niedziela, 21 maja 2017

Wafle ryżowe






Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Muszę to sobie przypominam tak ze dwa razy dziennie, bo ostatnimi czasy coraz częściej się zapominam. Naprawdę uwielbiam Nanianiasza, ale nie chcę zniszczyć tej wspaniałej więzi jaka nas łączy. Nas - czyli jedyną i niepowtarzalną Fantastyczną Czwórkę.
Nanianiasz i Horacy to jedyne osoby, z którymi zgadzam się tańczyć. Normalnie nigdy tego nie robię, ale ci dwaj są już przyzwyczajeni do mojego sztywniactwa i nieustannego deptania nóg.
 Po kilku kolejnych piosenkach siadamy przy stole. Jest trochę nudno, więc sprawiam, że jedzenie po które sięga Horacy momentalnie znika gdy tylko spróbuje zbliżyć do niego rękę. Dopiero po chwili chłopak orientuje się, że to moja sprawka.
 Śmiejąc się kładę głowę na ramieniu Nanianiasza. Patricia patrzy na mnie bardzo wymownie, ale ja mówię tylko bezgłośnie "przyjaciele" i mrugam porozumiewawczo.
- Znikamy skarbie? - pyta Nanianiasz.
- Zaraz po fajerwerkach o północy.
- Na co masz dziś ochotę? - widząc rozdziawioną buzię Hoaracego chłopak postanawia jeszcze trochę sobie pożartować.
- Mhhh dzisiaj, dzisiaj... - nachyliłam się i wyszeptałam mu do ucha, żebyśmy poszli w coś pograć na PS4, ale tak żeby Horacy nie usłyszał.
 Uwielbiamy z Nanianiaszem tak sobie z niego czasem pożartować. On ma chyba trochę za duże wyobrażenia co do relacji jakie łączą mnie z moim BFF. My jesteśmy przyjaciółmi. Tylko, a przynajmniej na razie...
 Zaraz po pokazie fajerwerków, który był naprawdę niesamowity zmyliśmy, tyle że całą czwórką. Nie poszliśmy co prawda grać w gry.  Ja i Pati nie mamy z chłopakami szans, chyba że chodzi o Candy Crush, w tym ja jestem mistrzynią! Poszliśmy obejrzeć horror na laptopie Horacego.
 Wcześniej jednak z radością zdjęłam z siebie koronkową czarną sukienkę i wskoczyłam w dresy i T-shirt, który kiedyś pożyczyłam od Nanianiasza, ale nie upominał się o jego oddanie, więc go sobie zachowałam.
 Ja uwielbiam horrory, ale tylko kiedy je oglądam z moimi przyjaciółmi. Zresztą my praktycznie wszystko robimy razem. Kiedy na zajęciach w Akademii mamy dobrać się w grupy, od razu wiadomo, że nasza czwórka musi być razem. Zdarza się również, że podróże autobusem siedzimy ściśnięci wszyscy razem na dwóch siedzeniach.
 Film był fatalny. Bardziej przerażająca jest nasza wf-istka niż to coś. Ale mimo wszystko dobrze spędziliśmy czas. Z balu podebraliśmy kilka przekąsek i objadaliśmy się, aż nie zobaczyliśmy dna opakowań.
 Każdy z nas ma swój ulubiony rodzaj jedzenia - Patricia pożera kilogramy czekolady, Horacy zjada wszystkie krakersy, a jak są te w kształcie zwierzątek, to w ogóle możemy zapomnieć, żeby chociażby na nie spojrzeć, Nanianiasz nie pozwala nikomu dotykać orzeszków solonych, a ja zjadam wszystkie wafle ryżowe. W pewnym sensie mam najlepiej, bo reszta twierdzi, że smakują jak tektura i nawet nie chcą ich tykać. Ja je uwielbiam i zdarza mi się ich zjadać paczkę dziennie.
 Około czwartej nad ranem przyszedł nauczyciel historii i wygonił mnie i Pati z pokoju. Nieco już zmęczone powlokłyśmy się do swojego akademika. Patricia była tak zmęczona, że od razu padła na swoje łóżko i zasnęła. Ja również byłam niesamowicie padnięta, ale zanim się położyłam, moją uwagę przykuły dwa puste łóżka. Nigdy się w sumie nie zastanawiałam dla kogo są przeznaczone, ale nagle w mojej głowie zabłysła czerwona lampka. Iryci przyjeżdżają do Akademii, a przecież gdzieś spać muszą. Nie mam nic do innych zgromadzeń niż Seleni, ale to jednak najbardziej wrogie nam ugrupowanie. Nie chciałabym generalizować, ale w przeszłości tym ludziom, raczej nie można była ufać. A jakoś nie wyobrażam sobie, byśmy nagle mieli się stać najlepszymi przyjaciółmi na zawsze. Prawdę powiedziawszy uważam, że to wręcz niemożliwe. Mam co do tej próby integracji raczej złe przeczucia.
- Pati? Śpisz?
- Mhm... - Mruknęła ospale, ale podniosła głowę i popatrzyła na mnie przecierając oczy. - O co chodzi?
- Nie sądzisz, że coś jest nie tak z tymi Irytami? Mnie to wszytko wydaje się raczej podejrzane, oczywiście fajnie, że Seleni sami wychodzą z taką inicjatywą żeby się pogodzić, że nie spisali ich na straty. Jednak w tym wszystkim coś mi bardzo nie pasuje. Jakby... no sama nie wiem, ale chyba rozumiesz o co mi chodzi?! W dodatku mam takie dziwne wrażenie, że jakieś dwie Irytki wpakują się do naszego pokoju... Myślisz, że będą ładne, w końcu będą z nami sporo przebywać. Uważasz, że któraś z nich może się spodobać Nanianiaszowi? Oby to były blondynki, bo on przecież woli brunetki. I co z nauką? Jak z materiałem? Będą musiały nadrabiać, a może są dalej?! Jeśli tak będę się musiała uczyć dwa razy więcej, żeby być lepsza... Na samą myśl czuję się zmęczona. Sądzisz, że to już przewrażliwienie, czy według ciebie zaczynam się zachowywać neurotycznie....?  - nagle przerwałam potok słów. Kiedy się czymś bardzo ekscytuję, albo denerwuję zaczynam mówić w niesamowicie szybkim tempie. Nikt wtedy nie jest za bardzo w stanie mnie zrozumieć, ale czasem to nawet lepiej. Jednak fakt, że moja niezwykle gadatliwa przyjaciółka nie przerwała mi przez tyle czasu musi oznaczać jedno - ma mnie gdzieś i zasnęła... No cóż, będzie musiała posłuchać mojego wykładu jeszcze raz rano, tyle że już przytomna.
 Zasnęłam szybko, ale budziłam się co jakoś godzinę coraz bardziej niespokojna. W końcu o dziewiątej wstałam, bardziej zmęczona niż kiedy kładłam się spać. Patricia wciąż mocno spała. Cicho poszłam do łazienki ubrać się i umyć. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze miałam ochotę krzyczeć z rozpaczy. Byłam jeszcze bledsza niż normalnie o ile to w ogóle możliwe, a moje zazwyczaj już i tak dość wyraźne wory pod oczami jeszcze bardziej się pogłębiły. Istna tragedia. Nawet nie chciało mi się próbować ratować swojej twarzy makijażem. Rozejrzałam się po łazience - wszędzie porozwalane były nasze rzeczy. Na myśl o tym, że jakaś obca osoba, będzie miała dotykać moich osobistych przedmiotów, aż się wzdrygnęłam. Nie znoszę kiedy dotyka się moich rzeczy, bez pozwolenia. Otrząsnęłam się z tych myśli i jeszcze raz umyłam ręce płynem antybakteryjnym.
 Zeszłam do salonu akademika. Na tablicy ogłoszeń wisiała kartka, że o dwunastej mamy się wszyscy zebrać przed szkołą by przywitać Irytów. Byłam chyba jedyną osobą, która już nie spała. Potwornie niewyspana powlokłam się się do stołówki. Sama się obsłużyłam i zrobiłam sobie płatki z mlekiem i wzięłam górę wafli ryżowych. Z czasem zaczęli przychodzić inni - mniej lub bardziej zmęczeni.
 W końcu podszedł do mnie Nanianiasz. i zaczęliśmy grać w kółko i krzyżyk na swoich telefonach w trybie multiplayer. Niańka stworzył moda dzięki, któremu pól było dwa razy więcej, a tym samym rozgrywka stała o wiele ciekawsza, ale też trudniejsza.
 Byliśmy tak pochłonięci grą, że nawet nie zauważyliśmy pojawienia się Pati i Horacego. Już cała czwórką udaliśmy się na miejsce zbiórki by powitać naszych nowych "przyjaciół". Na dworze było zimno i mokro. Kiedy już zaczęłam się obawiać, że dostanę hipotermii mimo że odebrałam Horacemu szalik, nadjechali ONI. Z autobusu wysypywali się ludzie w naszym wieku. Nie wyglądali na zachwyconych zresztą podobnie jak my. Na końcu wyszedł największy laluś jakiego kiedykolwiek widziałam. Coś czuję, że będę musiała z nim spędzić wyjątkowo dużo czasu... Najbliższy czas to będzie naprawdę level hard...

2 komentarze:

  1. Alex się Nanianiasz podoba ale nie chce wchodzić z nim w relacje(lub przynajmniej tego próbować) chłopak-dziewczyna by nie zepsuć przyjaźni między nimi...podchodzi ona chyba bardzo na poważnie do takich spraw jak przyjaźń(albo ogólnie podchodzi do życia na poważnie albo też nie miała w nim zbyt wielu przyjaciół). Za wiele teraz o nie powiedzieć nie umiem ale podoba mi się jej postać.
    Dobrze się dobrali pod względem jedzenia - każdy ma swojego ulubionego pod dostatkiem dla siebie(choć to pewnie kwestia przypadku, że ich gust kulinarny jest taki a nie inny).
    I zaczyna się przygoda z Irytami...oni też nie są nastawieni entuzjastycznie do idei integracji. Do tego Alex i Patricia jako współlokatorki - mieszkanie z nimi to nie będzie prosta sprawa dla obu stron, dziewczyny jak na Selenki(i jak na normalne osoby) są bardzo oryginalne więc początki mogą być trudne(zobaczymy czy przeczucie Alex się sprawdzi co do,,lalusia''). Może być ciekawie.
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Alex uważa, że to świetnie, że są przyjaciółmi i za nic nie chciałaby go stracić. Nawet jeżeli on znaczy dla niej coś więcej, to jeżeli on z tym czegoś nie zrobi, to ona zachowa to dla siebie i będzie tkwiła w "friendzone" ;)
      Tak, to bardzo ważne, aby nie podbierać sobie ulubionych przekąsek!
      Rzeczywiście z początku może być ciężko i to zarówno jednej jak i drugiej stronie :D
      Bardzo dziękuję za komentarz!
      ~MrocznaKosiarka

      Usuń