poniedziałek, 2 maja 2016

Czekoladowy Nowy York


 Uwaga!
Zanim pojawi się III część, ukaże się pięć postów z perspektywy nauczycieli oraz woźnego i kucharki. O wycieczce na Dzień Czekolady opowiedzą Wam Michael i Romcia! Nie zapomnijcie zagłosować w ankiecie, tak jak zwykle.

Roma Renibus
- Cisza mi tam!  - krzyknęłam w stronę grupki rozwrzeszczanych bachorów z tyłu.
 Ta młodzież nie ma teraz żadnych zasad, ani nawet szacunku do osób starszych. Trzeba im pokazać odpowiednie wzorce i autorytety, chociaż nie każdy dorosły sprawdza się w tej roli...Chociażby Michael. Myśli, że nie widzę jak tęsknie spogląda na te dzieciaki?! Ale on przecież jest prawie w ich wieku, więc może to nie aż takie dziwne. Szczególnie na jedną z dziewcząt spogląda wyjątkowo często, oby miał ochotę ją zbesztać za niegodne zachowanie, bo jeśli ma co innego na myśli, to lepiej żeby wybił to sobie z głowy. Nie godzi się, aby nauczyciel myślał o takich rzeczach w stosunku do uczennicy!
 Odwróciłam się i wyciągnęłam z przepastnej kraciastej torby termos z zieloną herbatą. Przy tej zgrai zawsze trzeba mieć przy sobie coś na uspokojenie! Wypiłam sporo, żeby uspokoić się na przyszłość. Mimo wszystko lubię pracę z młodzieżą. Przypominają mi...nie, nie chcę tego wspominać. Odłożyłam termos na miejsce i jeszcze raz obejrzałam się do tyłu. Nie wszyscy byli tak rozwrzeszczani - Cassandra i Rodrick rozprawiali o czymś zawzięcie, ale zachowując zasady przyzwoitej dyskusji w miejscach poruszających się, a Perry wpatrywała się ze smutkiem w okno. Jazda autobusem jednak nie wszystkich działa tak kojąco. Ta różowa dziewczyna - Vegas, siedziała z przodu i robiła się coraz bardziej zielona. Choroba lokomocyjna jak nic, kilka razy proponowałam jej herbatki, ale zawsze odmawiała. Jej wybór, ale jak zwróci treść pokarmową, to sama będzie musiała posprzątać!
 Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ustaliłam miejsce zbiórki i przypomniałam zasady. Uczniowie rozeszli się w oka mgnieniu. Michael jak każdy niedojrzały i niestabilny emocjonalnie młodzieniec pobiegł po coś do jedzenia. Dla mnie każda wycieczka wyglądała tak samo. Nie mogłam doczekać się jej końca.
 Wróciłam do autobusu, by przypilnować panny Parker, która bredziła coś przez sen o gadającym psie i fioletowych sukienkach Rozsiadłam się wygodnie, po czym wyjęłam termos i krzyżówkę. Nie ma to jak oddać się ulubionej rozrywce.
Największy postrach Rzymian - RENIBUS. O! Pasuje!
Najstraszniejszy horror ubiegłego stulecia - ROMA. Znów pasuje!
Choroba, która zmniejszyła ludność Średniowiecza o połowę - RENIBUS. - Cóż za wyjątkowo przemyślane pytania!
Zrobiłam całe pięć krzyżówek i wypiłam całą herbatę, a czasu wciąż pozostało bardzo dużo. Mając dość siedzenia, obudziłam tę nieusłuchaną dziewczynę i dokładnie przybliżyłam jej zasady zachowania na wycieczce. Przypomniałam jej też, że jeśli wytnie kolejny numer, to może się pożegnać z wyściubianiem miejsca poza Akademię! Wolę nawet nie wspominać numerów, które zdarzało jej się wywinąć nie raz i nie dwa!
Nie mając lepszego zajęcia, postanowiłam się przejść i przypomnieć zasady "przypadkowo" napotkanym uczniom. Prawienie kazań od zawsze dawało mi nieopisaną radość. Głównie ten przywilej skłonił mnie do zostania nauczycielką, no i fakt, że nie miałam za dużego wyboru. Ojciec stwierdził, że albo zostanę w Akademii, albo mnie wydziedziczy. A ja nie mogłam pozwolić by odebrano mi tę cudowną kolekcję porcelanowych talerzy. Nie ma głupich, taki wzór nie często się trafia!
Długo spacerowałam między alejkami, aż wreszcie natknęłam się na Gavina i Rowan. Młodzież w ich wieku nie powinna okazywać sobie miłości w ten sposób i to w miejscu publicznym. Za moich czasów nawet podczas tańca musieliśmy stać metr od siebie! Pamiętam dobrze, jak mój nauczyciel matematyki mierzył odległość między nami drewnianą linijką! Teraz młodzież nie ma żadnych zasad. Wszystkie można się po nich spodziewać!
- Co tu się dzieje?! - zapytałam, swym tonem przeznaczonym specjalnie dla zakochanych.
- Nic, nic pani profesor - Gavin uśmiechnął się w sposób, który sprawiał, że większości dziewcząt miękły kolana. Niestety (dla niego) trochę za stara jestem na takie zaloty. Posłałam mu groźne spojrzenie i wygłosiłam tyradę na temat związków ludzi w ich wieku. Nie wyglądali na przekonanych, ale gdy zapewniłam, że jeśli jeszcze raz ich na tym przyłapię, to w autobusie usiądę dokładnie między nimi! Od razu uprzedziłam, że jeśli ktoś ma precle, to niech czuje się w obowiązku podzielić się z moją osobą!
Mimo wszystko, w dzienniku znajdzie się stosowna uwaga. Nigdy nie pozwalam by uczniom uchodziło coś na sucho, a w szczególności takie wybryki! Co to teraz ta młodzież ma w głowach, nic tylko romanse! A przecież to wszystko minie! Pewnego poranka obudzą się i zrozumieją, że mają więcej zmarszczek niż woda w jeziorze, są samotne i co roku kupują ten sam kalendarz z uroczymi kotkami! Ot co! Tak się kończą takie miłostki, a wiem co mówię!
~MrocznaKosiarka

Michael Chihuahua
 Bycie nauczycielem w Akademii Selenów nie jest łatwe. Te wszystkie moce i tajemnice to ogromna odpowiedzialność. Tych drugich Bractwo ma multum. Najmroczniejszą z mrocznych tajemnic Selenów jest Vincent. Nawet ja nie wiem wszystkiego, nie mówią mi wielu rzeczy, bo jeszcze chyba do końca mi nie ufają (albo jestem za młody). Tylko Roma i Bor zdają się mieć największą wiedzę o tym co się tu wydarzyło przed laty. Kwazimir też wtedy uczył, ale on jest ... no wszyscy wiemy, trochę nierozgarnięty.
 Czasem wątpię w w decyzję, którą podjąłem siedem lat temu. Zgoda na ten zwariowany świat mogła być najgorszą decyzją w moim życiu, ale jej nie żałuję. Bardzo wiele się tutaj nauczyłem i przeżyłem kilka szalonych przygód. No i poznałem wielu ciekawych ludzi. A propos ludzi ... Można znać Romę Renibus jako uczeń i jako nauczyciel. Różnica ... jest niewielka. Sporo więcej ode mnie wymaga, a poza tym nie zmieniła się przez te siedem lat. Nadal jest wredną, starą lisicą.
 Jednak pojawiła się pewna osoba, która mnie zaskoczyła. Na początku nie wiedziałem co się stało. Ten ktoś wydawał mi się podejrzany, obserwowałem tą osobę. Myślałem, że chodziło o jej kłamstwa, a zauważyłem ich kilka. Nie wiedziałem co z tym zrobić i co o tym myśleć. Dopiero potem zrozumiałem. Długo nie chciałem się do tego przyznać, nawet przed sobą, ale taka była prawda. Było mi strasznie wstyd, że zakochałem się w uczennicy, no ale hej! Jestem w wieku swoich najstarszych uczniów. Razem z chłopakami z piątego roku pijemy piwo na imprezach. Czy to właściwe? Możliwe, że nie. Czy chciałbym z tą dziewczyną porozmawiać jak ze zwykłym człowiekiem? Pewnie! Coś więcej? O tak. Ale jak do niej zagadać? Zaczynałem o tym rozmyślać i nie dawało mi to spokoju. Za każdym razem gdy przechodziła wystawiała na próbę moje opanowanie. W końcu stwierdziłem, że zapytam kogoś jak z nią porozmawiać, nie zdradzając mu obiektu swoich westchnień. Padło na ... Shaggowsky'ego
- Do kobiety trzeba się pofatygować! Potem patrzysz jej w oczy ... Przysuwasz się ... Tak. Tylko troszeczkę, ale najlepiej prawie do końca, a potem czekasz aż ona też się troszeczkę przysunie, nieprawdaż? A teraz wasze wargi praktycznie się już stykają, a potem po prostu jej mówisz ... jak bardzo jej nienawidzisz.*
- Yyy ...... ?
 Tak to jest prosić Shaggowsky'ego o radę. Temu człowiekowi tylko Brandy w głowie. Zresztą dziwne, że Romcia jeszcze go nie wywaliła na zbity pysk za to chlanie. Ale Shaggowsky to Shaggowsky. Dolly mi powiedziała, że kiedyś był blisko wywalenia z Akademii, ale Renibus okazała się łaskawa i pozwoliła mu zostać, ze względu na oddanie. Nie dowiedziałem się jednak o co chodziło i zastanawiam się czy chciałbym wiedzieć.
 Moja sprawa pozostała jednak nadal nierozwiązana. Dalej miałem wątpliwości, dzwoniły mi w głowie. Chciałem w końcu coś zrobić, nienawidzę bezczynności. Żeby się trochę odstresować zapisałem się na opiekuna podczas wycieczki na Dzień Czekolady. Trochę słodyczy dobrze mi zrobi. Ale okazało się, że TA osoba też jedzie. Niestety Roma nigdy w życiu nie pozwoliłaby mi chodzić po autobusie. "No jak to!?" Zupełnie jak za starych czasów. Myślałem o niej po drodze i stwierdziłem, że muszę sobie w końcu odpuścić. To nie ma sensu. Powinienem się w końcu ogarnąć i znaleźć sobie kogoś na poważnie podczas wakacji. Albo zacząć zarywać do Lucy. Haha! Jest singielką, jest ładna i nieźle gotuje, więc czemu by nie?
 W każdym razie wreszcie (po dłuuugiej drodze) przyjechaliśmy na miejsce. Central Park wyglądał jak bajkowa kraina - drzewa były poobwieszane ozdobami z czekolady, a w ich cieniu stała masa stoisk ze wszystkim co da się zrobić z tej pysznej masy. Mimo listopadowych chłodów kupiłem sobie ogromną porcję lodów czekoladowych z kawałkami czekolady, polanych polewą czekoladową i posypanych czekoladową posypką. Niebo w gębie. Razem z Łuką wypiliśmy grzane wino z czekoladą. Czego to nie da się z niej zrobić? Na stoisku obok malowano nawet obrazy z czekolady. Istne szaleństwo. Każdy kto tam przyjechał nie wyszedł z pustym brzuchem. My Seleni czekamy na każdą okazję żeby się wyrwać ze szkoły. Chłopaki z czwartej klasy grali w czekoladowe szachy, a dziewczyny z drugiego roku podziwiały biżuterię z czekolady. Cóż wyjazd był cudowny, fajnie raz na jakiś czas oderwać się od szkoły i zrobić coś szalonego.



 * Król Julian - "Madegascar 2"

4 komentarze:

  1. Błagam niech to nie jest tak jak myślę... Niech się nie okaże, że Piesek (przecież Chihuahua to pies) jest zakochany w tej osobie co myślę... Blagam was nie... Wszystkie inne osoby z wyjątkiem tej jednej.
    Fajnie, że dajecie poznać nam także nauczycieli. To miła odmiana, zwłaszcza Romcia zyskuje w moich oczach. Coś mi się zdaje, że te krzyżówki coś za proste były. Też uwielbiam krzyczeć na innych i wytykać im błędy, czy Romcia nie potrzebuje jeszcze jednego nauczyciela of kontroli uczuć? (na serio mam taką moc, ostatnio mi to pokazali)
    Jako nauczyciel Michael nie jest odpowiednią osobą. Zbyt luźne podejście i nie godzi się traktować uczniów jak kolegów, no bez przesady.
    Coś miałam jeszcze powiedzieć... Chyba, że Shaggowsky z tym tekstem Juliana wypadł wam świetnie.
    Weny, weny, jeszcze raz weny i mnóstwa czekolady, kiślu, może kiślu czekoladowego?
    Całuje, wasza In :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia o kim myślisz... ale to działka Cameleon, więc jak coś to do niej ;)
      Naprawdę wczułam się w postać Romy, a krzyżówkę wymyśliłyśmy z Cam ostatnio w szkole i cały dzień potem sobie to przypominałyśmy =D
      Z tym nauczycielem, to nawet nie wiesz jak bardzo trafiłaś, ale niestety mamy już kandydata/tkę na tę posadę ;)
      Dziękujemy i do napisania
      ~MrocznaKosiarka

      Usuń
  2. Ten wpis to był na zasadzie kontrastu Roma-Michael?Wyszło nieźle.
    Wiedziałam,że Roma jest surowa i pewnie to wyniosła z domu ale nie pomyślałam,że aż tak to było.Jej ojciec musiał być albo strasznym konserwatystą( w stylu tradycja ponad wszystko niczym czystokrwiste rodziny z HP bo pisze o sobie jakby miała nie lata ale wieki),mieć fizia na punkcie przyzwoitości lub był wojskowym,który wprowadził dryg również do domu.Ten tekst o wydziedziczeniu-jaki był ten majątek/posag Romy skoro za najcenniejszą jego część uważała talerze?Jakiś zabytkowy serwis czy aż tak ładny wzór?I czy ja dobrze myślę,że ojciec jej groził wydziedziczeniem w razie opuszczenia Akademii Selenów bo nie miała szansy dobrze wyjść za mąż?
    Roma postępuje w tej jednej kwestii niesprawiedliwie-intensywnie wytyka im błędy ale sama nie powinna oceniać ich na podstawie własnego wychowania,bo ich tak nie wychowano i ona raczej nie ma szans wychować ich od nowa tylko uczyć biologii-powinna pouczać pod względem regulaminu a nie swego wiecz...przepraszam starego wychowania.Z tym kontrastuje ten tekst o preclach-no proszę Renibus ma swoje słabostki i jeszcze odsłania je przed uczniami(choć to pewnie mała słabość).
    Co ta Vegas ma do herbaty ziołowej-jest zdrowa,pewnie dobrze wpływa na figurę...Czy chodzi o to,że była to herbata Romy?A te plany co do sprzątania-z Romy to prawdziwy geniusz zbrodni!
    Ten ostatni tekst Romy był dziwny-przez cały rozdział pisała jakby nigdy w życiu się nie bawiła beztrosko i nigdy nie była zakochana a tu pisze tak jak by mówiła z własnego doświadczenia...
    Jeśli chodzi o Michaela to czuje,że jego zakochanie może sprowadzić i na niego i na tą dziewczynę kłopoty(ciekawe która to bo ja pomysłu nie mam).
    Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak. Dziękujemy :)
      Cóż miała tradycyjne wychowanie, ale nie aż tak. Jej ojciec Przewodniczący Selenów był bardzo tradycyjny i chciał by odziedziczyła po nim "tron". Złośliwa jest z natury ;) I fakt, odrobinę niesprawiedliwa.
      To nie było z jej doświadczenia.
      No cóż to będą kłopotki. Aaa! Udało mi się tak napisać, żebyście nie zgadli. Duma mnie rozsadza =D

      Usuń