poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Ostra konkurencja

Briana - "Rozdział II, część I"

 I kto by pomyślał, że będą nas łączyć w drużyny? I kto by pomyślał, że znajdę sobie w tej naszej dwuosobowej drużynie kumpelę? Klawo!
 Ale w tym momencie musiałam się skupić na zagadce. Co to niby ma być?
- Ziarno, że co? A może chodzi o jakieś ziarno! - wykrzyknęłam prosto do ucha Cassandrze.
- Może. Czyli ziarno i coś czerwonego. - stwierdziła.
 Zabrałam od facetki za ladą nasz kostium z identyfikacyjnym kolorem sraczki roślinożercy. Wolałabym różowy, ale ja tego nie wybierałam. Natomiast numerek sobie wybierałam i teraz trzymałam kluczyk do szafki z wytłoczonymi na dołączonym breloku dwoma jedynkami. Jak tak teraz myślę to jednak kolor mamy fajny bo pasuje mi do plecaka w moro. Otworzyłam szafkę i włożyłam do niej moją skórzaną kurtkę wymieniając ją na bluzę zespołu. Odpięłam jeszcze torbę by sprawdzić czy wszystko mam. Kompas, latarka, baterie, notes i piórnik (bez których się nie ruszam), portfel i dokumenty, walke-talke, paralizator, gaz pieprzowy, pistolet i zapasowy komplet naboi (na wszelki wypadek). Wkładam jeszcze tylko kluczyk od szafki i razem z Cassy (postanowiłam ją tak nazywać) wychodzimy z piwnicy baru na rześkie powietrze. Trafiamy prosto do lasu. Patrzę jeszcze raz na zagadkę.
"Pierwsza noc zasiała ziarno
Pierwsze zadanie pokaże jak wzrasta
Gorąca atmosfera przyprawiona nie zrozumieniem

Dasz radę, albo twa czerwona flaga zniknie w mrokach dziejów"
- Na pewno chodzi o jakieś ziarno. "Gorąca atmosfera przyprawiona nie zrozumieniem" coś gorącego? Może temperatura, za dnia był piekarnik!
- "Przyprawiona nie zrozumieniem". Może chodzi o coś w stylu przyprawy. Przyprawa, czerwony, gorąco. 
- Chili? Chili?! Chili! To jest to!
- W takim razie wiemy czego szukać. A raczej ziarenko czy tam nasionko papryczki chili.
- No bomba. Mamy szukać jakiegoś ziarenka w tym ogromnym lesie.
 Biorę od Cassy mapę i rozglądam się po niej. Las, las, drzewo, las, las, ścieżka, las, las, polana, las, las. Trochę mało się tu dzieje.
- Na mapie widzę parę zaznaczonych punktów. Jest dróżka, polana i jakieś większe drzewo. Myślę, że powinnyśmy ruszyć ścieżką sprawdzając po drodze każdy z tych punktów. Co ty na to?
- Może być. Musimy zrobić, żeby być najlepsze! Najlepsze! - mówi z szaleńczym błyskiem w oku.
- Dobra, dobra nie urodź tu tylko czasami. - mruczę pod nosem kierując się w stronę wejścia do lasu.
 We dwie ruszamy spokojnie ścieżką. Reszta drużyn została przy wejściu do piwnicy, choć widziałam jakiegoś Elvisa i hipisa idących w tą stronę. Las jest ciemny, wszędzie błąkają się cienie, gałęzie drzew jakby pochylały się nad nami. Słyszę pohukiwania sów. Ścieżka jest ledwie widoczna w tej ciemności. Wyciągam latarkę w kotki i zapalam ją. Teraz o wiele lepiej. Pewniejsze w snopie światła podążamy dalej. Po chwili przekazuję latarkę Cassandrze, a sama wyciągam kompas i mapę. 
- Po woli zbliżamy się do wielkiego drzewa. - oznajmiam.
 I mam rację. Już po chwili na środku ścieżki widzimy ogromny dąb. Obchodzę go dookoła, szukam czegoś nadzwyczajnego. Nie znajduję nic.
- To musi być tutaj. "Pierwsze zadanie pokaże jak wzrasta" tak było w rymowance. Pewnie chodziło o to drzewo. "Mrok dziejów" ... Musi chodzić o ten las. Przecież tu jest ciemno jak pod szafą!
 -   Nie pozostaje nam chyba nic innego jak przeszukać dokładnie każdy najbliższy metr kwadratowy - podsunęła z rezygnacją Cassy. - Chyba, że masz inny pomysł?
- Niestety nie mam. - poddałam się.
 Zaczęłam obchodzić całe drzewo wokoło. "Pokaże jak wzrasta". Gdzie drzewo wzrasta? Może w korzeniach? Zaczęłam przyglądać się niezwykle rozgałęzionemu systemowi korzeniowemu tego dębu. Sprawdzam czy aby nie ma tutaj gdzieś świeżej ziemi co oznaczałoby, że coś tu zakopali. Niestey na nic takiego nie trafiam. I wtedy nachodzi mnie myśl.
- Przecież drzewo wzrasta w stronę korzeni, tylko nieba! Na gałęziach!
 Wtedy coś oślepiło mnie na chwilę. Czuję się jak królik przed światłami nadjeżdżającego samochodu. Wtedy blask gaśnie i przed nami ukazuje się Elvis oraz jego partner Hipis.
- Siema panienki. Ale nas nie-klawo urządzili. Ale chyba potem będzie jakaś balanga, nie? 
- Nie sądzę Elvisku. Raczej każą nam zasuwać do chaty. A tak w ogóle to wiecie czego szukać? - próbuję się zorientować czy wiedzą o chili.
- Spoko. Najważniejszy jest pokój ludziska. Może usiądźmy gdzieś i zapalny wyimaginowaną fajkę pokoju! - koleś z pacyfką ma dziwnie przyćmiony wyraz twarzy. Pewnie coś brał przed spotkaniem.
- Brałeś coś, czy jak?! My tu mamy zadanie do wykonania! - (zirytowana Cassandra)
- Dokładnie ... Cassy!
 Spoglądam w górę i widzę małą czerwoną kulkę trochę za wielką na owoc. To jest to! Pewnie w środku jest ziarenko! Odciągam Tenebris na bok.
- Widziałam nasz cel. Zajmij czymś tą dobraną parkę, a ja w tym czasie po to pójdę.
- Ok. Ale nie licz, że rzucę się któremuś z nich w ramiona, prędzej CZYMŚ w nich rzucę!
 W takim razie zostawiam chłopców ma pastwę mojej partnerki i obchodzę drzewo by znaleźć dogodne miejsce do wejścia. Tak zamierzałam wejść na ten wielki dąb. W końcu udaje mi się wskoczyć na jedną z niższych gałęzi. Podciągając się jak na torze przeszkód przedzieram się przez drzewo w stronę owocu. Już go widzę. Wchodzę na gałąź na której wisi i nagle poślizguję się. Noga ucieka mi w bok, jestem na środku konaru, nie mam się czego złapać i upadam w dół przy okazji przywalając kolanem o drzewo.
 Udaje mi się w ostatniej chwili złapać gałęzi obok. Uff! Jeszcze trochę, a wylądowałabym na dole zamieniając się w plamę zieleni i różu. Przechodzę z powrotem na odpowiedni konar. Powoli idę w stronę jego końca. Gdy jestem tuż-tuż przy liściach kładę się i sięgam ręką po czerwoną kulkę. Miałam rację! To nie owoc, tylko plastikowa kulka jak Kinder Niespodziance z ziarenkiem w środku.
 Zadowolona z siebie schodzę z drzewa. Gdy docieram do Cassy widzę ...
- Jeśli chcesz spytać co z nimi zrobiłam,  to oczekujesz wersji oficjalnej czy nieoficjalnej?
- Jednej i drugiej.
- Oficjalna jest taka, że poszli zbierać grzyby, a nieoficjalna ... no cóż - Elvisowi powiedziałam, że widziałam gdzieś tu ładną blondynkę, a hipisowi zdradziłam sekret o wyjątkowym baobabie, którego cudowny sok daje wieczną młodość.
- Jesteś genialna! A ja mam nasz klucz 
do zwycięstwa. - pokazałam jej kulkę.
- Jesteśmy najlepsze!!!! - Cassandra odtańczyła dziwny taniec szczęścia, ale w końcu spoważniała. - Tylko, co teraz? 
- Otwórzmy to może! - wykrzyknęłam.
 Chwyciłam obie cząstki kulki i oddzieliłam od siebie. Na dnie jednej widniało małe ziarenko, a na drugiej napisana była prawdopodobnie druga zagadka.

"Zdrowie ulotne
Szczęście przemija 
Smutek zostaje, serce rozrywa 
Ten kto chce płakać po wieczne czasy
Źródło bólu odnaleźć ma za zadanie 
W blasku skąpane przy Nieboskłonie. 
Patrzy z wysoka pełen próżności
Ma wieczną młodość ku innych zazdrości."
- Co to ma być? A w sumie olać to! Wracajmy.
 Skierowałyśmy się z powrotem w stronę tajnej piwnicy. Niektórzy zawodnicy nadal stoją nad kartkami z zagadką i próbują rozkminić co to jest. My wchodzimy do środka gdzie czeka już na nas Roma.
- A wy tu co? - pytaa obskurnie.
 W odpowiedzi pokazuję jej tylko otwartą kulkę. Ruda starucha wytrzeszcza oczy na ten widok.
- To ... Nie możliwe. Wy już ... - próbuje z powrotem wyglądać na opanowaną. - Zapiszę waszą drużynę. Jesteście pierwsze.
- Jej!! - wydzieram się na cały głos, zaczynam skakać, piszczeć i klaskać z radości jak mała dziewczynka.
- Podajcie mi swoje numery. - mówi Renibus z miną zniesmaczoną moim zachowaniem.
- Jedenaście i osiem. Zielone górą!! - wykrzykuję nadal zwycięskie hasła.
- Teraz macie godzinę wolną,  jednak potem wracacie na podsumowanie.
 Wraca do papierów, a my podchodzimy do swoich szafek. Chowam do niej kulkę i z powrotem ubieram skórzaną kurtkę. Żegnam się z Cassy i wracam na górę do baru. Nigel miał tam na mnie czekać.
 Podchodząc do wejścia już sobie wyobrażam jak pali zdenerwowany przy ladzie. I mam rację. Siedzi przy ladzie, ale kompletnie nie widać po nim zmartwienia. Na twarzy ma ogromny uśmiech i widać, że nie może przestać się śmiać, siedząca tuż obok tapirowana blondynka opowiedziała mu chyba właśnie kawał. Lace ma zmierzwione włosy i jednym haustem wypija ciekawie wyglądający soczek uprzednio zderzając swoją szklankę ze szklanką lalki. Jej pstrokata, krótka spódniczka podnosi się prawie całkowicie do góry. W uszach ma takie ogromne kolczyki, że dziwię się, że jej jeszcze nie urwały uszu. A zaraz potem przypominam sobie, że mam takie same kolczyki. Ups ...
 Patrzę na całą scenę rozgrywającą się przede mną. Co się dzieje? Przecież Nigel nie pije alkoholu. Pali papierosy to prawda, ale nie pije, zabrania tego obecne prawo. No i w życiu nie słyszałam żeby podrywał jakąś pustą laskę. Może gdy byłam na ... nie było mnie dosyć długo i ... O mamo, ja go w ogóle nie znam! To takie idiotyczne. Znamy się tyko jakiś czas, ale prawie nic o ni nie wiem oprócz tego jaki jest na służbie. Ale czemu patrząc na niego z tą kobietą czuję ... zazdrość? To nie jest uzasadnione niczym. To ... bez sensu.
 Odwracam wzrok i wracam do wąskiego zaułku obok knajpy. Za kontenerem na śmieci jest przejście na tyły baru. Idę w jego stronę gdy nagle jakaś wielka łapa przyciska mnie do ściany. Poprzez instynkt uderzam napastnika w twarz łokciem drugiej ręki i kopię w krocze. Słyszę jęk, napastnik się zgina, ale nie puszcza. Wręcz przeciwnie, przyciska teraz do ściany także moją drugą rękę. Nachyla się do mnie i wtedy po raz pierwszy widzę ego twarz w świetle padającym z latarni.
- Nigdy więcej ty gówniaro. - mówi John Bella.
- Nie waż się mnie tknąć. - odpowiadam twardo.
- Bo co? Przyjdzie twój chłopak? Widziałem jak chleje w barze. Ale z niego bohater czyż nie, Briano?
- Czego chcesz? - ignoruję jego wypowiedź i przechodzę do konkretów.
- Masz wracać do domu. I rzucisz tą idiotyczną pracę.
- Nigdy!
 Już wiem do czego pije. To samo było kiedy ci z CIA zaproponowali mi pracę okazując się sprzeciwiać seksizmowi w tych czasach. Tata, tak jak większość ówczesnych mężczyzn jest w przekonaniu, że kobiety nie powinny zajmować się pracami z góry przeznaczonymi dla mężczyzn. Dlatego gdy zaoferowano mi pracę jako agentka specjalna (czyli prawie to samo co policjantka) w domu wybuchła wojna!
- Nie ma mowy! Już i tak popełniłem błąd pozwalając ci iść do tej głupiej akademii. - powtarzał wtedy.
- Bo nie przeczytałeś ulotki, którą ci dałam.
- Nie zmieniaj tematu! Powinnaś brać przykład ze swojej matki. skończyła normalną szkołę, wyszła za mnie, urodziła dwie córki - tata zawsze ubolewał, że nie ma syna - i nie musi pracować. Siedzi spokojnie i zajmuje się domem. Czy ma się źle?
- Tak, bo wyszła właśnie za ciebie. - odparowałam.
 Wtedy dostałam bardzo mocno w twarz. Spokojnie, to nie był mój pierwszy raz. Byłam już tak wyćwiczona w stawianiu się tacie i obrywaniu przy tym, że wtedy nawet się nie przewróciłam. Nigdy nie mogłam sobie pozwolić na słabość. Musiałam chronić Hayley. Pierwsze lata życia tata ledwo się powstrzymywał od bicia jej ponieważ nie była jego wymarzonym synkiem. Potem gdy zobaczył, że nie stawia się tak jak ja i ma zdecydowanie bardziej przyziemne marzenia niż Akademia Policyjna, zaczęła być dla niego ukochaną córcią. Razem z mamą robiłyśmy co mogłyśmy by wychować Hay tak aby szybko opuściła dom rodzinny i znalazła sobie normalnego męża. Tylko dzięki temu, że zawsze się stawiałam i to mnie zawsze bił, ona nigdy nie oberwała nawet klapsa w tyłek.
 Cała wojna o moją pracę zakończyła się przyjazdem sierżanta Jarvis'a i długimi negocjacjami faceta z facetem. W końcu ledwo się zgodził. Gdy stało się to ... bardzo się ucieszył. Gdy wróciłam, tolerował moją pracę tylko dlatego, że nieźle mi płacili. Ale gdy wczoraj mu się postawiłam, czara została przelana. Już wiem, że z wielką chęcią pobiłby mnie do krwi i zostawił w tym zaułku żebym się wykrwawiła.
- Zabij mnie. No dalej, wiem, że tego chcesz. - próbuję go teraz sprowokować. - Nie jestem twoim wymarzonym synkiem, ani potulną córeczką. Bij! Bij do nieprzytomności! Mam to w dupie! Będę się cieszyć, że ci się postawiłam. Żałuję tylko, że nie uratuję mamy i Hayley.
 Tak jak myślałam, nie wytrzymał i uderzył mnie z całej siły w twarz pięścią. Padłam na chodnik, ale kopnęłam go w czuły punkt pod kolanem i upadłby gdyby nie miał takich tłustych gir. Kopie mnie w bok. Bardzo boli gdy poprawia trzy razy. Potem podnosi mnie z ziemi i rzuca o ścianę jak szmacianą lalką. Tu kończy się moja wytrzymałość, zaczynam mieć mroczki przed oczami. Ojciec miażdży mi kolano następując na nie. Jestem na skraju omdlenia. Bierze z ziemi cegłę. Przed oczami przelatuje mi myśl, że już po mnie. Zaraz dostanę tą cegłą w głowę i umrę. Jeden z najgorszych wieczorów w moim życiu. Wtedy John nagle dostaje deską w tył głowy i jego tłuste ciało upada na ziemię tuż obok mnie. Zanim mdleję przed oczami staje mi twarz mojego wybawcy. Gdybym mogła zaśmiałabym się do łez. Uratował mnie Hipis.
Blondynka z którą pił Nigel
* Wszystkie wypowiedzi Cassy, Elvisa oraz Hipisa i druga zagadka została napisana przez MrocznąKosiarkę

12 komentarzy:

  1. O żesz w mordę.... Tego się nie da inaczej skomentować.
    Wasze zagadki są naprawdę trudne cieszę się, że mam nad czym myśleć między kolejnymi wpisami :) Troszkę przewidywanie, że dziewczyny będą pierwsze, ale to co się stało później... Gdybym nie była tak strachliwą, słabą osóbką sama przywaliłabym ojcu Briany tą deską w łeb, aż by się nie pozbierał. Teraz myślę, że mimo swoich wad mój tata jest chodzącym ideałem (pierwszy raz w życiu mi się to zdarza). A Nigel... Serio nie wydawał się taki.. Żeby podrywać plastiki / pustaki /dowolny epitet na taką panią, zawiodłam się na nim. Choć mimo wszytko nie widzę go razem z Brianą.
    Pomysł Cass na pozbycie się delikwentów mistrzostwo świata wagi ciężkiej.
    Dziewczyny jesteście wielkie.
    Pozdrawiam, całuje i co tam tylko chcecie :)
    incaligo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie komentarze ;)
      Trudne bo same je wymyślamy. Niestety są za dobre by być drugie ;)
      Haha! Niestety Hipis cię wyprzedził. Mój tata też.
      Tu Was zaskoczyłam co? Ale pewnie i tak wszyscy będą paringować Brie i Nigela.
      Dokładnie! Kosiarka ma pomysły
      Ja chce przytulasa!
      ~ Cameleon

      Usuń
  2. Jeny. Osobno jesteście super pisarkami, ale razem? Jestem pewna, że Zakazany Selen stanie się bestsellerem! I te zagadki! Kurczę! Nawet nie próbuję ich rozwiązywać, bo wiem, że nie podołam. Chociaż wydaje mi się, że to ma coś wspólnego z wodą i Bogiem... Nigel mnie rozczarował. Myślałam, że to porządny facet. Wiedziałam, że Briana w pewnym momencie poczuje do niego mięte i pewnie to nie był pierwszy raz, ale nie sądzę, by byli razem. Do ojca Brie brak mi słów... Jak można coś takiego zrobić własnej córce?! Szkoda, że na niego nie napluła. Powinni go zamknąć w psychiatryku! Wybawcą okazuje się być nawalony hipis... Hm... a może on też jest tajnym agentem??? Nie mogę się doczekać, by poznać odpowiedzi! Życzę natchnienia takiego, jakie miałaś pisząc ten rozdział!
    Cometa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję :) Po prostu pękam z dumy!
      Ach te zagadki ... Ta akurat jest zasługą Mrocznej i jest mniej oczywista niż moja.
      Hah! Zobaczymy co zrobimy z tym Nigelem. Jedna wzmianka o nim w tym wpisie i już wszyscy zaczynają go nienawidzić ;)
      Nie przewidziałaś tego po poprzednim wpisie Detektywie Cometo? ;)
      Ciekawa teoria! Pożyjemy, zobaczymy.
      Natchnienia miałam zdecydowanie mniej niż przy poprzednim, ale mam nadzieję, że ta dawka wystarczy by napisać kolejny wpis który Was tak zadowoli
      ~ Cameleon

      Usuń
  3. Jaki piękny ten twój nowy awatar-moja pierwsza myśl na jego widok to,,Co za cudna żabka!''Choć to pewnie kameleon.
    W poprzednim rozdziale(poprzednim w sensie opublikowania) pisałam,że życie osobiste będzie ładnie dopełniać zadania konkursowe dziewcząt.Tu zaś część osobista jest ciekawsza niż wspólne ich przygody.Pewnie będzie lepiej z nimi później-trochę lepiej się poznają,przekonają się na czym mogą polegać na partnerce,przyzwyczają się do wspólnej pracy to się rozkręcą na zadaniach.
    Zaczynając od początku-niezależnie od tego co się dzieje Brianę czyta się cudownie ponieważ jest ona taka optymistyczna,cieszy się każdą chwilą,każdym drobiazgiem...Ale akcja była też niezła,myślałam,że będą długo i mozolnie szukać rozwiązania zagadki tylko we dwójkę a tu proszę-jedynym niebezpieczeństwem było to,że parka chłopaków weźmie kulkę przed nimi(choć pewnie i tak by sobie z nimi poradziła-wśród naboi miała chyba także usypiające a Cass wyjaśniłaby obecność pistoletu i umiejętność posługiwania się nim tym,że kiedyś hobbystycznie chodziła na strzelnicę lub rodzice jej kazali aby była bezpieczna przy jej sposobie bycia;Cass by w to uwierzyła bo Briana jest mistrzem w byciu oryginalnym). Niezłe kity wcisnęła Cass tym chłopakom.
    Myślę,że się dziewczyny dogadają ze sobą-Briana będzie działać w sytuacjach nagłych(tym samym zaspokajając swoją chęć akcji) a Cass na spokojnie-działać i znosić szaleństwo Briany(oczywiście będzie ją hamować gdy przesadzi).
    Roma była taka zaskoczona ponieważ one wróciły pierwsze a było to trudne zadanie,wróciły pierwsze a nie wyglądały na takie co sobie tak szybko poradzą,miała o nich niezbyt wysokie mniemanie(Cass to taka pierdoła a Briana jest zbyt roztrzepana i dziecinna by osiągnąć tak wiele) lub ta kulka jest czymś więcej niż zwykłą kulką?Co prawda ja sama myślałam,że aby uzyskać rozwiązanie zagadki to będą musiały chili zjeść a nie znaleźć.
    Ci niektórzy zawodnicy najpierw próbują znaleźć rozwiązanie zagadki a dopiero potem iść po nie?Ja rozumiem,że najpierw trzeba się przygotować ale czy nie przewidzieli,że może im nie starczyć czasu na odnalezienie(no chyba,że nie minęło aż tak dużo czasu).
    Nigel.Rozumiem szok Briany-przecież nigdy wcześniej takich rzeczy nie robił!Według mnie popełniła ona błąd-stwierdziła,że skoro jest z nim razem w pracy,która daje szanse na dobre znajomości(pracując razem w parze muszą ze sobą współpracować a do współpracy potrzebne jest dobre wzajemne poznanie charakterów a od tego łatwo jest przejść do ogólnego poznania i kumpelstwa),nie spędzali razem czasu po pracy.W pracy człowiek hamuje się aby dobrze wypaść przed przełożonym i przed innymi(aby przy wspólnej pracy osiągnąć lepsze rezultaty,nie był on też pracoholikiem(bez życia prywatnego rzecz jasna!).Na szczęście ona to sobie szybko uświadomiła zamiast dalej trwać w szoku.Dla mnie da się to łatwo wyjaśnić-Nigel to niezły partner ale jest też mężczyzną w biologicznym znaczeniu tego słowa,do zadowolenia z życia potrzebuje zaspokojenia pod względem seksualnym(nie wygląda na takiego bardzo małym libido ani samemu się zaspokojającego) a taka panienka się dobrze do tego nadaje(no i pewnie jest chętna);Brianie nic o tym nie wspominał bo to jest jego życie prywatne i postrzega ją jako koleżankę z pracy nie kobietę(lub/albo nie chce jej tym zranić).
    Tu pokazałaś Johna Bellę w całej swojej okazałości-jego straszliwie egoistyczny stosunek do córki.Sądzę też ,że wiem dlaczego Briana nie okazuje tego,że go nienawidzi-ona dostrzega przede wszystkim jasne strony życia,nie skupia się na problemach,świat dla niej jest tak piękny,że nie umie nikogo nienawidzić(no może z wyjątkiem ojca)-może to trochę głupie i naiwne stwierdzenie ale tak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! To Pascal z Zaplątanych
      Tak to u mnie jest. Briana ma tutaj dosyć ciejawe życie osobiste, ale jeszcze nie wiecie co szykuje Kosiarka!
      Hah! O tak Cassy to ma pomysły!
      Uwierzysz, że tak jest na serio? Briana i Cassy to ja Mroczna.
      Nie bój się jeszcze sobie pojedzą. A Roma dokładnie tak podeszła do dziewczyn.
      No trochę czasu minęło. Dziewczyny szybko rozwiązały zagadkę dzięki współpracy.
      No cóż co dokładnie się stało z naszym kochanym Nigelem to jeszcze się dowiecie
      Niestety trochę naiwne. Będąc największą pesymistką świata moje alter ego nie może być pozytywna aż tak. Ona cieszy się resztą życia kiedy ono jest. Celebruje chwile bez ojca. W domu potrafi być dla niego totalną suką.

      Usuń
  4. Mój komentarz-cd.
    Ojciec pozwolił Brianie pracować jako agentka bo dawało mu to prestiż.Mówiło,że wychował córkę tak dobrze,że teraz ma niezłe zarobki.Ale kiedy ona przesadziła zachował się niczym Bellatrix Lestrange w 7 części HP-jej siostrzenica chce ich zhańbić żeniąc się z wilkołakiem-zabiła ich oboje(no chyba,że tak dobrze Briana go sprowokowała)!Tylko czemu kiedy ją spoliczkował to ona mu nie oddała-chciała pokazać swoją samokontrolę,pokazać to,że zniesie wszystko,zawsze będzie sobą niezależnie od tego co on zrobi,nie
    potrafiła mimo tego jak ją traktował(ja rozumiem,że nie potrafi dobrze traktowane dziecko ale tutaj...)?Podziwiam ją za to jak broni siostry przed biciem,chciałabym poznać resztę jej rodziny.
    Zagadka-znów ma tylko skojarzenie-może być związane z kościołem czy inna budowlą sakralną zbudowaną w czasach kiedy uważano ,że człowiek to tylko marność i z Kochanowskim.
    Zakończyłaś tak,że człowiek się zastanawia co będzie dalej i widzi setkę możliwości i pytań.Co z ojcem
    Briany?Hipis zadzwoni po karetkę czy pójdzie po Cass?Jak będzie szło wykonywanie zadań dziewczynom wziąwszy pod uwagę to,że Briana może przez dłuższy czas nie móc wyjść z łóżka.No cóż dowiem się-w następnych rozdziałach.
    Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak! Raczej nikomu nie powiedział że zajmuje się tak męskim zadaniem. Niestety Briana nie miała czasu ani zbytniej możliwości mu oddać. Również chciała pokazać swoją wytrzymałośc i samokontrolę. W następnym wpisie pojawi się rodzinka.
      Zagadka autorstwa Mrocznej, ale wyjawię Ci, że nie zgadłaś.
      Dokładnie tak uwielbiam kończyc wpisy. Pozostawiać czytelnika w niepewności, zmuszać go do myślenia co może być dalej.
      Dziękuję, a Tobie życzę udanego ostatniego weekendu wakacji.
      ~ Cameleon

      Usuń
  5. Hipis?!?!?!
    Okey. Rozumiem to była kolejna rzecz z zaskakującej serii wydarzeń by Cameleon. I wcale się już nie dziwię tylko cieszę, bo jest twoje rozdziały nigdy nie będę przewidywalne! Uhu!
    Nigiel mi ani trochę nie pasuję do blondynki... Mam przeczucie, że to ktoś zawładnął jego umysłem i zmusza to dziwnych rzeczy. A tak z innej beczki to Briana się chyba zakochała! xD
    Ciekawe jak to będzie skoro Nasza kochana różowo włosa jest poturbowana, ale muszę przyznać, że po tym rozdziale co raz bardziej ją lubię.
    Pozdrawiam
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Zaskok Cameleon sp.z.o.o. ;) A czy kiedykolwiek były? No dobra były ...
      Dowiesz się co zawładnęło jego umysłem. I tak na to wygląda ;)
      Serio? W takim razie Brie jest jak na razie moją najbardziej udaną bohaterką skoro wszyscy ją tak lubią!
      Również pozdrawiam
      ~ Cameleon

      Usuń
  6. Laska jak ty zajebiście piszesz! Takiego obrotu spraw nigdy się nie spodziewałam. Najpierw genialny duet - swoją drogą nie sądziłam, że będą sięvtak dobrze dogadywać i stworzą parę, która pokona wszystkich. Nigel tak szybko oddał się w otchłań podrywu. I ten ojciec. Skąd się wziął ten potwór! A zakończenie z Hipisem rozbroiło mnie. Podobnie jak zajebiste poczucie humoru. To opowiadanie jest zarąbiste! Twoje opisy oraz wszystkie dialogi :3
    Ps. Zapraszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się nie spodziewałam tak pozytywnej reakcji
      Duet inspirowany naszymi relacjami
      To facet, co się dziwisz? ;)
      Ojciec w pełnej krasie
      On chce tylko pomagać ludziom
      Rany dzięki. Jednak humor Kosiarki jest lepszy. Dzięki za docenienie opisów
      Już biegnę do Alex ;)

      Usuń