poniedziałek, 11 stycznia 2016

Witamy w naszej dziwnej szkole

Briana - "Rozdział I, część II"

  Muzyka wręcz wypełniała sobą całą przestrzeń. Pochłaniała, kusiła i pożerała każdego. Może poza Cassandrą bo przecież "ona nie tańczy!". Szelest satynowych sukni, brzęk kieliszków, pociągnięcia smyczkiem. Dźwięki prawdziwego balu. Wszyscy ubrani w eleganckie stroje i maski, ale zachowanie dalekie o całe kilometry od dystyngowanego. Cóż to była za balanga! W końcu przebywali tutaj licealiści. Szaleństwo w tym wieku było, jest i będzie. A co ja robiłam? No cóż nie byłam wyluzowana tak do końca.
 Bufiasta czerwona suknia była śliczna, choć odrobinę krępowała ruchy. No, ale była cudowna! Gorset w czarną koronką, z wąską talią i szerokim dołem. Maska pasowała jak ulał! Czarna, wiązana z ostrym noskiem i wytłoczonymi zawijasami. Dopełnieniem tego był długi wisiorek z przezroczystym kamieniem i czarne szpilki, które ginęły pod suknią. Nie wiedziałam czego się spodziewać kiedy w piwnicy znalazłam pokój podpisany moim nazwiskiem. Jednak ubrałam wszystko, zakręciłam końcówki włosów i przybyłam tutaj - do Akademii.
 Ten budynek zachwycił mnie już kiedy spojrzałam na niego przez okno dyliżansu. Wyłożony kamieniem, z wierzyczkami i witrażami w niektórych oknach. Ach, jak ja uwielbiam wiekową architekturę! Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i z każdym krokiem w głąb zamku mój zachwyt się pogłębiał. To jest miejsce, którego sekrety pragnę poznać. Jedną z wielu już zauważonych przeze mnie ciekawostek są czarne świecie, a drugą, że normalne lampy też mają. Tyle wszystkiego i to po drodze do punktu docelowego - sali bankietowej. Dwa długie stoły ustawione po jednej stronie sali na razie stały puste, lecz każdemu przypisane było miejsce. Zdziwiłam się zauważając, że siedzimy rozsypani przy obu stołach. Myślałam, że podzielą nas klasami, no ale cóż. Ja zajmowałam miejsce na krawędzi stołu najbliżej sceny, na której mała orkiestra właśnie rozkładała instrumenty. Po prawej karteczka mówiła mi, że zasiądzie Christopher Pello, a z lewej strony Rochelle Pok. Dopiero po chwili zaczęli schodzić się uczniowie. Wszyscy mieli maski, jedni zawiązywane, niektórzy trzymane. Po chwili miejsca wokół mnie się wypełniły. Gdy zasiedliśmy od strony wejścia przemówiła Roma:
- Witamy wszystkich na tegorocznym balu maskowym z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego i już 160 rocznicy odkrycia Selenu. - Przerwano jej burzą oklasków. - Dołączyli do nas dziś nowi Seleni. Kryją się za maskami wśród nas. Zaproście ich do tańca. Połamania nóg - dodała na koniec.
- Pani dyrektor jak zwykle z optymistycznym akcentem - mruknął jeden z delikwentów siedzących dalej po mojej prawej. Roma dyrcią? Ale będzie przerąbane.
 Na scenie rozbrzmiała muzyka klasyczna i pierwsze, odważniejsze pary wkroczyły na parkiet. Nie miałam co robić więc pochłaniałam winogrona z miski. Jedno za drugim. Czy wspominałam już, że nie jestem najszczuplejsza? Ale to nie moja miłość do jedzenia była tu najważniejsza. Tutaj chodziło o uczniów. Przyglądałam im się uważnie jak wirowali do muzyki. Jedni kołysali się romantycznie, inni obracali się skrępowani, niektórzy dawali popis umiejętności lub raczej ich braku. Istna mieszanka charakterów i osobowości. Wybuchowa. I ... O mój Boże czy Hipis właśnie tańczył z Trinity? A może to nie oni? Przez te maski trudno ludzi rozpoznać, jednak po niektórych widać było, że są starsi. Co niektóry facet posiadał brodę, a wszyscy raczej nie byli nauczycielami, choć zauważyłam trzech starszych panów i jedną panią.
- Mogę prosić do tańca? - W pewnej chwili podszedł do mnie jakiś koleś. Był trochę starszy ode mnie, ale wyglądał normalnie. Nie dałam się długo prosić i ujęłam jego wyciągniętą dłoń.
 Zaprowadził mnie na parkiet i tańczyliśmy w rytm spokojnej melodii. Było ... nawet miło. Tylko muzyka. Nie był to typowy przytulaniec więc nie było niezręcznie. Kiedy melodia się zmieniła rzuciłam tylko "dziękuję" i wracałam do stolika, kiedy czyjaś ręka obróciła mnie o 180 stopni.
- Zatańczymy? - zapytał wysoki, przystojny blondyn. Hmmm ... Czemu nie? Przytaknęłam.
 Zakład, że to przez to, że chwilowo jestem blondynką? Tsaaa. Ale jak poprosił no to skorzystałam. Głupio byłoby tak siedzieć samej przy stole. A z tym chłopakiem tańczyło się jeszcze lepiej. Był wyluzowany. No i przystojny! Włosy miał długie, kręcące się na karku. Och, ach! Każda dziewczyna pewnie do niego wzdycha. A patrząc po nim jest to ten typ co bawi się dziewczynami jak kot kłębkiem wełny. Ale tańczył nieźle i świetnie się bawiliśmy. Jakoś nie mogliśmy się od siebie oderwać. Tańczyliśmy chyba pięć piosenek. Ale pod koniec kiedy wirowałam na parkiecie przypadkiem rozwiązałam wstążkę od maski mojego partnera. Zamarłam. Spojrzał na mnie dziwnie, a potem uciekł.
Impreza zakończyła się około północy kiedy kapela się zmyła. Starsi uczniowie rozeszli się nie wiem gdzie, a nas Roma zatrzymała w sali.
- Powozy odwiozą was z powrotem do baru, a jutro o dziesiątej rano przywiozą tutaj. Spakujcie się, zamieszkacie w naszej wiosce. Przed Akademią są akdemiki męski i żeński OSOBNO. Zamieszkacie tutaj na cały rok. W wakacje będziecie mogli wrócić do domów, ale na czas szkolny będziecie mieszkać w Selelenie. A teraz dobranoc. - Pożegnała się dystyngowanym głosem i wyszła z sali.
 Tak jak powiedziała zawieziono nas do Ala. Słaniając się na nogach zadzwoniłam do Nigela. Przyjechał szybko, ale po umoszczeniu tyłka w aucie film mi się urwał. Rano opowiedziałam wszystko starszemu agentowi. Dał mi zapas formulaży z misji na ten rok. Miałam się meldować co tydzień. Potem było pakowanie wszystkiego w pośpiechu. Znając życie i tak czegoś zapomniałam. W barze czekały na mnie mama i Hayley. Pożegnałam się z nimi tuż przed odjazdem.
- Bądź silna skarbie. - Mama przytuliła mnie ze łzami w oczach. Tak samo Hay. No i oczywistością było, że ja też płakałam. Ryczałam jak bóbr. Na odchodnym dostałam od nich małego misia, którego zostawiłam w domu.
 Lecz w końcu musiałam wsiąść do karocy. Odjechałam cały czas smarkając w chusteczkę. Wszyscy się dziwnie na mnie gapili. Uspokoiłam się kiedy dojechaliśmy. Przy wejściu czekała na nas Roma.
- Dalej ślamazary oprowadzę Was po szkole - zakomenderowała dyrektorka. Przeszliśmy przez przedsionek i stanęliśmy w korytarzu naprzeciw ogromnych reprezentacyjnych schodów. Już wiedzieliśmy, że drzwi po lewej prowadzą do sali.
- Słuchać mnie teraz uważnie. Jestem dyrektorką tej placówki i porządku dopilnuję tutaj osobiście. Drzwi za schodami prowadzą do łazienek.
- Mogę skorzystać? - Eric uniósł dłoń jak przeddzkolak przerywając Renibusce.
- Wytrzymasz dziecko - zganiła go. - A teraz udamy się do jadalni. - Poprowadziła nas do drzwi po prawej. Stoliki ustawione po prawej i lewej były tak czyste jakby dyrcia sama je polerowała. - Tutaj będziecie jeść śniadania obiady i kolacje. Wszystkie posiłki mają swoje wyznaczone pory i obowiązuje kategoryczny zakaz naruszania terenu kuchni w celu nabycia jedzenia. - Wskazała na dzwi po drugiej stronie pomieszczenia.
 Głębiej w głównym holu była przestronna biblioteka. Potem weszliśmy na piętro gdzie mieściły się klasy oraz Pokój Gier i Zabaw. Przez jedną z klas dyra zaprowadziła nas do swojego gabinetu.
- Obyście nigdy nie musieli tu siedzieć.
 Wszyscy spojrzeli na fotele przed biórkiem z przestrachem. Otrząsnęłam się. Oby. Potem kolejno obeszliśmy wszystkie klasy. Kiedy weszliśmy do pierwszej z nich, w klasie paru uczniów wisiało pod sufitem, a nauczyciela nie było. Cała nasza ósemka zdziwiona gapiła się na wszystko szeroko otwartymi oczami.
- Chihuahua, jak idzie? - Czemu zwóciła się do kogoś nazwą meksykańskiego psa?
- Tak jak pani widzi.
 Bliżej nas podszedł krótkowłosy blondyn, wyglądał na wiekowo zbliżonego do Nigela. Na zwykłą bluzkę miał luźno narzuconą marynarkę z podwiniętymi rękawami.
- To Michael Chihuahua - Wśród nas rozległy się chichoty. - nauczyciel języków obcych.
 Nauczyciel? Przecież on był taki młody.
- Uczę również mocy antygrawitacji. Kto z was ją posiada?
 Rękę podniosła blondynka o okrągłej buzi. Nie była to Trinity.
- Tylko jedna? Uh. - Zagwizdał. - Będzie luz.
 W kolejnej klasie nie było uczniów, ale okazało się, że są po prostu niewidzialni. Następna roiła się od Selenów zamienionych w zwierzęta. W innej wszystko fruwało za pomocą telekinezy. Kolejną opanowali uczniowie stojący dosłownie w stolikach. W innej ludzie znikali i pojawiali się parę metrów obok. Dwie ostatnie nie wyglądały tak dziwnie ponieważ w pierwszej uczniowie ćwiczyli kontrolę emocji, a w drugiej podróżowanie po snach. Takim sposobem poznaliśmy wszystkie moce. W Pokoju Gier i Zabaw Roma zakończyła zwiedzanie.
- To już koniec oglądania. Teraz część informacyjna. Podzielimy was, każdy zostanie przydzielony do dwóch grup. Jedna ze względu na moc. Akuray trafiło wam się tak, że każdy ma inną. Drugim kryterium będzie podział na rodzaj otrzymanego wykształcenia. Już dziś wieczorem będę mieć wasze świadectwa.
- A co jeśli ktos ukończył szkołę wyrzszą? - zapytałam.
- Wybierzecie sobie przedmioty dodakowe, na reszcie lekcji będziecie przebywać tutaj. No i oczywiście będziecie uczęszczać na zajęcia z mocy.
 Potem zaprowadzono nas do akademików. Tam pokoje dzielono na roczniki. Ja i Cassandra dzieliłyśmy sypialnię z Trinity Stone, czarnowłosą bliźniaczką tego wysokiego chłopaka imieniem Tris Hyena (czy te nazwiska to żart?), oraz tą drugą blondynką Victore Vegas. Każda z nas miała do dyspozycji łóżko, komodę i biórko. Wieczorem po kolacji odbyło się w stołówce spotkanie informacyjne. Każdy z nas wybierał sobie przedmioty, ale obowiązkowo mieliśmy zaawansowaną chemię. Nie jest źle, przynajmniej nie muszę mieć biologii, a już zwłaszcza nie chcę jej mieć tutaj bo nauczycielką jest Roma. Brrr! Wybrałam sobie oba języki obce, historię oraz w-f. Renibus poinformowała nas też, że możemy w co dwa tygodnie w weekendy wracać do miasta. Ze spraw organizacyjnych to chyba było na tyle, szczegółowych informacji na temat Selenów dowiemy się na zajęciach z mocy oraz podczas kożystania z naszej cudownej biblioteki. Potem wszyscy się zmyliśmy. Ja łaziłam po naszym akademiku. Próbowałam poznać kogoś starszego żeby mnie wtajemniczył, ale ja to ja i było do przewidzenia, że mi się nie uda. Zakończyło się na tym, że siedziałam w pokoju do nauki pisząc raport z ostatniej próby oraz pierwszego dnia. Najgłupiej się czułam opisując to uczucie zaraz po wypiciu eliksiru. To dziwne mrowienie na skórze, znikające dłonie. Moją mocą była niewidzialność. Z tego co widziałam to Trinity Stone przenikała przez przedmioty. Ciekawe czy pamięta o tym, dlaczego tutaj jest. Dobrze, że dostałam od Lace'a te papiery. Dzięki nim będę pamiętać po czyjej jestem stronie i jaka jest moja rola w tym wszystkim. Mam być szpiegiem, wtyką. I to lepszą od Trinity Stone! To z moich raportów dowiedzą się wszystkiego o tej sekcie. A potem ją rozwalą.
 Kolejny dzień zaczął się całkiem nieźle. Wstałam o siódmej, ubrałam się w łazience i poszłam do szkoły. Dobrze, że prysznic brałam wczoraj bo dziś rano pewnie bym już nie zdążyła. Były tylko trzy prysznice na każdym piętrze, a każde mieściło dwa pokoje czyli około dwanaście dziewczyn. Nie wszystkie roczniki były aż tak mikroskopijne jak nasz. Ale cieszyłam się, że nie ma nas jeszcze więcej w tym pokoju.
 Na śniadanie podawano kanapki, naleśniki lub płatki z mlekiem. Dla bezpieczeństwa zaczęłam od płatków. Usiadłam sama przy stoliku. Na drugim końcu sali jeden cały stół zajmowały dziewczyny z najstarszych klas. Chociaż może nie? Tutaj określenie klasa i rocznik chyba nie znajdą zastosowania przez taki zwariowany system. Właściwie to można było mieć osiemnaście lat na pierwszym roku i na czwartym. Ale dziwactwo! Stoliki szybko się zapełniały, a przy moim usiadły tylko trzy dziewczyny w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Byłam sama w tym szalonym świecie. Wyszłam wcześniej i zaczęłam krążyć po holu. Oglądałam tablice informacyjne. Wyjęłam notatnik i zapisywałam najważniejsze informacje godziny posiłków, biblioteki. Zerknęłam na plan. Pierwszą lekcją była chemia z facetem o nazwisku Scobeus Shagowsky. Czy te wszystkie nazwiska są takie porypane?
 Zadzwonił dzwonek i ruszyłam do klasy numer trzy. Na korytarzu już zebrało się paru uczniów czekających na swoje lekcje. Za mną też ustawiło się kilka osób między innymi Elvis i te Hyeny. Po drugim dzwonku podszedł do nas nauczyciel i otworzył drzwi do klasy. Był to mężczyzna w prostokątnych okularach i z bródką, przed pięćdziesiątką. Miał na sobie koszulę w cienkie pomarańczowe paski i ... dżinsy wyprasowane na kant? O ludu ...
 Usiedliśmy w ławkach. Bliźnięta są chyba syjamskie bo nie odstępują się na krok. Levis oczarował jakąś pannę, a ja ... Ja jak zwykle usiadłam sama.
- No! - Nauczyciel dziarko stanął za biurkiem. - Witam w nowym roku szkolnym. Parę osób już mnie zna. Trixi. - Skinął panience, z którą siedział Elvis. - Ale niektórzy widzą mnie po raz pierwszy. Jestem Scobeus Shagowsky, miło mi. - Z łobuzerskim uśmiechem podał rękę Tris. Kiedy ta otksowała go zniesmaczonym spojrzeniem przejechał ręką włosy i zwrócił się do całej klasy. - Mam nadzieję, że będzie w dechę. Spoglądałem na wasze wyniki z poprzednich szkół i jestem zadowolony, że mam tak uzdolnioną załogę. No to od czego zaczniemy? A tak, podręczniki! - Nagle złapał się za głowę. Podszedł do biurka, wyjął sporej grubości książki i rozdał każdemu.
 Następnie przeszedł już do normalnej lekcji. Był całkiem spoko. Trochę roztrzepany i nie surowy. Sporo żartował, ale trochę mu to nie wychodziło. Nie kazał nam koniecznie prowadzić notatek. Rany i takie życie to ja lubię.


4 komentarze:

  1. no i jestem... Zacznę od ... błędów
    Dziewczyno Ty wiesz, że Cie kocham, ale pisze się wyŻsze wykształcenie, biurko i ciesz się, że tak Cię uwiebiam, bo zgubiłam resztę błędów.
    Ciekawi mnie ten Tajemniczy Blondyn, specyficzna postać. jak najbardziej masz u mnie ogromnego +
    Romcia Dyrką... i to taką wyluzowaną na balu. Nie źle.. zobaczymy jak później będzie.
    Wysyłam Shake wenowo-czasowy z smakiem dopasowującym się, do upodobań pijącego. Mój najnowszy wynalazek (UWAGA!NIE TESTOWANY)
    Tulę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsze to przepraszam, a to drugie to ... O mój Boziu wiem! Ale zawsze z rozpędu piszę żle. Jaki wstyd
      W sensie koleś z gifa?
      Będzie grubo!
      O rany, dzięki! Coś w stylu amortencji tylko bez skutków ubocznych. Mmm ... Czekolada

      Usuń
  2. Każdy jest inny-muzyka nie kręci Cassy do tańca...To była taka o niej luźna uwaga czy naprawdę ją tutaj Cass irytuje?
    Nie sądziłam,że Briana lubi ,,wiekową architekturę''.
    ''Ale będzie przerąbane''-więc bądź grzeczna i ucz się pilnie dziecko by tak nie było(choć to pierwsze w przypadku Briany jest przecież raczej niemożliwe,prawda?)!
    To dziwne,że to Roma zajmuje się rekrutacją.Normalnie żadna osoba o tak wysokiej pozycji(w systemie oświaty) tego nie robi.Czyżby tu było na odwrót?Czy chodzi tu o to,że ma ona jakieś specjalne talenty do wyszukiwania wyjątkowych osób(lub jako nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem zna się na ludziach) lub robią oni coś w rodzaju losowania i w tym roku to Roma wyciągnęła najkrótszy patyczek?
    Hipis we wszystkich pewnie widzi dobro, to w Trinity też(lub przymyka oczy na jej wady).
    Partner Briany zachował się jakby myślał,że ona patrząc komuś w twarz widzi czyjeś słabości i lęki.Czemu zwiał?To nie pasuje do Selenowego uwodziciela jakim jest Pello(o ile to on i dobrze zapamiętałam jaki jest),jakiś nieśmiały uczeń czy też nauczyciel?Na tym balu nie wolno ściągać z siebie masek,wstydliwy jest czy potem chce zrobić na nowych pierwsze wrażenie?
    Roma ich nie polerowała,pewnie uczniowie,którzy jej podpadli robili to za karę.
    Niezłe towarzystwo mają dziewczyny w pokoju,chyba nigdy nie będą się tutaj nudzić.
    Uczy ścisłego przedmiotu to i ściśle się ubiera.
    Podziwiam Brianę jeśli umie wynosić wiedzę z lekcji nie robiąc notatek.
    Te nazwiska to chyba po to by oddać ich charaktery,prawda?
    Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko luźna uwaga, Brie nic do niej nie ma.
      No cóż jest wzorowana na mnie.
      Nie możliwe =D
      Wyszukiwaniem dzieciaków do Próby zajmował się do tej pory Dereck, a Roma jako autorytet przeprowadzała zadania trochę dlatego by uczniowie mogli się trochę do niej przyzwyczaić.
      Bo jest Hipisem.
      Zgadłaś to był Pello i chciał się zabawić z nową Brianą, a nie chciał potem żeby za nim latała.
      Tak również zgadłaś.
      O taak!
      Haha! Zwłaszcza ten turban.
      Jest słuchowcem tak jak ja.
      Tak. No i dla zabawy!
      Nawzajem i dziękuję

      Usuń