Strony
▼
Spis treści
▼
poniedziałek, 2 listopada 2015
Ostatnie zadanie
"Wpatruj się w martwą skórę węża". Ależ to pasjonujące! Czy ona ma mnie za głupią? Chyba przeszła na Ciemną Stronę Romy. Muszę się bronić! Przecież nie wzięliby mnie co CIA gdybym była tępa! Chyba ...
No w każdym razie zagadkę już rozwiązałam. Pragnienie szmaragdu, żądza jadeitu. To wylinka. Ostatnie krople jadu, zmierzają powoli w stronę końca wędrówki, uśmiercenia doli. A to krew, która spływa tam u jej dołu. Rubinowej rzeki w zaroślach lśnienie. Czyli tym co mamy zdobyć jest krew spływająca ze skóry węża. Tak jak w wierszyku krew kapała na krzaczek poniżej gdzie kryła się kolejna kartka z zagadką. Proste! Wyjęłam z plecaka saszetkę na materiał dowodowy i przystawiłam go żeby rubinowa ciecz zleciała do woreczka. Cholera! Nic nie wnerwia bardziej niż dziura w saszetce na dowody. Wlałam więc ciecz do nowego woreczka i czekałam aż Cassandra wróci z "załatwiania swoich spraw" w międzyczasie czytając następną zagadkę.
"Didymos. Z ziemi powstali
Bliźniak Nowy,
Oraz Bliźniak Zielony.
Jeden poprowadzi do umysłu,
Drugi do siły.
Tylko jeden jednego znaleźć może,
Tylko drugi drugiego odkryje.
Na rozstaju dróg rozejść się musicie
Tylko wtedy bliźnięta znajdziecie"
Nie bardzo rozumiem. Och mam dość! Cała sprawa z procesem Johna zryła mi mózg. Co prawda szybko go zamknęli, ale te papierki ... Mam szczęście, że mieszkam pod jednym dachem z nudnym, pracowitym i kochanym Nigelem. Co ja bym bez niego zrobiła? Dopiero trzy dni po rozprawie mogłyśmy wrócić do domu. Mama i Hayley już nie muszą się gnieździć w motelu! Robiłyśmy ogromne sprzątanie. Ale mimo towarzyszącej wszystkiemu szczęśliwej atmosferze, mimo dobrego obrotu spraw, mimo sukcesowi wsadzenia Johna do paki nie czułam się w pełni zadowolona. Chciałam zostać u Nigela. Nie byłam tylko pewna czy mi pozwoli mieszkać pod swoim dachem po tym incydencie z tatuażem.
- Czyś ty kompletnie zgłupiała?!
Tsaaa. Strasznie się o to wkurzył. Tak jak zawsze był milusi i kochany, tak wtedy dał upust wszystkim złym emocjom. Darł się na mnie strasznie. Biedny tatuażysta nadal nie do końca kumał o co chodzi. Musiałam kazać mojemu partnerowi przenieść się na zewnątrz, a właściciela zapewnić, że Lace już go nie będzie nachodził. Kazałam mu też przeprosić. Grzecznie wykonał polecenie, wywlekł mnie za rękę na zewnątrz i tam kontynuował opiernicz. Ach ten syndrom starszego brata!
- Nigel, Nigel ... Nigel! Posłuchaj mnie. - chłopak umilkł. - Mam już siedemnaście lat i mogę sobie zrobić tatuaż, to nie twoja sprawa.
- Ale ty jesteś agentem! Teraz masz znak rozpoznawczy, a do tego siedemnaście lat to i tak za mało! No i jeszcze w takim niestosownym miejscu!
No i jak tu takiemu cokolwiek wmówić. Poczekałam chwilę aż się nagada i mu przejdzie. Dopiero wtedy mogłam cokolwiek do niego powiedzieć.
- Podoba ci się? - zapytałam.
- Ja ... Eee ... Yyy ... Hmmm ... Jest śliczny. Wykonany z precyzją i odwzorowaniem. Pasuje ci. - przyznał ze spokojem.
A nie mówiłam, że mu przejdzie. Wzięłam go pod rękę i wróciliśmy do domu. Więc udało mi się go ułagodzić. Potem pomógł mi ze sprawą i w porządkach u mnie w domu. Postanowiłam, że zostanę u niego. Jestem z nim chyba bardziej związana niż bym chciała.
- Znalazłaś coś, czy mam sobie radzić sama?! - warknęła zdenerwowana Cassandra wyłaniając się nagle z lasu.
- O rany nie spinaj się tak. Mam tą krew i zagadkę. Chyba będziemy musiały się rozdzielić. - wskazałam na miejsce gdzie pisze, że "rozdziela pary". - A co się stało? Od paru dni coś cię chyba gnębi. Chodzi o zadania, czy coś? - zapytałam. Nie mogłam tego dłużej ignorować. Chciałam jej się nie narzucać, ale z tego chyba zrobi się coś poważnego.
- Nie potrzebuję troski, radzę sobie sama. I tylko spróbuj wymówić słowo kisiel, a będziesz miała problem z wymówieniem jakiegokolwiek innego słowa! - czerwona z wściekłości wybiega z lasu.
Co ją ugryzło? I jaki kisiel?! Szybko ruszyłam za nią. Na szczęście to ja jestem ta wysportowana. Zanim dotarła do granicy drzew zdążyłam ją dogonić. Nie chciałam jej zatrzymywać ani na siłę zmuszać do zwierzeń, ale nie pasowało mi to, że odnosiła się do mnie jak do kogoś w ogóle nie wartego uwagi. No i łatwiej by nam było pracować gdybyśmy to robiły razem bez obrażania się na siebie.
- Puszczaj mnie. Super, że masz tę krew naprawdę, ale daj mi spokój!
- Widzę, że coś się dzieje.
- No to super! Nie znasz mnie i nic ci do moich prywatnych spraw!
- Właśnie i nie mam zamiaru użerać się z twoimi fochami. Musisz w końcu wyluzować. - powiedziałam łagodnie. - Pójdziemy sobie razem na shake'a?
- Nie.
- No weź. Będzie klawo! Przecież będziemy na siebie jeszcze trochę skazane.
- Następne zadanie już wykonujemy osobno, więc nie bardzo.
- Ale i fajni byłoby pogadać. - zauważyłam, że zbliżyłyśmy się już do wyjścia z lasu. - No cóż, bardzo fajnie mi się razem z tobą wygrywało. Ostatnie wspólne sprawozdanie dla Romci, a potem mogę ci życzyć już tylko dalszych sukcesów. - uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- Miło z twojej strony! Do zobaczenia w Akademii - odbiegła.
No cóż ja nie byłam taka pewna czy przejdę dalej. Jednak nadal szczęśliwa doniosłam Renibus worek by zapisała nas po raz ostatni razem. Znów pierwsze. Gdy zrzędliwa, ruda starucha znów zaczęła mruczeć, że jesteśmy zbyt ujemne umysłowo by tego dokonać wyszłam na górę do baru. Nigel już tam na mnie czekał.
- Moja dziewczynka. - uściskał mnie gdy oznajmiłam, że znów byłyśmy pierwsze.
Zaczynało mnie już wpieniać to, że cały czas traktował mnie jak siedmiolatkę. Ale to chyba było moja wina. Jestem strasznie infantylna. Życie jest nie fair!
- Nie jestem małą dziewczynką. - strzepnęłam jego ręce.
- Elo, melo ziomale! - podszedł do nas Eric. Lace wyraźnie się spiął.
- Hej brachu. Które miejsce mieliście? - zagadnęłam.
- Drugie jak zawsze. A wy?
- Pierwsze. Jak zawsze. - uśmiechnęłam się tryumfalnie. - A co z twoim partnerem? Elvisem.
- Levisem.
- On tak ma na imię? - zdziwiłam się.
- Yyy ... Tak. Nie wiedziałaś? - pokręciłam przecząco głową. - No cóż, w każdym razie dzisiaj namówiłem go żeby to on zebrał krew. Dzielny chłopak.
Pożartowaliśmy sobie jeszcze. Niestety Nigel nadal się nie odzywał. Potem musieliśmy już iść na podsumowanie. Roma znów z niesmakiem ogłosiła nasze zwycięstwo. Dziś odpadły dwie drużyny. Potem przegoniła nas z Piwnicy i ja w towarzystwie Hipisa poszliśmy na dyskotekę. Namawiałam Nigela żeby szedł z nami, ale nie dał się namówić. Tańczyliśmy w klubie do kiepskiej muzyki disco i popijaliśmy słabe drinki, ale balanga była klawa! Na końcu Susan - hipiska z ogniska - zaczęła tańczyć na stole i musieliśmy ją wynieść ze budynku. Gdy wszyscy się rozeszli Eric odprowadził mnie do domu.
- Było mega. - powiedział gdy stanęliśmy przed domem Nigela.
- Pewnie. Z tobą się genialnie imprezuje. - powiedziałam i pocałowałam go.
Nagle z domu wyparował Lace.
- Mamy do porozmawiania młody człowieku. - oznajmił groźnie.
- Daj spokój!
- Tylko z nim porozmawiam. - zarzekał się łagodnie.
Kazał mi zaczekać w domu, a sam porozmawiał z Hipisem na ganku. Oczywiście podsłuchiwałam.
- Słuchaj no. - zaczął. - Briana jest dla mnie bardzo ważna. Pewnie ważniejsza niż dla ciebie. A ty jesteś kimś kto raczej nie trzyma się prawa i nie wiem czego się po tobie spodziewać. Ale Brie cię lubi. Nie waż się jej zlekceważyć. Muszę więc wiedzieć czy ty na prawdę coś do niej czujesz i czy jej nie zranisz. Zależy mi na jej szczęściu.
- Bez jaj! - wykrzyknęłam wychodząc zza drzwi. - Czy ty jesteś aż tak ślepy?! Cały czas mi chodzi o ciebie!
- Co? - zapytali oboje jednocześnie.
- Wybacz Eric, jesteś moim najlepszym kumplem i nie chciałam cię wykorzystać.
- Już się bałem, że ty ... - gestykulował. - Ale czy to nie jest twój brat?
- Nie twoja sprawa. - fuknęłam.
Hipis szybko rzucił cześć i wybiegł zostawiają nas samych.
- Ty coś czujesz ... do mnie?
- Tak. Przyznaję byłam zazdrosna o tą blondi i bolało mnie to, że musiałam udawać, że Eric jest moim chłopakiem tylko po to by wzbudzić w tobie zazdrość. Co i tak nie podziałało.
- Brie. - westchnął. - Ja na prawdę bardzo cię lubię, ale nie w taki sposób. Przykro mi.
Spuściłam głowę. Czyli i tak na nic. Znów mnie odrzucono. Spojrzałam na niego. Widać w jego oczach tą miłość. Miłość braterską.
- Możemy o tym zapomnieć? - zapytałam nieśmiało.
- Pewnie. Chcesz bekon na kolację?
- A czy kiedyś odpowiedziałam nie?
Dni mijały spokojnie, a ja zaczęłam się zastanawiać nad zagadką. Didymos. Co to jest? Przekartkowałam encyklopedię i nadal na to nie trafiłam. Pytałam mamy, Nigela, nawet Hayley! W końcu stwierdziłam, że odpadnę. To było moje ostatnie zadanie. Jestem beznadziejna, nie ma Cassy i już sobie nie radzę! Jestem głupia, durna, kretyńska, do niczego.
W niedzielę na obiad przyjechała siostra mojej mamy - ciocia Lucinda. Dawno u nas nie była bo John nie lubił rodziny mamy. Chuda jak pół patyka kobieta usiadła na kanapie razem ze swoją córką Jilllian. Jil była spoko mimo, że interesowała się geologią. Badała jaskinie podziemne i takie tam. Opowiadała nam właśnie o swojej wyprawie do Europy na zwiedzanie. Pomyślałam, że jeśli zna się na ziemi to może pomoże mi z moją zagadeczką.
- Niech no spojrzę. Och, to proste chodzi o prazeodym i neodym bliźniacze pierwiastki kiedyś uważane za jeden - Dydym z greckiego didymos.
- Jil jesteś genialna! Uwielbiam cię! - przytuliłam kuzynkę.
Zapisałam rozwiązanie na kartce i wrzuciłam ją do torby. Wtedy dotarło do mnie co powiedziała.
- Pierwiastek?
- Tak występuje w niskich ilościach w glebie.
Och nie! I jak ja to znajdę? Przecież to nie możliwe. Durna Roma! Przeklinam cię Renibus!
Biedna Brie! Nigel jest ślepy, sam nie widzi jak bardzo kocha Brie!
OdpowiedzUsuńKolejna misja, kolejna zagadka... Ja już chyba wiem jak znaleźć te pierwiastki xD ale stu procentowej pewności nie mam.
Ach te przyjady wszech wykształconych kuzynek... Zawsze ratują skórę xd
Bekon 💜
Pozdrawiam i wysyłam wenowe perfumy!
- Izi
Och kochana total love story to nie u nas
UsuńNawet ja jeszcze tego nie wiem więc poradź mi!
Haha. Ty też masz te wszechwiedzące kuznki z typu "berz z niej przykład"? Witaj w klubie!
*.*
Perfumy? Uuu tego jeszcze nie było. Hmmm ... Może jak będę rozpylać natchnienie to w końcu ktoś powie mi w bardziek okrzesany sposób jak bardzo mnie nienawidzi. Dzięki :)
Niestety zauważyłam xD
UsuńWiesz, zagadka mówi, ze wystarczy mieć jeden pierwiastek, czyli np. Jakis prosty, ale rzadki, jak diamenty, złoto...
Niestety nie mam :'( jestem prawie najstarsza z mojego pokoloenia... Mam za to wszsech wiedzące 4 i 6 letnie dzieci...
Woesz, ciebie nie da się nienawidzić!
- Izi
Przepraszam! Przepraszam ! Bardzo Cię przepraszam. Myślałam, że skomentowałam. Mam nadzieję, że i wybaczysz (musisz bo jak mnie zabijesz to będziesz mieć jedna czytelniczkę mniej. A co powie na to MrocznaKosiarka?)
OdpowiedzUsuńDobra postaram się mniej więcej po kolei. Świetne zagadki, w końcu coś trudnego. Ale ja się zbyt brzydzę wężami, więc na miejscu Brie nie rozwiązałabym jej. Dziwne są te relacje Brie z Cass. Rozumiem, że z Cassandrą dzieje się coś niedobrego, ale samo to, że nigdy nie zachowywała się tak. Szkoda, że nie będą już razem rozwiązywać zadań, ale to mogą być ciekawe rozdziały, przecież obie są świetne.
Czy ten idiota Nigiel ma coś takiego jak oczy i mózg?! Chociaż.. Wolę ich jako przyjaciół, nie pasują mi na parę. Szybciej z Cass ale ciiii... Ja tego nie mówiłam.
Ciekawe jak poczuł się Eric skoro tak przy nim mówiła. Współczuję mu trochę, ale jeszcze nie wiem dlaczego (albo nie pamiętam, z moją skrerozą).
Nie pamiętam co jeszcze miałam napisać..
Aaaaa... Świetnie, że sprawa "ojca" Brie już prawie rozwiązana. W końcu będą żyć w miarę normalnie.
Przepraszam, kajam się przed Tobą. Wybacz.
*Klęcząca na kolanach w geście prośby o wybaczenie * Incaligo
Wybaczam. A Mroczna tylko będzie musiała po ciebie przyjść ;)
UsuńTo Twoje zdanie i w imieniu swoim i Kosiarki dziękujemy za komplement.
CO?!?! Nigel i Cass?!!?!?
No cóż takie jest życie z Brie/mną ;)
No tak luz blues
Och nie tylko nie przepraszaj! Wybaczyłam Ci już na początku komentarza więc wstawaj! *podnosi Incaligo za ramiona i przytula na dowód przebaczenia i przyjaźni*
A tak w ogule to który kraniec "Chicago" zamieszkujesz? Bo ja wielkopolskę
*podnosi się niechętnie, no ale Cameleon jednak jest silna i również przytula*
UsuńZamieszkuje piękne równiny Mazowsza.
Juz jutro u mnie rozdział, jestem ciekawa jak zareagujesz, bo czeka napisany od tygodnia i naprawdę czuje się dumna że udało mi się klimat utrzymać :D
Taaaa... Moja wrodzona skromność..
Nie ważne. Jesteście cudowne :)
Ostatnie zadanie-dziewczyny odtąd będą działać oddzielnie,ciekawie było czytać o wspólnych przygodach dziewczyn ale jak będą oddzielnie to akcja się bardziej rozwinie, no i to, że będą oddzielnie nie znaczy, że nie może zdarzyć się im wspólna przygoda.Wrócę jednak do skomentowania rozdziału.
OdpowiedzUsuńCzy Cassy uważa Brianę za głupią?Tak.Briana ma za zadanie zdobyć informacje o Selenach i nie zostać na tym nakrytą.Musi mieć więc kamuflaż.Wybrała najlepszy-czyli żaden.Briana z natury jest szalona,beztroska i ma pozytywne podejście do życia ale jednocześnie potrafi ocenić przeciwnika, walczyć,wyjść zwyciezko z walki(lub umrzeć z honorem jak to próbowała przy starciu z ojcem).Cassy zaś myśli trzeźwo i traktuje życie na poważnie.Nie zna się tak bardzo na ludziach i średnio radzi sobie z kontaktami z innymi ale domyśliłaby się gdyby Briana np.pokazała, że zna sztuki walki.Briana to wie,wie,że Cassy patrzy i dochodzi do wniosków więc nie może pokazać jej swoich umiejętności co nie przeszkadza pokazywać swojego charakteru w całej okazałości i jeszcze jej szpiegować.Gdyby coś takiego zrobiła to albo Cassy siedziałaby cicho i powoli doszłaby do prawdy i w odpowiednim momencie zrobiłaby z tą informacją to co uważa za słuszne i potrzebne( lub impulsywnie przy wszystkich by oznajmiła swoje wnioski i spytała o co tutaj chodzi i Briana by się wstydziła,że może ją zdemaskować zdradzająca aspołeczne podejście do życia szkolna outsiderka; albo od razu by się spytała i nie dostawszy odpowiedzi boczyłaby by się na nią co by przeszkadzało w wykonywaniu wspólnych misji.
Każdy myśli w inny sposób i ma talent do radzenia sobie w innych sytuacjach.Briana jest wojownikiem i jednocześnie szaloną nastolatką.Nie umie pokazać swojej ,,myślącej'' strony lub nie wie jak pokazać by jednocześnie nie narażać powodzenia misji lub najprawdopodobniej jej się tego nie chce-więc Cassy myśli,że Briana działa i myśli o szkodzie.
To Roma ma dwie strony?Jasną walącą dziwne komplementy i Ciemną wyzywającą od idiotek?Nie przeszła na ciemną bo Roma jak starała się być miła to i tak nie była super uprzejma a Cassy nie była aż tak niemiła.
Nudne i uciążliwe roboty należy robić szybko i sprawnie a potem cieszyć się życiem a nie narzekać.
Życie Briany się polepszyło ale z taką przeszłością nie będzie mogła od razu być szczęśliwa,musi minąć trochę czasu za nim całkiem odetnie się od nieszczęść z przeszłości.
Nigel jest tutaj nadopiekuńczy ale z jednym się z nim zgadzam.Tatuaż jest ładny i pasuje do Briany niemniej jest znakiem rozpoznawczym a pistolety mogą się łatwo skojarzyć z agentami.
Nareszcie ze sobą szczerze porozmawiali i wszystko sobie wyjaśnili.
Poza tym Cassy była strasznie zdenerwowana-pewnie Vincent potraktował ją jak małe dziecko lub z niej kpił a ludzie w złości robią złe rzeczy innym więc Briana nie powinna mieć za bardzo Cassy za złe.
Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
Anonimowa 2
No cóż racja. Briana może też odpaść i odtąd ich drogi całkiem by się rozeszły.
UsuńOd zawsze byłam pod wrażeniem twojej metody dedukcji charakteru.
Nie, Brie jest po prostu mną i nie umie myśleć logicznie.
To był tylko taki żart z tą Ciemną stroną w nawiązaniu do najnowszej części Star Wars.
Pesymistce tego nie wmówisz.
Tak i ja również o tym wiem.
Och wy to myślicie jak straszni Krukoni!
No, ale raczej im to nie pomogło.
Zważ tylko na to, że ona tego nie wiedziała.
Dziękuję i nawzajem