poniedziałek, 30 listopada 2015

Podrobiona blondynka

Briana - "Rozdział IX, część I"

 Sierżant Jarvis!? Co on tu robił?! Schowałam się tuż przy wejściu obserwując wszystko.
- Hej! - natarczywy głos sprawił, że aż podskoczyłam. Trinity Stone ...
- Odwal się.
- Och czemu tak niegrzecznie. Uspokój się Bella, to ja ich tu ściągnęłam. - dodała nonszalancko.
- Że jak? I nie mów do mnie po nazwisku! Nowicjuszko. - dodałam takim tonem jakby to było jedno z najgorszych wyzwisk.
- Sierżant powinien skontrolować co tu się dzieje. - powiedziała dziwnie marszcząc nos ze wściekłości.
- Kretynko! O mało nas nie wydałaś i nie masz co się chwalić, bo żadnych przydatnych informacji to ty nie masz. - fuknęłam ruszając w stronę lasu.
 Zaciskałam i prostowałam palce z wściekłości. Próbowałam oddychać, nie mogłam wytrzymaj jej głupoty. Gdy chwilę pooddychałam i pomyślałam o czymś przyjemnym przeszła mi frustracja. Jestem gorącą głową, więc wyjście z tego stanu to dla mnie trud, ale zawsze taka byłam i nic z tym nie zrobię.
 Po ukończonym zadaniu weszłam do baru, a tuż za mną blondi. Ta grzywka zaczyna mnie doprowadzać do szału.
- No to jesteśmy w komplecie. Jedziemy.
 No chyba nie ... Co za idiota. Podwieźliśmy Trinity Stone do domu! A nawet nie mieliśmy po drodze. I jeszcze zajęła moje miejsce z przodu! Normalnie dostałam takiego focha jak nigdy. Lace jednak jak gdyby nigdy nic gawędził z nią w najlepsze. "Słyszałem, że ciebie uczył ten sam koleś co mnie ... Hahaha jaki zabawny żart Trini ... Trini gdzie kupujesz zapasowe naboje ... Trini jaki miałaś wynik na strzelnicy? ... Nieźle Trini ...". A tak przy okazji to wynik pewnie wymyśliła. Możliwe, że nie miała broni w ręce dłużej niż godzinę. Kiedy ta jędza już wysiadła Nigel jak zaczarowany całą drogę o niej nawijał. Nie raczył zauważyć, że nadal siedziałam z tyłu (czego nigdy nie robię) oraz nie odezwałam się ani słowem od kiedy przywitałam się z nim po zadaniu. Wysiadając z auta trzasnęłam drzwiami, tak samo kiedy od razu ruszyłam do łazienki. On ze zdziwieniem na twarzy milczał. Następnego ranka zadzwonili z centrali, że mają dla nas małą robotę, skoro do następnej zagadki został tydzień. Spałaszowałam tosty i ruszyliśmy.
 W jednej z hal przy nabrzeżu jakiś gang przetrzymywał zakładniczkę. Planując wszystko co do sekundy otoczyliśmy budynek. Nigel, Ja, Jack i Trinity Stone weszliśmy do budynku. Starszy agent zaszedł ich od tyłu, a ja i Lace mieliśmy wejść przodem. Blondi miała pogrzebać w zabezpieczeniach. Razem z partnerem przemknęliśmy pod drzwi. Czekaliśmy na sygnał od Stone, którym miało być zielone światełko na panelu blokującym drzwi. Jednak nic takiego się nie stało. W chwili gdy już powinniśmy móc wejść do środka włączył się alarm. Przeklęłam. Nigel wyważył drzwi kopniakiem i celując w gangsterów. Spojrzałam z zaskoczeniem na zakładniczkę. Była nią Ammy Carter - córka prezydenta. Gangsterzy trzymali nóż na gardle dziesięciolatki.
- Puśćcie ją! - polecił mój partner.
- Chciałbyś psie. - odrzekł facet.
 Szybkim strzałem trafiłam w rękę gangstera i uskoczyłam za skrzynki. Nigel również wystrzelił, a za nim także Jack. Starszy agent doskoczył do zakładniczki i uciekł czym prędzej wymijając po drodze całą grupę policjantów i agentów. W końcu udało nam się obezwładnić wszystkich członków gangu. Mimo niedanego wejścia akcja zakończyła się niezłym sukcesem. No ale właśnie, czemu początek był nieudany?
- To z tą całą Stone jest coś nie tak! Właściwie to gdzie ona jest? - wykrzyczałam.
 Razem z partnerem udaliśmy się do pokoju obsługującego zabezpieczenia.
- Ani kroku dalej. - zagroził koleś w kominiarce z pistoletem przy skroni Trinity.
- Jak dla mnie to możesz strzelić.
- Briana!
- Tylko żartowałam. - próbowałam się bronić.
- Zamknąć się! - przerwał nam gangster. - A teraz, kędy wyjść żeby natrafić na najmniej glin?
- Obstawili cały budynek, nie ma mowy o ucieczce kolo.
- Ściema! Gadaj, już! - przycisnął pistolet mocniej do brwi Stone.
 Uniosłam brew robiąc minę w stylu "no i co z tego, nie obchodzi mnie to".
- Rozwalę jej łeb! Liczę do trzech! Raz ... dwa ...
- Nie ma naboi. - oznajmiłam.
 Nigel natychmiast rzucił się na faceta w kominiarce. Gdy już go obezwładnił Stone wskoczyła mu w ramiona. W tym momencie prawie zwróciłam tosty.
- Ocaliłeś mnie! - pisnęła zalewając się łzami.
- Właściwie to Brie zauważyła, że nie ma naboi.
 Blondi spojrzała w moją stronę z nienawiścią w oczach. Nie miała najmniejszej ochoty mi dziękować. Spojrzałam na nią z wyższością i zaprowadziłam kolesia bez naboi do reszty złapanych. Za mną podążyli Lace i Stone, która wdała się w płaczliwą opowiastkę o tym jak to dała się złapać. Idiotka.
- Od wyłączenia ochrony dzielił mnie jeden przycisk i wtedy on mnie zauważył. Złapał mnie i groził pistoletem. Och, to było straszne! - chlipała.
 Wywróciłam oczami. Normalnie chyba zejdę! Przez cały następny tydzień robiłam wszystko byle tylko coś robić. Zaczęłam codziennie chodzić na salę treningów. Wspinałam się na ścianki, podciągałam na linie, ćwiczyłam strzelanie, biegałam, boksowałam. Trening pomógł mi odgonić myśli od Nigela, Trinity Stone i Próby. Zagadkę poda nam dopiero wtedy kiedy będziemy musieli znaleźć w lesie jej rozwiązanie. W ten dzień chciałam się odstresować i poszłam razem z Hayley, Nicole i Alice na zakupy. Kiedy przechodziłam obok mojej ulubionej galerii wpadłam na pewien pomysł. Gdy odwiozłam Hay do domu poprosiłam mamę żeby mi pomogła. Kiedy wyszłam z łazienki siostra nie mogła uwierzyć, że to ja. Musiałam przyznać, że sama siebie też bym pewnie nie poznała. Nie wyglądam najgorzej.
 Zadzwoniłam do Lace'a że nie musi mnie zawozić na zadanie, ale niech nie zapomni mnie odebrać. Już jestem ciekawa jak zareaguje na mój nowy kolor.
 Gdy weszłam do piwnicy szybko podeszłam do tablicy ogłoszeń. Już widniała na niej zagadka.
"Spójrz w górę i wyrzecz co widzisz.
Czy to kamień tam błyszczy na niebie?
Czy to rubin czerwony czaruje krwi blaskiem?
Czy to szmaragd jak liście się zieleni?
Czy to aleksandryt ciemnością pochłania?
Czy to selenit co poróżnionych kochanków godzi?
Czy to diament co złotymi błyska światłami?
Czy to topaz kolorem szat mnichów będący?
Czy to opal co kolory tęczy przywdziewa?
Czy to granat w miłości namiętny?
Czy to szafir niebieski jak nieprzeniknione wody?
Czy to onyks - głębia nocy i strachu?
Czy to ametyst, który w skorupie się kryje?
Czy to koral cechujący monarchów i biskupów?
Każdy odpowiedź inną poda i Ty sam odkryć ją musisz.
Gdzie szukać? Patrz w gwiazdy odpowiem."
 Hmmm... Niebo, gwiazdy i kamienie? Może chodzi o księżyc? Ale to po co wymienialiby ich tyle? Aż dwanaście. Dwanaście ...? Gwiazdy ... Znaki zodiaku! I szczęśliwe kamienie! No nareszcie pomyślałam! Skoro jestem wodnikiem to moim kamieniem jest ametyst. Aaa! Czyli chodzi o to, że mamy znaleźć swoje szczęśliwe kamienie. "Ametyst, który w skorupie się kryje"? O co może chodzić? Z mojej nikłej wiedzy wiem, że ametyst jest fioletowy (mój ulubiony kolor!) więc łatwo go chyba będzie wypatrzeć w lesie. Gdyby nie był okryty tą skorupą! Wyszłam na dwór przemyśleć sprawę na chłodno. Wyminęłam czarnowłose bliźnięta sterczące nad zagadką i odetchnęłam świeżym powietrzem.
 Spojrzałam na mapę. Niedaleko strumienia, nad którym znalazłyśmy fiołki leżało sporo kamieni, a sama rzeczka wypływała z małej jaskini. Udałam się na to miejsce. Ale jak zwykle powtarzam, nigdy nie można mieć nadziei! Tam nic nie było! Przetrząsnęłam każdy głupi kamień i żaden nie był ametystem. Włożyłam rękę do groty, ale kiedy poczułam jak coś się tam rusza ... Brrrrr! Przeskoczyłam na drugi brzeg i tam również podniosłam każdy kamień. Nadal nic. Spojrzałam w niebo. Gdzie jest gwiazdozbiór wodnika? Przeczesałam okiem czyste letnie niebo. O, znalazłam. Dzban Ganimedesa znajdował się na niebie na środku biegu rzeki. Zdjęłam sandały, odetchnęłam głęboko i weszłam w lekki strumień. Woda była przyjemnie orzeźwiająca i przejrzysta. Pogrzebałam w jej dnie. Śliskie, wypolerowane przez wodę kamienie były piękne i gładkie. Żaden jednak nie był ametystem. Zawiedziona wyszłam z wody. W nagłym impulsie kopnęłam najbliższą skałę. Ała! Sandał dobrze nie chroni palców przed konfrontacjami z twardym niczym głaz ... głazem. Spojrzałam na mój zaczerwieniony palec. Auć. Mój wzrok jednak obok natrafił na coś jeszcze. Kamień, który kopnęłam się rozszczelnił. Rany, nie sądziłam, że jestem aż tak silna. Ale najbardziej oczy wytrzeszczyłam kiedy w szczelinie coś błysnęło. Szybko wetknęłam tam palce i rozerwałam głaz na pół odkrywając w środku ametyst. Hurra! Nareszcie znalazłam! Yessss! - wyrzuciłam pięść w górę. Oderwałam kryształ i pobiegłam czym prędzej do Piwnicy. Wpadłam zdyszana do środka i położyłam kamień na biurko Romy.
- Co ty tu robisz? To teren prywatny! - Renibus wydarła się na mnie. O co ... Aha!
- Pani Romo to ja Briana. - kobieta przyjrzała mi się sceptycznie. - Farbnęłam się tylko na blond. Ładnie? - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Czy to jednak ty. - mruknęła. - Zapisałam, a teraz zabieraj mi to sprzed nosa!
- Ok, ok ... Mogłaby pani trochę spasować. - dodałam szeptem.
 Włożyłam kamyk do szafki, przyszli już wszyscy zawodnicy i mogliśmy zacząć posumowanie. Tym razem nikt nie odpadł, została nasza ósemka. Po przemówieniu Renibus wszyscy rzucili się do drzwi. W tym tłumie Cassandra postukała mnie palcem w ramię.
- Hej, Trini tak? Nigel prosił, żeby Ci przekazać, że zaprasza cię na kolację do tej drogiej restauracji na rogu Park Ridge. Wiesz, ta co same snoby tam chodzą. - kiedy się odwróciłam przerażenie odmalowało się na twarzy Cass, gdy zobaczyła moją twarz wśród blond włosów, tak podobnych do tych Trinity Stone ... Pow!
 CHCIAŁ SIĘ UMÓWIĆ NA RANDKĘ Z TRINITY STONE!!!! JAK ON MÓGŁ?!?!?! Cała aż kipiałam ze złości. Biedna Cassandra patrzyła jak czerwona ze złości walę pięścią w ścianę. Więc ze mną nie może chodzić bo nadal wspomina swoją byłą dziewczynę, ale flirtować ze Stone może!
 Nagle wpadłam na genialny pomysł. Pójdę na randkę z Nigelem jako Stone. Skoro Cassy mnie z nią pomyliła to Nigel może też. Już zobaczymy co ten zdradziecki dupek jej powie.
 Poszłam do łazienki i trochę bardziej upodobniłam się do blondi. Nożyczkami nawet dorobiłam sobie grzywkę. Nie znalazłam niestety żadnej opaski, ale to szczegół. Na zewnątrz zerknęłam do wnętrza baru. Nie było go tam, a przecież miał mnie odwieźć. Zapytałam barmana kiedy wyszedł, a w odpowiedzi usłyszałam, że parę minut temu. Wściekła wsiadłam do najbliższego pociągu i dotarłam do knajpy, o której mówiła Cassandra. Było to miejsce o nazwie "Lloye" i tak jak wspominała było to miejsce dla snobów. Kiedy weszłam Lace od razu mnie zauważył. Podbiegł i objął mnie na powitanie.
- Hej Trini. Zrobiłaś coś z włosami?
- Przycięłam końcówki. - rzuciłam bez zastanowienia i był to strzał w dziesiątkę. Usiedliśmy przy zamówionym stoliku i chłopak rozpoczął rozmowę zamawiając wino. Starałam się jak najlepiej oddać sposób bycia Stone i po zachowaniu blondyna wywnioskowałam, że mi się to udawało. Dobrze, że słuchałam kiedy rozmawiali w aucie bo sporo się z tego dowiedziałam. Po dwóch kieliszkach wina, chłopak się rozluźnił całkiem i zaproponował żebym pojechała do niego do domu. Mi już też trochę odwalało od bycia Stone, ale zachowałam czujność.
- Nie daj się prosić dwa razy. - powiedział i już mnie miał. Chciałam wiedzieć co zrobi.
 Zamówił taksówkę i dojechaliśmy do jego mieszkania śmiejąc się po drodze. W środku zdjęłam płaszcz i weszłam do salonu. Podszedł do mnie powoli i nagle pocałował. Rozpłynęłam się! Nagle zapomniałam o całym świecie. Od dawna marzyłam o tej chwili i nareszcie! Całowałam się z Nigelem! I to jak. Przyciągnął mnie do siebie i objął w talii, a ja jego za szyję. W pewnym momencie bluzka podsunęła mi się trochę do góry odsłaniając skórę na poziomie pępka. Lace nagle mnie odepchnął.
- Briana!? - zapytał zaskoczony patrząc na mój tautaż.


***
Przypisy: Nazwa knajpy wzięła się z mojego drugiego bloga, na którego serdecznie zapraszam.
Mafia, nienawiść i prosta zagadka. Tak bym to streściła. A jaki jest Wasz szczęśliwy kamień?

6 komentarzy:

  1. Z tego co wiem, to moje kamienie są dość często spotykane :( (ametyst, onyks, tygrysie oko, karneol, lapis lazuli, awenturyn)
    Nie potrafię wyobrazić sobie Brie jako blondynki. Wolę ją w różu, pokazuje swoją indywidualność.
    A Nigel jest na mojej czarnej liście.
    Jak napisałaś o ametyscie w skorupie, od razu pomyślałam o geodzie i jakiś jaskiniach. Bo tam są często spotykane, a ty umiesciłaś ją przy strumieniu i takie lekkie zdziwienie. Kolekcjonuje minerały i kamienie więc coś tam wiem.
    Za tą scenę w restauracji i po chyba bym zabiła, Nigela a nie ciebie, spokojnie i Brianę, że jej to w ogóle do głowy przyszło.
    Mam takie mieszane uczucia względem tego rozdziału. Niby jest fajny ale czegoś brakuje.
    Sorki za taki komentarz bez ładu i składu, ale uczę się do egzaminu na środę i ich nie umiem :'(
    No nic. Do następnego
    Całusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o Twój znak zodiaku.
      Nie potrafisz sobie wyobrazić? Przecież to ona na zdjęciu!
      Haha! Kill!
      Kolekcjonujesz kamienie i minerały? Ciekawa z Ciebie osoba In.
      No cóż Nigel niezłe ziółko.
      No cóż próbowałam. Postaram się jeszcze bardziej!
      Idź się uczyć! Czuję się winna, że zabieram Ci czas :(
      Do następnego. Całuski :*

      Usuń
  2. Nigdy bym nie pomyślała,że na tym zdjęciu to Briana.Myślałam,że to Trinity.Albo ta dziewczyna z Akademii Selenu na którą natrafiłam kiedyś przeglądając spis postaci(chociaż to nie mogła być ona,przecież dopiero wykonują zadania by zdobyć prawa do mocy, uczniów Akademii poznają gdy do niej trafią,znani są tylko Roma, Dereck(ale on robi jakieś podejrzane rzeczy zamiast grzecznie się uczyć w Akademii) i Vincent(on to ogólnie miesza i penie zleca część rzeczy do zrobienia Dereckowi);swoją drogą-czy dobrze zauważyłam,że w liście kandydatów(występuje w jednej z drużyn) jest ta z opisu co ogólnie jest wredna i niszczy innym życie dla rozrywki?Czy pokaże się wkrótce czy dopiero w Akademii i czy będzie uprzykrzać życie dziewczynom?
    Wracając do włosów-jak dla mnie blond totalnie do Briany nie pasuje(ale na czas odpłacenia się pięknym za nadobne pasuje). Postępuje głupio i nie przypomina zupełnie głupiej blondynki z kawałów.Dla mnie jej najbardziej wyróżniającą się cechą jest jej szaloność,pełnia życia.Oranż,róż,czerwień,lila-fioletowy-to jej barwy!
    Więc Ci agenci to od CIA-a już myślałam,że to Tarcza wpadła. Chyba trochę się za dużo Marvela naoglądałam(czy w tym opowiadaniu pojawi się ktoś z tego uniwersum czy to będzie tylko i wyłącznie wasz świat?).
    Czytając ten rozdział doznałam czegoś rzadkiego,bardzo rzadkiego.A mianowicie całkowitej zgodności empatycznej z Brianą(tylko empatycznej,nie rozumowo Boże broń!Briana jest fajna ale najfajniejsze jest dla mnie moje-jak to już kiedyś pisałaś Autorko-mój własny krukoński punkt widzenia!).Łatwo się chwyta tok myślenia Briany,płynnie się czyta jej akcje ale rzadko zgadzam się z nią emocjonalnie.Czytając ten rozdział gotowałam się razem z Brianą ze złości na Stone,na tą fałszywą blondi która niszczy niewinnym ludziom życie!
    Jedno tylko jej(Trinity) przyznam-popełniła głupi błąd(teraz Seleni będą bardziej podejrzliwi) ale w dobrej wierze-jest słabsza i mniej doświadczona od Briany jako agentka,nie zna od tej strony Briany(lub dopiero zaczęła poznawać) i uważa,że Briana nie ma w sobie ani za grosz profesjonalizmu i nie poradzi sobie w tym zadaniu(myślę,że dlatego również zaczęła właśnie ją dręczyć-ma ona dobre życie,prócz Johna Belli w przeszłości rzecz jasna i według mniemania Trinity jest od niej gorsza ale nie daje za wygraną i ona chce to Brianie pokazać-że jest całkowicie lepsza od niej) dlatego wezwała pomoc-tym samym utrudniła zadanie i sobie i Brianie bo Seleni będą bardziej uważni ale może przez tą wizytę u Romy będą musieli bardziej trzymać pozory normalności i przez to wydarzy się mniej krzywd(może nikt nie zginie lub nie zostanie ranny w podczas lub odpadając z eliminacji).Myślę,że wyniki Stone były trochę przesadzone ale i tak dobre-Stone pewnie ciężko pracuje by być w KAŻDYM aspekcie lepsza od Belli.Ciekawi mnie też jaki co o niej myśli Cassy i czy coś podejrzewa(o stosunek nie pytam bo widać, że częścią jej podłego planu pogrążenia Briany jest bycie miłym dla każdego oprócz Belli i tym samym odciąć jej możliwość skargi i sprawić,że ta poczuje się osaczona),nie znam się na sposobie myślenia wrednych intrygantek ale myślę,że jest dla niej miła nie tylko z powodu jej zamysłów dotyczącej Różowej(czy teraz mogę pisać o Brianie Blondi czy ona tak na krótko?) ale też bo chce by ta robiła dla niej różne rzeczy bo grzeczne dziewczynki są miłe i nie odmawiają pomocy innym.
    Powinnam tu chyba przywyknąć do niedomyślności Nigela ale to mnie wciąż denerwuje.Kiedy on spyta Brianę co ona ma do Trinity i czemu?Nigdy penie, ale musiałam spytać.Z drugiej strony Nigel traktuje Brianę jak młodszą siostrę i kumpele a z kumplami gada się o sympatiach(tego się dowiedziałam oglądając szóstą część HP(w książce były lepiej pokazane stosunki uczuciowe między nimi ale również bardzo było widać jak Harry mając na względzie ich przyjaźń bał się powiedzieć Ronowi o jego uczuciu(i mokrych snach) do Ginny), poza tym Briana powinna zauważyć,że Nigel najwyraźniej leci na powierzchowne i ładne laski.
    Nie tak źle z moim myśleniem twórczym bo prawie zgadłam ale to może dlatego bo zagadka nie była zbyt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to ta sama dziewczyna. No cóż wszystkie postaci pojawią się dopiero w Akademii.
      W takim razie jak myślisz, jaki ja mam kolor włosów?
      Ta historia jest tylko nasza i nie ma w niej żadnych innych.
      Fakt trzeba uważać. Brie raczej niedługo wróci do rudego.
      Racja.

      Usuń
  3. mój komentarz-cd.
    trudna.
    Dobrze,że Briana nic sobie nie zrobiła kopiąc ten kamień.Od razu skojarzył mi się z geoidą-nie jestem kolekcjonerem kamieni ani coś w tym stylu,zapamiętałam to z lekcji geografii jako ciekawostkę i dlatego na targach minerałów na których parę razy byłam aby pooglądać ładne rzeczy, fajnie one wyglądały.
    Podrobiona blondynka kojarzy mi się z podrobami.
    Cały rozdział mi się podobał ale końcówka najlepsza-Briana wreszcie wyszła na swoje i się całowała,tylko pewnie Briana będzie miała kłopoty z Nigelem(no chyba że naprawdę szczerze ze sobą porozmawiają ale mało na to liczę).
    Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiedziałam jak to inaczej ująć, żeby było.
      Ja pomyślałam o tym ponieważ przypomniała mi się bajka z dzieciństwa.
      Bardzo dziękuję za tak pochwalny komentarz i jak zwykle masz rację.
      Dziękuję i nawzajem :)

      Usuń