niedziela, 2 sierpnia 2015

Prolog

Briana - "Prolog"

- Na trzy. Raz ... Dwa ... Trzy!
 Nigel wymierzył kopniaka i drzwi wypadły z zawiasów. Wparowaliśmy do środka i wymierzyliśmy pistolety w stronę czterech siedzących przy stoliku do pokera mafiosów.
 Normalny dzień w pracy. Taka akcja zdarzała się co dwa tygodnie. Miałam to już w małym palcu. Lubię swoją pracę. Tajna agentka działająca w terenie. Co z tego, że nowicjuszka. Byłam jak jankeski James Bond, a on też musiał od czegoś zaczynamiałać.
 No może nie jankeski. Mój tata jest stąd - z Chcicago, ale moja mama pochodzi z Irlandii. Stąd te dziedziczne rude włosy, które uwielbiam farbować. Tego dnia miałam je obcięte na krótkie fale i ufarbowane na róż. Tak jestem normalna.
 No może nie całkiem. Moje pomysły bywają poddawane w wątpliwość, ale przynajmniej nik nie czepia się moich włosów! Poza tatą.
- Briana! Coś ty zrobiła?! Marsz do łazienki mi to zmywać!
 Taka była jego reakcja gdy miesiąc temu po raz pierwszy pofarbowałam włosy na obecny kolor. Niestety, nie mogłam ich zmyć, to była normalna farba.
- Czyś ty zwariowała!? To wszystko przez tego chłopaka!
 Tsaa. Po tym zdaniu wyszłam z domu zabierając mój plecak w moro. Tata nadal nie może zrozumieć, że Nigel jest tylko moim partnerem w pracy. Jest dla mnie jak starszy brat i nigdy nie będzie moim chłopakiem. Ale mój tata jest nieugięty. Mówi, że jest dla mnie za stary (o cztery lata więcej) oraz, że dym z jego papierosów szkodzi mi na myślenie. To prawda, że Nigel pali, ale staram się by przestał w pomieszczeniach i co ważniejsze, w samochodzie. Jeździmy przepięknym Chevroletem Camaro ss 1972. Cudo! Kolor kawy z mlekiem. Przeżył już trochę. A mówiąc trochę mam na myśli wszystkie moje wypady służbowe. Musieliśmy mu już wymieniać drzwi od strony pasażera, bo jakiś bencwał nie miał za grosz szacunku dla tego pięknego wozu i strzelał do niego z pistoletu. No może nie do niego tylko do mnie. Ale co poradzę na to, że nie mógł się pogodzić z tym, że jego matka pewnie nie chce go widzieć. Przepraszam, powiedziałam co myślę! Gdybyście widzieli jego gębę też byście przyznali mi rację! Poza tym zaraz miał trafić do paki.
 Tym razem obyło się bez przeszkód. Mafiosi nie byli przygotowani na naszą wizytę na tej małej imprezce i szybko się z nimi uporaliśmy. Gdy tylko razem z Nigelem oraz Bobby'm i jego partnerem Jack'iem skuliśmy bogaczy wsadziliśmy ich na tyle siedzenia i oddaliśmy miejscowej policji.
- Łatwo poszło. - powiedziałam zdejmując kamizelkę kuloodporną w samochodzie.
- Nie przeraża cię to? - spytał Nigel.
- Ewentualnie nudzi. - odparłam ziewajc ostentacyjnie.
 Dałam głośniej radio. Leciało "Tumbling Dice" The Rolling Stones. Wrzuciłam na luz i położyłam nogi w glanach na desce rozdzielczej. Wiedziałam co zaraz usłyszę.
- Brie czy pamiętasz jak ostrzelali ten samochód?
- Yup.
- A pamiętasz ile wydaliśmy, żeby je wymienić?
 Mój tata nie był zadowolony.
- Dużo.
- Brawo, a teraz zdejmij proszę buty z deski rozdzielczej.
 Zrobiłam jak kazał. Widzicie? Jak starszy brat.
- Wstąpimy chociaż na lody?
- Jak dziecko. - skomentował.
- Jeszcze tylko pół roku. - powiedziałam przypominając mu o mojej 18.
- Obym wytrzymał. I mój portfel też.
 Uśmiechnęłam się. Zawsze płacił za moje lody. Tylko i wyłącznie za lody. Podjechaliśmy do"Al's" i wzięliśmy dwa lody amerykańskie. Dla mnie czekoladowy, dla niego śmietankowy.
- Zadowolona?
- Mhm. - mruknęłam oblizując mój lód.
 Siedzieliśmy u Ala jeszcze chwilę dojadając lody. Patrzyłam za okno na 18 ulicę prawie w samym centrum Chicago. Ludzie przychodzili i odchodzili. Gdzieś za horyzontem słońce miało zajść niedługo. Wtedy podeszła do mnie stara i brzydka, ruda kobieta na której twarzy chyba od stu lat nie gościł uśmiech.
- Młoda damo jestem Roma Renibus. - przedstawiła się, a ja ledwo się powstrzymałam od wybuchnięcia śmiechem. Renibus!
- Niestety nic mi nie mówi pani nazwisko. - powiedziałam wymuszając poważny ton choć miałam ogromną ochotę roześmiać się na cały bar.
- Obserwujemy panią już od jakiegoś czasu. - facetka nie skumała kawału. - Zaimponowała nam pani, dlatego przyszłam wręczyć pani zaproszenie na konkurs dla wybrańców. Seleni z chcęcią uczyliby kogoś takiego jak pani. - nie wiem kim byli ci Seleni, ale laska najwyraźniej się z nimi nie zgadzała. Wręczyła mi do ręki jakąś ulotkę.
- Eee ... Dzięki. - zdołałam odpowiedzieć.
- Wszystkie informacje są podane. Będziemy czekać na pani decyzję. - spojrzała przez chwilę na Nigela i wykrzywiła się jeszcze bardziej (jeśli to możliwe). Potem odeszła.
- Czy ty wiesz co się właśnie stało? - zapytał Lace.
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Zostałaś zauważona przez Selenów. Już od jakiegoś czasu ich obserwujemy, ale są bardzo ostrożni. To sekta czy coś takiego.
- Uhh! Okropność! Nie ma mowy żebym się na to zapisała cokolwiek to jest.
- A właśnie, że się zapiszesz.
- Nigel! - zrobiłam minę obrażonego dziecka.
- Brie ty jako jedyna możesz ich zinfiltrować! Jesteś w odpowiednim wieku i sami cię zaprosili. To może być twoja najważniejsza misja! Dzwonię do szefostwa. - wstał od stołu i poszedł na drugi koniec sali do telefonu.
 Ja w tym czasie zastanawiałam się co tu się stało. Jakaś kolesiówka zaprasza mnie do konkursu na podstawie tego, że mnie obserwowali. Jest z sekty, której CIA nie może zinfiltrować. Ja mogę. Spojrzałam na ulotkę. "Próba Selenu - konkurs zmieniający życie. Ukończą go tylko wybrańcy i otrzymają nadprzyrodzone moce". Może być klawo.



9 komentarzy:

  1. Mhmm. co raz ciekawiej, co raz ciekawiej... Chce ciąg dalszy! Natycmiast! xD
    Lubię Brianę. Jej starszego "brata" też, ale Brianę bardziej :)
    Jest bardzo ciekawą osobą i ma ochotę bardziej ją poznać. mam nadzieję, że się tego doczekam.
    Musicie szybko napisać rozdział lub szykować mi salę w Mungu xD
    Pozdrawiam
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień bądź cierpliwa Izi ;)
      Hurra! Starałam się dać w nią jak najwięcej siebie.
      A ja mam nadzieję, że uda mi się ją dobrze przedstawić.
      Haha =D
      Pozdrawiam, baw się dobrze na wakacjach
      ~ Cameleon

      Usuń
  2. O mój Boże Przenakświętrzy.
    Zostaje, pierwsze dwa wpisy są cudowne. Obie dziewczyny są niezwykle interesujące i na swój sposób wyjątkowe. Brakuje mi tu tylko takiej typowej lalki do kompletu, takiej w różu itp.
    Cudowne.
    Czekam na następny :)
    Incaligo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No heja!
      Czy ja Ciebie skądś nie kojarzę? Chyba widziałam Cię u Tity Pocky ...
      No wiesz to wszystko dlatego, że staramy się je jak najbardziej upodobnić do nas ;)
      Różowa Lalka? Hmm ... Pomyślimy
      Dziękuję w imieniu swoim oraz Mrocznej. Następny w poniedziałek od Brie.
      Czekamy na Twoje kolejne motywujące komentarze ;)
      ~ Cameleon

      Usuń
    2. Możliwe, że u Tiny ale pewniej u MrocznejKosiarki ;)
      Będę Was nimi zasypywać (min dlatego, że jak to czytam to czuje się jak bez talencie :-/)
      Powodzenia w pisaniu i weny życzę :)
      incaligo

      Usuń
  3. Myślałam,że będziesz pisać o Cassandrze.Według mnie to ona bardziej do Ciebie pasowała.Czy gdzieś napisałaś,że będziesz pisać o Brianie czy nie(lub może ja tego nie zauważyłam)?
    Szalona i pełna optymizmu-to moje pierwsze skojarzenia z Brianą(to pierwsze pewnie od jej włosów).Drugie to z Luną Lovegood z HP-jest nieco szaloną sobą i nie przejmuje się krytyką innych.Poza tym jest nieco roztrzepana i za bardzo nie myśli konsekwencjach swoich czynów ale to pewnie dlatego,że jest nastolatką(do tego drugiego). Ogólnie fajnie wypada ona w odbiorze-miło się o niej czyta,pewnie inni uczestnicy konkursu ją polubią(poza tym,który nie wierzy w miłość i przyjaźń i Cassandrą,która jest za poważna by Briana przypadła jej za bardzo do gustu lub nawet polubią się zgodnie z tym ,że przeciwieństwa się przyciągają;oczywiście jeżeli się spotkają).
    Ojciec Briany chyba jeszcze nie dostrzegł,że jego córka to już duża dziewczyna i może sama decydować o sobie(nie o wszystkim,w końcu pełnoletnia nie jest),w przeszłości pewnie się jej też tak czepiał no i chyba jeszcze się jej jeszcze poczepia ale myślę,że dziewczyna spokojnie to wytrzyma.No chyba,że Briana zadba to sama odbywając poważną rozmowę z ojcem(co nie odniesie chyba wielkich rezultatów) lub wyprowadzi się od rodziców i zamieszka sama.Napominanie jej odniesie więcej rezultatów jeżeli zrobi się to delikatnie i z logicznych powodów a nie ,,ponieważ-jestem-starszy-i-mądrzejszy-i-masz-mnie-dlatego-słuchać'' tonem rozkazu tyle,że rodzicowi Briany trochę będzie trudno to zrozumieć.Tylko,czemu czepia się o kolor włosów a nie o to,że jest agentką tajnych służb?Popiera wybór zawodu córki czy tyle go się czepiał,że już się mu to znudziło i przestał?
    Briana jeździ na misje swoim samochodem?To w tajnych służbach nie dostaje się auta na misje?Wiem,że nie każdemu agentowi by dali ale partner Briany jest doświadczonym agentem,który pewnie już wykonuje trudne misje(i niańczy małolatę).Lub może tylko na specjalne misje albo nie powinnam tworzyć obrazu tajnego agenta na podstawie Agentów Tarczy(ale tam Coulson dostał wraz z samolotem agentkę May,która go pilnowała!).
    Matki podobno kochają swoje dzieci bezwarunkowo i to od urodzenia.
    Briana wiem,że jest zawsze oryginalnym sobą ale w rozmowie z Renibus powinna nie żartować.Z kimś kto nie rozumie żartów trzeba mówić konkretami.I co jest śmiesznego w tym nazwisku?
    Mała uwaga na koniec-cały rozdział był napisany fajnie ale dezorientujące jest to,że w trakcie akcji zaczynasz opisywać Brianę,lepiej by to wyglądało,gdyby najpierw była skończona akcja a potem opis.
    Ogólnie główna koncepcja tego bloga kojarzy mi się z Podpalaczką,która mi się podobała tylko zastanawiam się czy będzie tu też tak mrocznie jak w tej książce.
    Pozdrawiam,weny i wolnego czasu życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Zadziwiające. Nie pisałam, że będzie to moje bohaterka, ale do Kosiarki nie pasuje taka szalona bohaterka.
      Po raz kolejny potrafisz dokładnie rozszryfrować moich bohaterów. Briana jest stylizowana jak najbardziej na mnie i to dlatego jest tak szalona, choć ja nie mam tyle pozytywnej energii ;)
      O ojcu Brie będzie więcej w następnym wpisie. Co do pracy to była wojna jak nic! Ale o tym też opowiem.
      Haha! To jest służbowy samochód Nigela.
      To jest jak połączenie imienia Renia i bus. Dla mnie śmieszne dlatego, że na naszą autobusistkę mówią Halino-Bus.
      Niestety nie słyszałam nic o tej książce.
      Również pozdrawiam i dziękuję
      ~ Cameleon

      Usuń
  4. Hej :3
    Jakim cudem wcześniej nie zaczęłam czytać tego opowiadania?! Sama świadomość, że czeka mnie tak dużo fajnych rozdziałów do przeczytania jest ekscytująca :3. Brie jest zarąbistą dziewczyną i polubiłam ją od samej wzmianki o CIA i różowych włosach. I cudowne lata 70 w Ameryce... majstersztyk.
    Batie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, za późno się poznałyśmy ;) Tak dużo, bo aż 72. Dzięki, stylizowałyśmy bohaterki na sobie. Różowe włos to mój znak rozpoznawczy. Już wtedy od jakiegoś czasu chciałyśmy napisać coś w tych klimatach. Dzięki za pozytywny komentarz, zapraszam do następnych postów

      Usuń