywać poza terenem szkoły i pokoju?
- A gdzie jestem? - Zatoczyłam ręką koło wskazując na ściany naszego pokoju pomalowane na zielono.
- Aktualnie powinnaś przebywać na lekcjach.
- Mam wolną godzinę. - Wykłócałam się.
- Tak czy inaczej, nie proś się o karę za złamanie zakazu, bo będzie ona wysoka.
 Jak ta dziewczyna potrafi mnie wnerwić! Już zagotowana unosiłam pięść, kiedy nagle ktoś mnie złapał od tyłu.
- Już nas tu nie ma. Do zobaczenia Trinity!
 To Eric wyciągnął mnie z budynku naszego akademika. Na moje szczęście zaprowadził mnie do szkolnej biblioteki i dopiero tam coś do mnie powiedział.
- Słyszałem o twojej karze. - Milczałam. - Trochę kiepsko. Jeśli chcesz mogę dotrzymać ci towarzystwa.
- Niczego od ciebie nie chcę.
- Czy kobiety mają wiecznie focha?
- Niektóre.
- No, Brie, przestań. - Połaskotał mnie w biodro. - Mam dla ciebie kanapkę z ogórkiem wyhodowanym na łóżku w naszym pokoju.
- Dobra! Ale podziękuj mojemu nieposkromionemu głodowi.
 Z ulgą przyjęłam kanapkę, ponieważ tego dnia chciałam wziąć drożdżówkę, ale przez paplaninę Dawn zapomniałam. Zresztą, nie lubię być zła na Erica. On jest taki kochany, to jeden z lepszych kumpli jakich do tej pory miałam.
 Zjedliśmy razem kanapki i pożartowaliśmy sobie z Shaggowsky'ego. Z niego żartujemy siedem dni w tygodniu. Wtedy też dowiedziałam się kim jest nowy nauczyciel artystycznych.
- Ten pijany Rusek?
- Właśnie okazuje się, że on wcale nie jest Rosjaninem.
- Pierdzielisz!
- Jest Norwegiem. Bor nie da mu spokoju.
 Haha! Tak, z Hipisem fajnie się rozmawia.

5 komentarzy:

  1. No nie... Dziewczyny.. Dajcie mi tu resztę, ale teraz zaraz... Shaggowsky kontrolowany przez Vinca... Trinity to swoją drogą.. Vin, nie chcesz nowej maskotki? Odten papier od Cass, możesz sobie wziac Trinity. Boziu... Vincent kontroluje nauczycieli?! Ja widziałam, że coś z niektórymi jest nie tak, ale żeby to Vin...
    JA CHCĘ JUŻ RESZTĘ ROZDZIAŁÓW!!!
    tak wiem.. Zachowuje się jak dziecko. Ale nie kazcie czekać.
    Tule, In.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak masz ociupinkę czasu by wyrazić swoje niezadowolenie naszymi chorymi pomysłami. No cóż, to wszystko zostało wymyślone by urozmaicić fabułę naszej opowiastki. Niestety Trinity nie ma wspólnego wiele z Vincentem, a poza tym Cass jest lepszą kandydatką do jego planu szalonego złoczyńcy. Chyba trochę nie doceniałaś Vinca, czyż nie?
      Czekaj cierpliwie, niedługo (czyli w październiku, tak około) będziemy mieć więcej czasu na Selen i wtedy to dopiero będzie.
      Tulimy xoxo

      Usuń
    2. Tak.. Dokładnie dwie minuty podczas innych prac.
      Kilka rzeczy już uporzadkowalam i mam odrobinę wolniejsza głowę, ale nic więcej :(

      Usuń
  2. To Shaggowsky jest na tym obrazku?
    Prysznice w szatni w tym opowiadaniu są takie złe czy ogólnie to prysznice w szkołach nie są zadbane?Sama nie wiem , nigdy nie zaglądałam do szkolnych pryszniców.
    Perry pewnie nie ma źle- jest grzeczna, ułożona i pilnie się uczy więc jej rodzice nie mają pewnie powodów by się jej czepiać.
    Rodzice? Myślałam ,że Briany w domu czepiał się tylko John Bella, mówiąc tak miała na myśli jego czy też jej matka robiła jej wykłady by była bardziej grzeczna i potulna?
    Wiem, że Trinity chce dokuczyć Brianie ale te jej zachowania sprawią,że któregoś razu oberwie od niej. Dąży ona również do wywalenia Belli z Selenu(poważne oberwanie=gniew Romy=bliższa perspektywa wylecenia)?Chciałabym zobaczyć minę Romy jakby oberwała od Briany na jej oczach.
    Niezła była ta lekcja ze Scobeusem i to,że Briana do niego wpada-nie może jej zabronić konsultacji z nauczycielami a jeśli przedstawi jako argument przeciw niej zachowanie Shaggowskiego to pozostanie kwestia mocy bo kto inny miałby ją tego uczyć.Dobre było to, że przez rozmowę z nim zaczęła traktować zagrożenie Vincentem bardziej na poważnie.Ale podejrzewanie Romy- to ostatnia osoba jaką można by opętywać!
    Słyszałam, że w trakcie regularnego picia ciało wykształca pewną tolerancje na alkohol i taka zaprawiona w piciu osoba musi wypić więcej by się upić.Może tak u Shaggowskiego jest?
    Sekretna miłość to ironia w stosunku do Pello?
    Jeśli Łuka nie interesuje się ani nie wie niczego ciekawego o mitologii to go raczej Bor zaczepiać nie będzie.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ten sam aktor, tylko bez brody.
      Ogólnie. To taka złota zasda szkół.
      Ravid czepia się wszystkich o wszystko.
      Chodziło głównie o John'a i to, że matka mu na to pozwalała.
      Cóż Trinity to wredna małpa, więc dobrze wywnioskowałaś jej zamiary.
      Tak, Roma jest silna, ale Briana nagle poczuła się tak zagrożona, że uwierzyłaby i w to.
      Pewnie, że tak, a na tej lekcji Shaggowsky już trochę przesadził.
      To ironia w stosunku do jej kochanka, tak.
      Ale to nazwisko i pochodzenie! On tego tak nie zostawi.
      Dziękujemy, a skoro wakacje, to sporo wolnego czasu już się nazbierało. Masakra, już połowa wakacji!

      Usuń