sobota, 17 grudnia 2016

Masz szczęście, że mnie kochasz

 "
Rozdział IV, część IV"


Pozbieranie się po tym wszystkim zajęło mi trochę czasu. Łuka odszedł. Zamknęli go w więzieniu, nie dostał co prawda dużego wyroku, ale przebywanie w Akademii bez niego było dla mnie bolesne. Roma również odeszła. Sfiksowała na starość, tak samo jak cała jej rodzina. Naprawdę było mi jej szkoda. Poświęciła dla Selenu wszystko. Zakon był całym jej życiem.
 Pogoda była piękna, wszyscy dookoła szczęśliwi, że minęły już wszystkie największe zagrożenia, a młodsi uczniowie byli całkiem zadowoleni, że do końca roku to ja miałam ich uczyć biologii. Bardzo mnie zdziwiło kiedy Bor mi to zaproponował, ale od zawsze uwielbiałam ten przedmiot i z chęcią zgodziłam się pouczyć go przez miesiąc. Przez lekcje literatury z trzecią i biologię większość młodszych uczniów zaczęła mnie traktować bardziej jak nauczyciela niż jak starszą koleżankę. Poza Teddym, który dalej bezceremonialnie rzucał we mnie papierowymi samolocikami. Wieczny dzieciak..cóż poradzić. 
 Mimo tylu pozytywów brak Łuki bardzo mi doskwierał. Patrzenie na jego puste miejsce na stołówce wyciskało mi łzy z oczu. Oczywiście nie płakałam, ale za każdym razem byłam bliska. 
 Nova starała się mnie pocieszyć jak mogła, ale głowę miała zaprzątniętą czym innym. Swoim nowym chłopakiem - poznali się przypadkiem w skate parku. Nigdy go nie spotkałam, ale ponoć był po prostu niesamowity... Taaa o ile nie jest obwieszony złotymi łańcuchami od góry do dołu i nie próbuje rymować każdej wypowiedzi jestem w stanie go zaakceptować...
 Zaczęłam częściej spotykać się z Rodrickiem, który okazał się większym wsparciem niż Nova.  Mój najlepszy przyjaciel zawsze wiedział jak poprawić mi humor.
 Koniec roku zbliżał się nieubłaganie, ale wcale nie byłam pewna czy to powód do radości. W Akademii spędziłam naprawdę kawał swojego życia. Znalazłam najlepszych przyjaciół, zdobyłam moc o jakiej większość ludzi może tylko pomarzyć, ale też byłam świadkiem wielu strasznych wydarzeń. Przeżyłam kilka chwil grozy, które zmieniły mnie w jakimś stopniu i na zawsze pozostawią ślad na mojej psychice. 
 Pod koniec miałam już naprawdę dość. Skoro w zasadzie nie mieliśmy już lekcji nie miałam czym wypełnić swojego wolnego czasu. Nova coraz częściej wymykała się na spotkania ze swoim tajemniczym chłopakiem, a z Rodrickiem i tak mogłam się widywać tylko w weekendy. Brie również miała swoje sprawy, więc najwięcej czasu spędzałam w samotności, przygotowując się do zajęć. Każdy dzień wyglądał  prawie identycznie jak poprzedni. 
***
Ostatni dzień szkoły wreszcie nadszedł, ale ekscytacja mieszała się u mnie z żalem. Z jednej strony radość, z drugiej smutek, że to już koniec tej wielkiej przygody. Ze względu na odejście Romy jej obowiązki przeją Bor. Teraz w eleganckim garniturze staną na scenie i zaczął trochę zestresowany:
- Rozdawanie dyplomów rozpoczniemy od wyróżnienia dla najlepszego ucznia. Nagrodę za niezwykłe wyniki w nauce otrzymuje... Cassandra Tenebris!
 Wiedziałam, że otrzymam tę nagrodę i naprawdę się z tego powodu ucieszyłam. Od zawsze chciałam być najlepszą uczennicą i udało się. Oklaski dodały mi otuchy, choć czułam się jakoś tak ciężko, jakby coś przeszkadzało mojej radości.
 Ostrożnie weszłam po schodkach i stanęłam przy Borze. Byłam przekonana, że to on wręczy mi nagrodę. Zdezorientowana stałam tam nie wiedząc o co właściwie chodzi, ale nauczyciel nie ruszał się z miejsca.
 Po chwili zaczęłam czuć się trochę głupi, chciałam już dostać tę nagrodę ładnie dygnąć i odejść na miejsce.
Ktoś jęknął, inna osoba wydała z siebie okrzyk przerażenia, prze tłum przeszedł pomruk zdziwienia. Tylko jedna osoba uśmiechała się tajemniczo - Briana Bella.
Dopiero po chwili zrozumiałam co się dzieje. Środkiem sali szedł nie kto inny jak Łuka Ivanowich. We własnej osobie. W czarnym garniturze prezentował się lepiej niż dobrze. Choć widocznie schudł, a pod oczami miał głębokie cienie i tak wciąż pozostawał niesamowicie przystojny. Serce zabiło mi mocniej na jego widok choć nie powinno.
 Nie spieszył się. Lubił robić wrażenie i nie mógł się powstrzymać i tym razem. Porozumiewawczo skinął głową w stronę Brie i wreszcie wszedł na scenę, gdzie dalej stałam jak kołek i gapiłam się na niego szeroko otwartymi oczami.
 Bor może nie wyglądał na do końca zadowolonego, ale na pewno na dobrze poinformowanego. Odsunął się na bok, a Łuka wziął ze stołu nagrodę i dyplom na dla najlepszego ucznia po czym staną przy mikrofonie i uśmiechną się czarująco.
- Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem ogromnie szczęśliwy, że mogłem tu wrócić, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że mam możliwość, aby tę nagrodę wręczyć Cassandrze - tu obejrzał się w moją stronę i mrugną znacząco.
 Podeszłam do niego, a on podał mi statuetkę i świadectwo z wyróżnieniem. Wciąż oniemiała i nie do końca świadoma tego co się dzieje podeszłam do mikrofonu.
Nie pamiętam nawet tego co powiedziałam, ale zostałam nagrodzona brawami i prowadzona pod rękę przez Łukę zeszłam ze sceny. Bor kontynuował rozdawanie świadectw, ale my po cichu wyszliśmy na zewnątrz.
- Za każdym razem kiedy już prawie miałem cię pocałować coś, albo ktoś wyraźnie nam przeszkadzało - tu spojrzał wymownie na Teddy'ego usiłującego nam zrobić zdjęcie z ukrycia. Chłopak ze śmiechem wrócił do sali.
- Skąd się tu wziąłeś?
- Briana uruchomiła swoje kontakty i oto jestem - posłał mi najpiękniejszy ze swych uśmiechów.
Przytuliłam go mocno i stając na palcach wyszeptałam mu do ucha:
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało.
- Wiem, ale mi brakowało ciebie bardziej.
- Lepiej dal ciebie, żeby tak było - zaśmiałam się. Staliśmy tak dłuższą chwilę.
 Wreszcie czułam się po prostu dobrze. Nawet zapach papierosów tak bardzo mi nie przeszkadzał.




1 komentarz:

  1. Szkoda, że nie została opisana ostatnia rozmowa Cassy z Romą- byłam ciekawa co takiego jej powiedziała.
    Tytuł to aluzja do ich spotkania i jej uczuć do niego?A obrazek to pragnienie Łuki?Trochę mi nie pasuje te jej uczucie do niego-Łuka ją przyciągał ale nie była nim zauroczona, potem przez jego postępowanie zaczęła go nie cierpieć a teraz kiedy go zamknęli tęskni za nim?To dziwne, wcześniej dosyć intensywnie nie chciała go znać ale może przez ich rozmowę przed aresztowaniem przeszła jej złość na niego a teraz go w pewnym sensie kocha i cierpi bo tęskni za nim(stany uczuciowe Cassy są dla mnie dziwne ale cieszę się z jej racjonalnego podejścia do życia bo ,,zwykłe'' zakochanie pewnie byłoby jeszcze dziwniejsze i zupełnie nie w jej stylu) choć rozumie, że więzienie było zwykła konsekwencją wobec jego czynów.Kiedy dowiedziałam się, że to Łuka był odpowiedzialny za ten cały hazard czułam zniesmaczenie-wystawił na niebezpieczeństwo wielu uczniów i dał początek czemuś co skończyło się śmiercią jednego ucznia(kto go zabił?)bo chciał zapomnienia .Dlaczego ludzie nie mogą radzić sobie z własnymi kłopotami nie wciągając w nie innych?Już nawet bardziej jest zrozumiałe psucie humoru innym kiedy samemu jest się nieszczęśliwym ale wciąganie innych w kłopoty bo jest się tak bardzo nieszczęśliwym a inni się nie liczą...Łuce należy się kopniak w jego egocentryczny tyłek i wysłanie raczej do psychiatryka( z tego punktu widzenia, mam nadzieję, że w więzieniu się zorientowali i wysłali go na terapie). Już by lepiej wyglądało gdyby ktoś kto chce czegoś w stylu władza nad światem był odpowiedzialny za to(choć kolejny Vincent to byłoby dla Selenów za wiele).
    Napisała tak o Romie bo ona siedzi teraz w szpitalu psychiatrycznym czy, że przed wysłaniem już dostrzegła(na przykład w ostatniej rozmowie choć z Brianą mówiła całkiem normalnie) oznaki szaleństwa.Dała porównanie takie do rodziny bo z całej rodziny Romy spotkała tylko Vincenta i Romana?Reszta jej rodziny jest lub mogła być całkiem normalna, nie licząc obsesji na punkcie zasad jej ojca o której chyba wspomniała z rozdziału ze swojej perspektywy(która była chyba zresztą spowodowana wychowaniem w danych czasach niż stanem psychiki).
    Jakoś teraz dziwnie czyta mi się o Cassy w roli nauczycielki biologii choć wcześniej już uczyła.
    Cassy przeżyła wiele chwil-dobrych oraz złych a teraz rozpoczyna nowy etap w życiu którego nie może przewidzieć i boi się nieznanego...Choć jeśli pójdzie na uczelnie wyższą to czeka ją coś znanego bo znów będzie się uczyć(u Selenów uczyła się też zwyczajnych przedmiotów a nie tylko zajęcia z mocy). Co do pobytu jej w Akademii ciekawi mnie jedna niedopowiedziana rzecz-za co ją tak nienawidziła Victore Vegas i czy jej wyznanie miało coś wspólnego z jej śmiercią(jakby popełniła samobójstwo a jej wyznanie było ustnym listem samobójcy)?
    Briana ma kontakty dzięki którym Łuka mógł się teraz tu pojawić-trochę to dziwne mieć takie poparcie by go wypuścili po tym jak zawiodła.Chyba, że tak zawiodła tylko sierżanta Jarvisa.
    Na ile wypuszczono Łukę?Nie wierzę, że tak w ogóle-po praniu mózgu Romy uwierzyli, że jest mało groźny i pozwolili mu teraz wyjść(czyżby Briana obiecała, że będzie go pilnować?). Czy też skłoniła ich by wypuścili go na warunkowe za dobre sprawowanie?Jeśli tak to niezbyt długi będzie ich happy end(niezbyt sobie umiem wyobrazić Cassy i Łukę jako parę ale jeszcze mniej, że nagle zapała romantycznym uczuciem do Rodricka- oni pasują do siebie ale jako przyjaciele a, że zakocha się w kimś innym to już w ogóle).
    Pozdrawiam, weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń