piątek, 26 maja 2017

Ziemniaki prosto z ziemi

Patricia Mayer - Rozdział II

 Iryci niby nie byli wrogami i chcieli dobrze. Niestety nie odniosłam takiego wrażenia. Uczniowie mieli sztuczne uśmiechy, a nauczyciele zimne maski obojętności. Większość zachowywała dystans, nawet fizyczny, a jedyną osobą, która się wyróżniała był chłopak o hiszpańskich rysach. Gdy tylko się zbliżył puścił oko do pierwszej dziewczyny z brzegu. Biedaczka od razu się zarumieniła i już była pod urokiem Wspaniałego Hiszpana. Obrzydliwe!
 Wszyscy przeszli na salę i tam rozpoczęto część oficjalną. Dyrektorzy obu szkół wygłosili przemowy skupiające się przede wszystkim na pokoju i porzuceniu dawnych uprzedzeń. Wymieniono sztywne uściski dłoni i przeszliśmy do mniej przyjemnej części. Iryci mieli zamieszkać razem z nami w akademiku. Ciarki mnie przeszły na myśl o tym, że ci barbarzyńcy będą mieszkać razem z nami. Pokazać im szkołę, wprowadzić w Bractwo - ok, ale żeby z nimi mieszkać!? Bałam się jaką fanatyczną Irytkę mi przydzielą. A Alex? Przecież będziemy mieć dwie Irytki. O matko! Dopiero gdy stałam przed rozpiską uświadomiłam to sobie w pełni. Moją Irytką była Diana Highsmith. Nie miałam zielonego pojęcia, która to jest. Natomiast obok mnie Alex gapiła się na imię swojej patrnerki. A raczej partnera.
- To jest chyba jakiś chory żart.
- Jak oni mogli to zrobić? Zresztą, nie ważne. Musimy iść do pokoju, przyjadą tam do nas. Potem zastanowimy się co z tym zrobić.
 Wróciłyśmy do naszego pokoju. Ja zabrałam się za sprzątanie swoich rzeczy, żeby nie wypaść źle, nawet przed Irytami. Ledwo zdążyłam schować spodnie do szafy, a rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyły się bardzo lekkim pchnięciem. Blada twarz opleciona czarnymi włosami wychyliła się zza nich niepewnie. Duże brązowe oczy błyszczały w świetle słońca padającego przez okno.
- Jestem Diana Highsmith.
- Patricia Mayer, dobrze trafiłaś.
 Wyciągnęłam rękę na przywitanie, którą ośmielona już Diana uścisnęła.
- Przejdziemy się po szkole?
- Pewnie.
 Zanim wyszłam powiedziałam do Alex bezgłośnie "Trzymaj się". Na początku naszej wycieczki krajoznawczej dowiedziałam się gdzie Highsmith już była. Widziała hol i sekretariat, oraz pokierowano ją do naszego pokoju. Zaczęłyśmy więc od stołówki, która znajdowała się w budynku administracyjnym oznaczonym numerem 1.
- Na prawo od 1 znajdują się pokoje uczniów w budynkach 2-4, a uczennic w 5-7. Klasy są w budynku 8 na lewo od 1. Za nim rozciąga się park z lasem. Jakby co, to palarnia jest za największym drzewem w rogu ogrodzenia. To pomnik przyrody, ale i tak wszyscy gaszą na nim pety.
- U nas palarnia jest za stodołą. Śmierci łajnem i fajkami.
 Roześmiałam się. Dziewczyna nawet jak na Irytkę była spoko. Wyszło na to, że obie lubimy metal i rock co od razu stało się tematem przewodnim w naszych rozmowach podczas zwiedzania parku. Co prawda jej ulubionym zespołem jest Asking Alexandria, a moim Bring Me The Horizon, ale znalazłyśmy wspólny język.
- W piątek jest noc filmowa, jako spotkanie integracyjne. Będzie dla nas miejsce, chcesz iść?
- Pewnie. Uwielbiam krwawe horrory, flaki i dramaty.
- Ble... Horror został nam obiecany, a co z resztą to nie wiadomo. Horacy próbuje utargować "50 twarzy Grey'a", ale zobaczymy.
- Jaki Horacy?
- Alexandra Raven, ta dziewczyna z mojego pokoju oraz Nanianiasz Watts i Horacy Grey jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nazywają nas Fantastyczną Czwórką.
- Ha! Niezłe. Ja raczej nie mam "przyjaciół". U Irytów trudno jest znaleźć kogoś kto wyłamuje się ze schematu. Nikt nie chce podpaść przełożonym.
 Gdy tylko to usłyszałam, przeszły mnie ciarki. To potwierdza moją teorię o okrutności Irytów oraz ich podobieństwie do sekty. Nie chciałam być wścibska, ale musiałam zapytać.
- Jak...
- Jak to jest być Selenem? - Diana weszła mi w słowo.
- Cóż... To niesamowite! Czujesz tę moc przepływającą przez Twoje żyły. Możesz się nią bawić na wiele sposobów, ale musisz włożyć sporo pracy żeby ją opanować. Poza tym to wielka odpowiedzialność za taki dar.
- Twoi rodzice wiedzą?
- Muszą. Żeby nie przerażało ich to, że czasem przez przypadek przejdę przez drzwi bez otwierania ich. - Zażartowałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
 Takim sposobem zapomniałam o tym, że chciałam ją zapytać o to samo. Czułam, że nie będzie chciała lub nie będzie mogła o tym rozmawiać. W każdym razie, udało jej się mnie zagadać, co nie było trudne. Odkryła moją słabość i całkiem zapomniałam.
 Po dwóch godzinach wycieczki wróciłyśmy do akademika, gdzie czekała na nas Alex. Nie wyglądała na zadowoloną. Siedziała na swoim łóżku wraz z lalusiowatym Irytem i grała w karty. Nie wyglądali jakby się polubili, ale mimo wszystko robili coś razem.
- Wybaczcie, że przeszkadzam. Idziemy na kolację?
- Błagam cokolwiek, bylebym już dłużej nie musiała na niego patrzeć - Alex uśmiechnęła się przesadnie słodko.
- I z wzajemnością skarbie - odgryzł się jej.
 Uuu! Napięcie aż trzeszczało w powietrzu. Jeśli zaczęli sobie dogryzać już na takim poziomie, to nie oznaczało nic dobrego. Pomysł z kolacją był dobry. Wreszcie będzie mogła porozmawiać ze mną i chłopakami. Widziałam, że to napięcie ją zżera.
 Tak jak przewidziałam napięcie trochę odpadło, gdy spotkałyśmy się Niańką i Grey'em o naszej stałej godzinie na kolacji przy naszym stałym stoliku numer 4.
- Wiedziałem, że Iryci to dupki, ale Diego to lekka przesada. - Horacy rozpoczął swoje wyżalenia nad stosem kanapek z masłem orzechowym. - Jest przesadnie miły dla wszystkich dziewczyn, a chłopaków nienawidzi.
- Przynajmniej wiemy, że cię nie zgwałci panie Grey. - Mrugnęłam do niego.
- Dzięki, tego obawiałem się najbardziej. - Jego sarkazm był wyraźny, nawet dla osoby, która tak jak ja ma problem z jego rozpoznawaniem.
 Nanianiasz opowiadał natomiast o swoim Irycie zwanym Mortimerem. Podobno genialny, czyli biedny Nanuś już widzi w nim swojego rywala. Czy tylko ja dogaduję się ze swoim Irytowym partnerem? Na to wygląda. Zapowiada się półtora miesiąca nerwów. Dokładnie tak! Iryci będą tutaj aż do połowy lutego. Jeśli nie pozabijają do walentynek, to będzie prawdziwy cud tej misji, o zjednoczeniu nawet nie mówiąc. Co oni sobie w ogóle myśleli?! Przecież to będzie katastrofa!
 Dni upływały nam na ukazywaniu Irytom naszej codzienności. Chodzili z nami na zajęcia, jedli posiłki i nocowali. W pierwszych dniach prawie cały czas musieli być z nami, ale po dwóch tygodniach ogarnęli się i mogliśmy spotykać się z przyjaciółmi bez Ziemniaków na karku. Zresztą ta cała noc filmowa... powiedzmy, że nie poszła po naszej myśli.

2 komentarze:

  1. Początki bywają trudne a tu zdają się być bardzo trudne(początki pobytu i integracji). Wygląda to tak jakby między nimi panowała niechętna tolerancja - jeśli sytuacja ta za bardzo się nie zmieni to z integracji nici a akcja skłoni się chyba raczej do awantury niż do pojednania.
    Nauczyciele najwyraźniej doskonale o tym wiedzą i dobrali pary tak aby coś ich łączyło(Patricia-Diana, Nanianasz-Mortimer), umieli poradzić sobie będąc w tej parze(Alex został dobrany chyba ten Iryt bo najpewniej ona nie będzie na niego lecieć i jest na tyle pewna siebie by nie dać mu nad sobą panować) a co do pary Horacego to nie wiem. Jedynie Patricia miała to szczęście, że jest w parze z Irytką z którą umie się dogadać - dobrano je pewnie ze względu na to podobieństwo charakterów. Diana wydaje mi się miłą i sympatyczną dziewczyną.
    Noc filmowa - ich spokój nie potrwa za długo(i ciekawe czy Iryci będą w to zamieszani).
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to wielkie ryzyko, ale obie frakcje się go podjęły.
      Irytów dobierano według płci i nic więcej. Alex trafił się chłopak, a jak do tego doszło dowiecie się we wpisie Kosiarki.
      To będzie coś! Zobaczycie.
      Dziękujemy bardzo, przyda się. Nawzajem

      Usuń